Władze Kuby ponownie uwięziły działaczy opozycyjnych, którzy wcześniej zostali zwolnieni dzięki mediacji papieża Franciszka. Na początku czerwca do Hawany przybył arcybiskup Paul Richard Gallagher, najważniejszy dyplomata Watykanu, niosąc przesłanie poparcia dla praw człowieka i wolności obywatelskich.
Wkrótce po tej wizycie Donaida Pérez trafiła z powrotem do zakładu karnego dla kobiet Guajamal w Santa Clara. Otrzymała tam ostrzeżenie, by przestała apelować o uwolnienie swojego męża, który – tak jak ona – został aresztowany cztery lata temu za udział w masowych demonstracjach. Mimo gróźb, Pérez nie wycofała się ze swoich działań i za to ponownie została osadzona w więzieniu.
Inny znany opozycjonista, José Daniel Ferrer, także ponownie trafił za kratki. W trakcie pobytu w zakładzie karnym miał być brutalnie traktowany, co doprowadziło do pogorszenia jego stanu zdrowia. Ferrer oraz Félix Navarro, lider Partii Pedro Luisa Boitela na rzecz Demokracji, zostali aresztowani ponownie, ponieważ – zdaniem władz – złamali warunki swojego wcześniejszego zwolnienia.
Johana Tablada, wiceszefowa departamentu ds. USA w kubańskim MSZ, stwierdziła, iż winę za niewypełnienie obietnic wobec uwolnionych więźniów ponosi rząd Stanów Zjednoczonych. Chociaż Kuba oficjalnie nie wskazywała, iż administracja Joego Bidena była zaangażowana w rozmowy, to zbiegło się to w czasie z decyzją USA o usunięciu Kuby z listy państw wspierających terroryzm.
W obliczu nasilającego się kryzysu wewnętrznego, przedstawiciele instytucji religijnych ponawiają wezwania do przeprowadzenia głębokich reform strukturalnych – zarówno społecznych, jak i gospodarczych oraz politycznych – w trosce o przyszłość kraju.