Retrospektywna wystawa fotografii Zosi Żeleskiej-Bobrowski – „Wczoraj i Dzisiaj”

bialyorzel24.com 1 tydzień temu

W sobotę, 22 marca, w galerii Centrum Polsko-Słowiańskiego przy 177 Kent Street na Greenpoincie odbył się wernisaż retrospektywnej wystawy fotograficznej Zosi Żeleskiej-Bobrowski pt. „Wczoraj i Dzisiaj”. Impreza zgromadziła tłum gości, stając się jednym z najważniejszych polonijnych wydarzeń artystycznych w obecnym roku.

Kronikarka polonijnej rzeczywistości

Prac i dokonań Zosi Żeleskiej-Bobrowski nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Artystka od kilkudziesięciu lat portretuje zarówno osoby znane, jak i mniej znane, pozostając przy tym niestrudzonym kronikarzem polonijnej rzeczywistości. Prace jej naznaczone artyzmem i pasją prezentowane były wielokrotnie podczas licznych wystaw, a regularnie można je oglądać w prasie zarówno polonijnej, jak i tej w Polsce.

Sobotni wernisaż rozpoczęła Bożena Konkiel, sekretarz Rady Dyrektorów Centrum Polsko-Słowiańskiego, która powitała przybyłych gości oraz w kilku zdaniach przybliżyła wszystkim postać bohaterki wieczoru. Kurator wystawy, również uznany artysta Janusz Skowron, opowiedział z kolei o przygotowaniach do wystawy i wyborze prac, które ostatecznie trafiły na ekspozycję. W części oficjalnej wieczoru nie zabrakło również gratulacji składanych na ręce Zosi Żeleskiej-Bobrowski. Artystka otrzymała kwiaty i słowa uznania między innymi od Dariusza Kanarka, prezesa Polsko-Amerykańskiego Klubu Fotografika. Wernisaż swoim występem uświetniła pianistka Violetta Koss, wnuczka współzałożyciela Polsko-Amerykańskiego Klubu Fotografika nieżyjącego już Jerzego Kossa, oraz jego wnuk, gitarzysta Adrian Koss, który wystąpił w duecie ze swoją dziewczyną, skrzypaczką Carolyn Carr. Violetta Koss wykonała kompozycje Fryderyka Chopina oraz Giovanniego Battisty Vitaliego, z kolei duet Adrian i Carolyn zaprezentował utwory inspirowane muzyką szkocka – irlandzką i pochodzącą z rejonu Appalachów.

Widziane zza obiektywu

Chciałam podziękować przede wszystkim władzom Centrum Polsko – Słowiańskiego za to, iż umożliwiły mi organizacje tej wystawy – zwróciła się do obecnych Zosia Żeleska-Bobrowski, dziękując również kilku innym osobom za pomoc w organizacji ekspozycji, w tym kuratorowi Januszowi Skowronowi, prezesowi Dariuszowi Kanarkowi oraz swojemu mężowi Eugeniuszowi, który był również pomysłodawcą nazwy wydarzenia. – Przygotowując się do tej wystawy przejrzałam swoją kolekcję wystaw i uświadomiłam sobie, iż zorganizowałam ich już ponad 50, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce. Wybór prac był bardzo dużym wyzwaniem i na pewno ta ekspozycja wymagała dużej przestrzeni – dodała artystka, która następnie przeniosła zebranych w podróż po zgromadzonych na wystawie zdjęciach, opowiadając wiele związanych z nimi anegdot.

Podczas retrospektywnej wystawy Zosia Żeleska-Bobrowski zaprezentowała kilkaset kolorowych i czarno-białych fotografii powstałych w ciągu blisko czterech minionych dekad. Wśród podziwianych przez licznie przybyłą publiczność prac znalazły się portrety takich gwiazd i osobistości jak chociażby Czesław Miłosz, Ewa Rubinstein, Rafał Olbiński, Ryszard Horowitz, Ewa Czyżewska, Irena Jarocka czy Michał Urbaniak. Osobną kategorię stanowiły reportaże, jak te z wizyty papieża Jana Pawła II w Nowym Jorku czy też z pobytu w metropolii Lecha Wałęsy.

Zatrzymane w kadrze

Przez dziesięciolecia Zosia Żeleska-Bobrowski wraz ze swoim aparatem była w centrum niezliczonej wręcz ilości wydarzeń i za każdym razem potrafiła znaleźć ten najważniejszy moment, który pozwala fotografowi zatrzymać dla potomnych w kadrze to, co uwiecznienia jest warte. Prezentowane prace to tylko niewielki wybór, zaledwie wycinek z przebogatej twórczości artystki.

Z pewnością na uwagę zasługują również przedstawione w trakcie ekspozycji kobiece akty. Są to bardzo osobiste i odważne prace, gdyż w tym wypadku to sama artystka służyła sobie za modelkę. Te autoportrety to intymna, fotograficzna autobiografia. I podobnie jak pozostałe prezentowane podczas wystawy prace, zgodnie zresztą z jej tytułem, wpisują się w tę ulotność chwili, którą tylko malarze i fotografowie potrafią ująć w odpowiednie ramy, tudzież w ramki. Wczoraj i dziś. I tylko wtedy.

Marcin Żurawicz
Fot. Darek Kanarek, Krzysztof Kanarek, Damian Grabski

Idź do oryginalnego materiału