Sylwester. Dramatyczne sceny na ulicach Niemiec. 13 policjantów rannych. Co najmniej 5 ofiar

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Christian Mang


13 rannych policjantów i 330 aresztowanych osób w Berlinie - to wstępne podsumowanie nocy sylwestrowej w samej stolicy Niemiec. Niebezpiecznie było również w innych częściach kraju, gdzie fajerwerki spowodowały śmierć kilku osób.
Sylwester w Berlinie: Organizatorzy podali, iż 2025 rok przed Bramą Brandenburską przywitało 60 tys. osób. W całym mieście policja aresztowała 330 osób. Według wstępnych informacji służb rannych zostało 13 policjantów, w tym jeden poważnie. Prawdopodobnie został trafiony petardą. Strzelano do policjantów, straży pożarnej i ratowników. Szpital w dzielnicy Marzahn poinformował o ośmiu poszkodowanych w wyniku eksplozji fajerwerków, z czego dwie osoby miały poważne obrażenia rąk i twarzy. Strażacy gasili pożary, jeden z nich wybuchł w kilkupoziomowym garażu.


REKLAMA


Awaria wodociągów: Stolica Niemiec zmagała się poprzedniej nocy również z wyciekiem wody. Po pęknięciu rury wodociągowej kilka dzielnic Berlina było odciętych od dostaw wody. Chodzi m.in. o mieszkańców Spandau, Schöneberg, Moabit i Kreuzbergku. Nad ranem służby podały, iż systematycznie przywracają dostawy do poszczególnych części Berlina.


Zobacz wideo Demokrata Demokracie wilkiem. Wewnętrzny ferment słono kosztował obóz Bidena


Bilans nocy sylwestrowej w Niemczech: Policja podała, iż doszło do kilku incydentów śmiertelnych. Na przedmieściach miasta Geseke w Nadrenii Północnej-Westfalii w eksplozji petardy zginął 24-latek. W wybuchu w Hamburgu zginął 20-latek. Dwie osoby zostały śmiertelnie ranne w Saksonii, a jedna - na północy Brandenburgii. W Lipsku około 50 osób zaatakowało policję fajerwerkami i butelkami. W Kolonii policja i straż pożarna zostały ostrzelane fajerwerkami, a w Monachium ze służbami starło się kilkaset osób.


Przeczytaj również: "Strażacy podsumowali sylwester. 1000 interwencji w dwie godziny. Gęsty dym nad Raciborzem"Źródła: Frankfurter Allgemeine Zeitung, DW, PAP
Idź do oryginalnego materiału