
Pociąg zbliża się do miejsca docelowego, Mannheim, kiedy pojawia się następujący komunikat: „Drodzy podróżni, uwaga: jeżeli musicie wysiąść w Mannheim, zachowajcie ostrożność, doszło tam do ataku terrorystycznego”. Z niedowierzaniem, niemal ze śmiechem w wagonie, młody mężczyzna żartuje, iż to kolejny typowy komunikat w stylu Deutsche Bahn: „Sytuacja informacyjna jest niejasna, tyle wiemy”, mówi, jakby właśnie ogłoszono nieznane wcześniej opóźnienie z powodu uszkodzenia linii napowietrznej.
„Jak ktoś może przejechać samochodem w taki dzień bez zatrzymania przez policję?”
Oczywiście groza tej wiadomości jeszcze do nas nie dotarła, ale możliwe jest również, iż niektórzy ludzie odruchowo uciekają się do wisielczego humoru, aby poradzić sobie z dramatyczną rzeczywistością. W międzyczasie większość podróżnych gorączkowo przegląda swoje telefony. A tam aplikacja do kontroli katastrof „Katwarn” ostrzega przed „sytuacją zagrażającą życiu” w centrum Mannheim.
Ludzie powinni „w miarę możliwości unikać centrum miasta”, mówi, a nerwowość rozprzestrzenia się teraz daleko i szeroko. Jedna z kobiet mówi z irytacją, iż „muszą ogłosić dokładnie, gdzie coś się stało”, aby ludzie mogli się chronić. Informacje są przekazywane, ktoś głośno mówi, iż samochód wjechał w ludzi na Paradeplatz, iż są zabici i ranni. niedługo w sieci pojawiają się pierwsze zdjęcia z miejsca zbrodni, „niezrównany brak szacunku”, jak skomentuje to później Stefan Wilhelm, rzecznik policji w Mannheim. Na platformie X można zobaczyć choćby zdjęcie oderwanej nogi kobiety pod hasłem „Mannheim”, dlatego policja pilnie ostrzega przed rozpowszechnianiem fałszywych doniesień i zapowiada wszczęcie postępowania karnego.
Kiedy niedługo potem pociąg wjeżdża na stację, nerwy wielu z przybyłych są na krawędzi. Gdy pociąg przejeżdża przez most między Ludwigshafen i Mannheim, można zobaczyć ciężko uzbrojonych policjantów odgradzających mosty i sprawdzających pojazdy. „Ostrzegali nas przed atakami w ostatki”, mówi ktoś w przedziale pociągu. „Jak ktoś może przejechać samochodem od wieży ciśnień do Paradeplatz w taki dzień bez zatrzymania przez policję?”.

Uszkodzony samochód, którego kierowca wjechał w pieszych w Mannheim, Niemcy, 3 marca 2025 r.
„Znów rozpętało się piekło”
W mieście o nietypowym układzie placu, dziwaczny, niemal absurdalny obraz wyłania się zaledwie dwie godziny po fatalnej w skutkach jeździe małego czarnego samochodu marki Ford o godzinie 12:15. Słońce świeci jasno na błękitnym niebie, dawna siedziba wyborcza została wystrojona na uroczystość . A jednak w mgnieniu oka tętniące życiem miasto, które właśnie świętowało ostatki przed rozpoczęciem Wielkiego postu, stało się miastem duchów. Diabelski młyn stoi nieruchomo przed charakterystyczną wieżą ciśnień, okiennice na straganach są opuszczone, ale wszystko wygląda tak, jakby już było zamknięte.
W strefie dla pieszych, na miejscu zbrodni, prawie wszystkie sklepy zamknęły swoje drzwi. W piekarni Grimminger młoda sprzedawczyni pakuje słodkie wypieki i starannie przygotowane kanapki, których nikt nie kupi i nie zje, do pudełek, i podpisuje je. Po drugiej stronie ulicy sklep jubilerski ma tylko do połowy opuszczoną kratę, jakby personel uciekał na łeb na szyję. Nad miastem krążą helikoptery, wszędzie słychać i widać syreny i migające niebieskie światła.
To, co wyglądało na udane, beztroskie ostatki, zamieniło się w dzień katastrofy — drugi w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Miasto wciąż pamięta 31 maja 2024 r., kiedy Afgańczyk Sulaiman A. dźgał nożem ludzi na rynku, zabijając policjanta i poważnie raniąc pięć osób. Miejsce, w którym w poniedziałek po południu „znów rozpętało się piekło”, jak opisał to jeden z naocznych świadków, znajduje się zaledwie 200 m dalej.

Centrum Mannheim po ataku, w którym kierowca wjechał w pieszych, Niemcy, 3 marca 2025 r.
„Najwyraźniej specjalnie wybrał ten dzień”
Mannheim i Ludwigshafen zwykle świętują karnawał razem, a najważniejszym wydarzeniem jest parada w niedzielę i uliczny karnawał we wtorek. Dlatego wszędzie w strefie dla pieszych, zwłaszcza przy wieży ciśnień i na centralnym placu paradnym, znajdują się stragany i dorożki. Parada w niedzielę przez cały czas odbywała się pod silną ochroną policji, mówi właściciel bistro w pobliżu Paradeplatz, który z bladą twarzą składa i zbiera koce na zewnątrz. „Najwyraźniej specjalnie wybrał ten dzień, nie było dodatkowej ochrony”, mówi. Rzecznik policji Wilhelm później to potwierdza. „Mieliśmy zupełnie normalny poniedziałek, nie było żadnych imprez karnawałowych” — mówi. Najwyraźniej nie było więc potrzeby zwiększania środków bezpieczeństwa.
Właściciel bistro chce od razu zamknąć swój lokal, który miał być otwarty do północy. „Naprawdę mam nadzieję, iż jutro nie będzie ulicznego karnawału” — mówi. „Kto chce się bawić w takim świecie?”. Faktycznie, nie minie wiele czasu, zanim książę i księżniczka miasta Mannheim zdecydują się przestać uczestniczyć w wydarzeniach i wszystko odwołać. Wszystkie imprezy karnawałowe w przestrzeni publicznej w Mannheim zostały odwołane, podobnie jak parady karnawałowe zaplanowane na wtorek w pobliskich miastach Bruhl, Heidelberg i Schwetzingen. Powodem była sytuacja bezpieczeństwa po ataku w Mannheim i żałoba po ofiarach.
Właściciel shisha baru w Mannheim, znajdującego się zaledwie 100 m od miejsca zbrodni, również jest głęboko wstrząśnięty. „Nagle wszędzie były syreny i policja”, mówi mężczyzna o tureckich korzeniach. „Dlaczego znowu Mannheim?”, pyta, mówiąc, iż ma jedenastoletniego syna. „Gdyby miał już 18 lub 19 lat, nie pozwoliłbym mu wychodzić w nocy. Albo zawoziłbym go i odbierał. Córkę tym bardziej”. Jak mówi, całe to nieszczęście „to zasługa Merkel. Jest tu zbyt wielu ludzi, o których nie wiemy, kim są”.
„To wszystko mnie przeraża”
Dotyczy to również domniemanego sprawcy, o którym policja nie ujawniła żadnych informacji. Nie ma również zaprzeczenia ani potwierdzenia, iż mężczyzna leży ranny w szpitalu. Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Badenii-Wirtembergii jest to 40-letni Niemiec z Nadrenii-Palatynatu. Jego pojazd został skonfiskowany w dzielnicy Jungbusch w Mannheim. Kierowca-zabójca musiał zatem przejechać prawie 1,5 km od wieży ciśnień przez centrum miasta do brzegów Renu w Jungbusch. Jak mogło do tego dojść w obecnej sytuacji zagrożenia, będzie jednym z głównych pytań, na które miasto i policja będą musiały odpowiedzieć. Według informacji Welta pochodzących z kręgów bezpieczeństwa, właściciel Forda Fiesty użytego do popełnienia przestępstwa był raz notowany za promowanie niekonstytucyjnych i terrorystycznych organizacji.
Mały czarny ford, który został skonfiskowany na drodze dojazdowej do mostu na Renie, jest poważnie uszkodzony z przodu, zwłaszcza po stronie kierowcy. Brakuje lewego reflektora i błotnika, zderzak jest wgnieciony, podobnie jak maska. Samochód został wcześniej sfilmowany przez kamerę monitoringu na Planken, gdy jechał z dużą prędkością przez ulicę handlową w kierunku Paradeplatz.
Ogromne poczucie niepewności w mieście jest wyczuwalne wszędzie. Na przykład wśród studentów, którzy kilka godzin później spacerowali w pobliżu miejsca zbrodni, kiedy przejechał samochód, zatrzymał się i wrzucił wsteczny bieg. Młoda kobieta natychmiast się zaniepokoiła. „Dlaczego on cofa?” pyta, na wpół w panice. Okazuje się, iż kierowca musi cofać tylko z powodu wielu barier w centrum miasta. „To wszystko mnie przeraża” — komentuje młody mężczyzna.