
Wadowiccy policjanci z grupy „SPEED” nie zwalniają tempa w walce z piratami drogowymi. W ciągu kilku dni funkcjonariusze zatrzymali pięć praw jazdy kierowcom, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h. Wśród zatrzymanych znaleźli się zarówno kierowcy samochodów, jak i motocyklista, którzy zdecydowanie zapomnieli, iż drogi publiczne to nie tor wyścigowy.
REKORDZIŚCI PRĘDKOŚCI
Najbardziej brawurowy okazał się 24-letni mieszkaniec Krakowa, który za kierownicą mercedesa pędził przez Wyźrał z prędkością 131 km/h, przekraczając dozwoloną prędkość o 81 km/h. Młody kierowca został ukarany mandatem w wysokości 2500 złotych i otrzymał 15 punktów karnych.
Nieco mniej, ale wciąż znacznie ponad limit, jechał 45-letni mieszkaniec powiatu kieleckiego, który w tej samej miejscowości rozwijał prędkość 115 km/h. Dodatkowo kierowca skody nie zastosował się do znaku poziomego – podwójnej ciągłej linii. Za oba wykroczenia zapłacił 2200 złotych mandatu i otrzymał 19 punktów karnych.
Motocyklista z Andrychowa również nie miał sobie równych – na liczniku jego jednośladu policjanci odnotowali 108 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Za swoje zachowanie został ukarany mandatem w wysokości 1500 złotych i 13 punktami karnymi.
KOLEJNI "ZATRZYMANI"
Dzień wcześniej w Wyźrale swoje uprawnienia straciło dwóch kierowców. 58-letni mieszkaniec powiatu dębickiego, prowadzący citroena, przekroczył prędkość o 53 km/h, za co zapłacił 1500 złotych mandatu i otrzymał 13 punktów karnych.
Z kolei 46-letni mieszkaniec powiatu żywieckiego, kierujący hondą, jechał z prędkością 102 km/h. On również został ukarany mandatem w wysokości 1500 złotych i 13 punktami karnymi.
KONSEKWENCJE
Wszyscy kierowcy stracili prawo jazdy na trzy miesiące i będą musieli na ten czas przesiąść się na fotel pasażera lub zmienić środek lokomocji.
Jazda z dużą prędkością zawsze stanowi zagrożenie – przypominają policjanci. – Prędkość to najważniejszy czynnik wpływający na ryzyko wypadków i rozmiar obrażeń.
Wadowiccy funkcjonariusze nie zamierzają odpuszczać i zapowiadają dalsze kontrole. Kierowcy, którzy myślą, iż drogi publiczne to tor wyścigowy, powinni dwa razy zastanowić się, zanim wcisną gaz do dechy.