O co chodzi: Jak opisują brytyjskie media, Maxie Allen i jego partnerka, Rosalind Levine, mieli zostać aresztowani przez policję w Hertfordshire (wschodnia Anglia) na oczach trzyletniej córki za "narzekanie na szkołę" drugiego dziecka. Para twierdzi, iż była "przetrzymywana" na posterunku policji przez 11 godzin.
REKLAMA
Sześciu policjantów: Jak czytamy, para twierdzi, iż najpierw zabroniono im wstępu do szkoły starszej córki, co nastąpiło po ich krytyce dyrektora i kierownictwa szkoły na grupie rodziców na WhatsAppie. Później w ich domu pojawiło się sześciu policjantów. Pani Levine wspomina, iż przeraziła się wtedy, iż ich dziewięcioletnia córka nie żyje. Mundurowi jednak zatrzymali rodziców dziewczynek pod zarzutami nękania, złośliwej komunikacji i zakłócania porządku na terenie szkoły. Szkoła utrzymuje natomiast, iż zwróciła się po poradę policji po "dużej ilości bezpośredniej korespondencji i publicznych postów w mediach społecznościowych", które miały być uciążliwe zarówno dla personelu placówki, jak i rodziców uczęszczających do niej dzieci.
Zobacz wideo Czy polska szkoła jest do niczego? [SONDA]
Co mówi policja: Policja podkreśla, iż aresztowania były konieczne, by "w pełni zbadać zarzuty", co jest rutynowym działaniem w tego typu przypadkach. Ostatecznie, po trwającym pięć tygodni śledztwie, funkcjonariusze uznali jednak, iż nie ma wystarczających dowodów, by podejmować dalsze kroki wobec rodziców.
Policja ostrzegała rodzinę: Para utrzymuje, iż "regularnie" wysyłała do szkoły e-maile dotyczące potrzeb ich córki. Sky News podaje, iż dziewczyna cierpi na epilepsję i jest osobą neuroróżnorodną. Konflikt miał eskalować po tym, jak pan Allen skrytykował proces rekrutacji na nowego dyrektora. W grudniu policjant miał ostrzec rodzinę i polecić usunięcie dziewięciolatki ze szkoły. Para zrobiła to na tydzień przed aresztowaniem.
Przeczytaj także: "Ukradli złotą toaletę o wartości 4,8 miliona funtów. Pokazali nagranie". Źródła: Guardian, Sky News