Wieść o tym, iż w jednym z domów Grodkowie dwa psy przeżywały koszmar, gruchnęła pod koniec listopada 2022 roku. Wtedy na teren tej posesji weszli obrońcy praw zwierząt. Zabrali stamtąd suczkę o imieniu Maja. Drugiego psa nie zdążyli uratować.
Wstrząsający widok
– Odebrany pies jest łysy, z ranami na głowie i uszach – relacjonowali aktywiści. – Z informacji przekazanych anonimowo wiadomo, iż żył od bardzo długiego czasu w stanie niewyobrażalnego cierpienia. Cała skóra odebranej suczki jest czerwona, w małych ranach, miejscami tworzy twardą skorupę. Sunia jest dodatkowo w bardzo złym stanie psychicznym, bała się wyjść na otwartą przestrzeń, chciała poruszać się tylko pod ścianami, albo przy samochodach. Przy każdym ruchu się drapie.
Jak stwierdzili, pies poza skórnymi zmianami zapalnymi i zakażeniem bakteryjnym oraz świądem, spowodowanym inwazją pasożytów, ma też chore serce i nerki.
– Jego leczenie będzie trwało do końca życia – stwierdzili wolontariusze.
Oba psy przebywały w niewielkim, zaniedbanym kojcu, który od dłuższego czasu nie był sprzątany. Z kojca prowadziło przejście do budynku gospodarczego, jednak wewnątrz nie było żadnego miejsca, gdzie zwierzęta mogłyby się ogrzać. Wychudzone i pozbawione sierści, z pewnością cierpiały z powodu zimna. Podczas wizyty na posesji wolontariusze dostali informację, iż druga suczka zdechła dwa tygodnie wcześniej.
Psy przeżywały koszmar. W pierwszej instancji grzywna…
W lipcu 2024 roku Sąd Rejonowy w Nysie skazał małżeństwo na grzywnę, oboje zostali także zobowiązani do zapłaty nawiązki w kwocie 5500 zł dla wszystkich z nich. Wolontariusze uznali, iż wysokość tej kary była niewystarczająca. Szczególnie w zestawieniu z kosztami leczenia Mai, które znacznie przekraczały zasądzoną kwotę. Co więcej, sąd – wbrew wnioskowi wolontariuszy i prokuratury – odmówił nałożenia na oskarżonych środka karnego w postaci zakazu posiadania zwierząt.
Obie strony postępowania – oskarżyciele, czyli wolontariusze i prokuratura, oraz oskarżeni, właściciele psa – nie zgodziły się z wyrokiem. Oskarżyciele domagali się surowszych sankcji, podczas gdy oskarżeni walczyli o uniewinnienie. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Opolu, który w grudniu 2024 roku warunkowo umorzył postępowanie. To prawomocny wyrok.
„Niewielka szkodliwość społeczna” w drugiej instancji
Zdaniem Sądu Okręgowego, skazanie oskarżonych choćby na karę grzywny byłoby zbyt surową represją. Sąd uznał, iż istnieją wszystkie przesłanki materialno-prawne przewidziane w art. 66 § 1 i 2 k.k. oraz art. 67 § 1 k.k., które pozwalają na zastosowanie wobec oskarżonych warunkowego umorzenia postępowania na okres próby wynoszący rok. Negowanie przez oskarżonych swojego sprawstwa nie stanowiło formalnej przeszkody w zastosowaniu tego środka. To dlatego, iż okoliczności popełnienia czynu nie budziły wątpliwości, co było najważniejsze w tej sprawie. Oskarżeni nie byli uprzednio karani, a stopień ich winy oraz społecznej szkodliwości czynu sąd ocenił jako niewielki.
„W zaskarżonym wyroku uznano oskarżonych za winnych popełnienia czynu polegającego na znęcaniu się nad suką rasy mieszanej na terenie posesji w Grodkowie do dnia 24 listopada 2022 r. Oskarżeni utrzymywali zwierzę w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym w zanieczyszczonym kojcu, wyziębionym pomieszczeniu, bez legowiska. Ponadto, rażąco zaniedbali obowiązki opieki weterynaryjnej, zaniechali leczenia pomimo widocznych objawów choroby, a także nie zapewniali odpowiedniego pokarmu i wody. Działania te zostały zakwalifikowane jako przestępstwo z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt.” – czytamy w uzasadnieniu Sądu Okręgowego w Opolu.
Sąd zauważył ponadto, iż oskarżona nabyła w lecznicy weterynaryjnej preparat na nadmierne wypadanie sierści dla psów, jednak nie był to lek, a suplement diety. Pomimo tego, iż ów suplement nie przyniósł żadnej poprawy stanu zdrowia psów, oskarżeni nie skonsultowali się z lekarzem weterynarii. Co znamienne, oskarżeni na żadnym etapie procesu nie udokumentowali tego, iż leczyli swoje psy.
W sprawie psów, które przeżywały koszmar będzie interwencja u ministra Bodnara
Ten wyrok oburzył aktywistów, którzy nagłośnili horror psów w Grodkowie.
– Jestem pewna, iż gdyby w ten sam sposób zaniedbano dziecko czy osobę starszą, równie bezbronną i pozostającą pod czyjąś opieką, sąd zupełnie inaczej podszedłby do tej sprawy, a przecież jest to podobny rodzaj zależności, to człowiek dobrowolnie staje się właścicielem zwierzęcia i tym samym wówczas nakłada na siebie obowiązki przewidziane w ustawie o ochronie zwierząt – argumentuje mec. Agata Jędroś, która reprezentowała Fundację Ochrony Zwierząt i Środowiska Lex Nova w sądzie.
– Sprawa ta jest szczególnie rażąca nie tylko z powodu stanu zaawansowanego zaniedbania psa, tj. daleko posuniętych chorób pasożytniczych, które dopuściły do znacznego osłabienia i poranienia psa, spowodowały wielomiesięczne cierpienie i w naszej ocenie zagrażały jego życiu, gdyby nie otrzymał pomocy, ale również mając na względzie to, iż jego właścicielami były osoby w młodym wieku, wykształcone, funkcjonujące na dobrym poziomie materialnym – dodała mec. Jędroś.
Fundacja Lex Nova zapowiedziała już, iż zwróci uwagę ministra sprawiedliwości na tę sprawę. Aktywiści będą chcieli, by Adam Bodnar zaskarżył wyrok Sądu Okręgowego w Opolu.
Czy ktoś taki może uczyć
Oprócz interwencji w Ministerstwie Sprawiedliwości, obrońcy praw zwierząt zapowiadają podjęcie kroków zmierzających do usunięcia nauczycielki ze szkoły w Grodkowie.
„Nauczyciel to osoba o nieposzlakowanej opinii. Ta pani uczy małe dzieci, jaki daje im przykład? Dlaczego rodzice milczą w tej sprawie? A dyrektor? Przyznaje nagrody…” – piszą na Facebooku i zachęcają do wystosowania pisma do Kuratorium Oświaty w Opolu, by zareagowało na tę sytuację.
„Oburzający jest fakt, iż osoba, która dopuściła się znęcania się nad zwierzęciem, przez cały czas sprawuje funkcję publiczną, pobiera pensję z podatków obywateli, a co najważniejsze, ma kontakt z małoletnimi – podkreślają. – Oprawcy zwierząt, których wina została stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu, nie powinni wykonywać zawodu nauczyciela, który wiąże się z przekazywaniem wiedzy o wartościach osobom małoletnimim”.
Anna Stankowska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1 w Grodkowie była bardzo lakoniczna. Potwierdziła, iż sprawę zna, ale nie będzie udzielać żadnych informacji. I się rozłączyła.
Do opolskiego Kuratorium Oświaty spływają dziesiątki e-maili w tej sprawie.
– Trudno mi ją komentować na tym etapie – przekonuje kurator Joanna Raźniewska. – Samo wydarzenie było bulwersujące, ale głównie w momencie, kiedy to się wydarzyło. Jest to dużo maili, ale większość to anonimy, których nie jesteśmy w stanie weryfikować. Temat jest bardzo środowiskowy, personalny… ~
Maja cudem przeżyła, ale sąd był bardzo łaskaw dla właścicieli
Sąd Okręgowy w Opolu warunkowo umorzył postępowanie wobec małżeństwa z Grodkowa, oskarżonego o maltretowanie dwóch psów. Aktywiści w 2022 roku odebrali im jedno ze zwierząt, drugie zdechło dwa tygodnie przed interwencją. – To najbardziej rażąco niski wyrok, o jakim słyszeliśmy – komentują działacze Fundacji Lex Nova.
Czytaj też: Pożary w Kalifornii to kara Boża? „To dalekie od prawdy”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania