Przyjechała taksówką z Zielonej Góry, aby wręczyć „policjantowi” 60 tys. zł. Prawdziwi policjanci zatrzymali ją w ostatniej chwili

3 godzin temu

Do 77-latki zadzwonili oszuści. Twierdzili, iż syn seniorki spowodował wypadek drogowy. Kobieta przejechał taksówką ponad 100 kilometrów. Przed stratą sporej gotówki, w ostatniej chwili uratowali ją prawdziwi policjanci.

W nocy z 11 na 12 marca kobieta odebrała telefon. Dzwonił do niej rzekomo policjant, który powiedział, iż syn 77-latki spowodował wypadek. Aby mu pomóc potrzebna była gotówka. Seniorka nie myśląc długo, wzięła z domu wszystkie oszczędności i ruszyła w drogę z Zielonej Góry do Poznania.

O tym, iż 77-latką może dziać się coś złego, policję zawiadomił mąż seniorki.

– Z relacji zgłaszającego wynikało, iż gdy wrócił w nocy z pracy zauważył pustą kasetkę, w której wraz z żoną przechowywał oszczędności, w sumie 60 tysięcy złotych. Gdy wszedł do sypialni, żeby zapytać żonę co się stało, okazało się, iż jej nie ma. Mężczyzna przeszukał cały dom, próbował też dodzwonić się na telefon komórkowy, ale bezskutecznie, dlatego o swoich podejrzeniach powiadomił policjantów – informuje podinspektor Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji.

Na telefon seniorki zaczęli dzwonić także prawdziwi policjanci. Niestety telefon był cały czas zajęty.

– Ze względu na porę (środek nocy), a także to, iż zabrała z domu większą ilość gotówki, doświadczeni dyżurni zaczęli podejrzewać, iż mogła paść ofiarą oszustów – dodaje Stanisławska.

W końcu policjantom udało się dodzwonić do kobiety. Okazało się, iż jest w taksówce i jedzie do Poznania przekazać pieniądze „policjantom”, który mają pomóc jej synowi.

– Dyżurny przede wszystkim cały czas prowadził z nią spokojną rozmowę, tak aby się nie rozłączyła i żeby oszuści nie mogli się więcej nią skontaktować, a dodatkowo chciał precyzyjnie ustalić, gdzie kobieta się znajduje – dodaje Stanisławska.

W tam samym czasie jego koleżanka z dyżuru, zadzwoniła do policjantów z Poznania i opowiedziała o całej sprawie.

– Cały czas była w kontakcie z poznańskimi policjantami i na bieżąco informowała, gdzie jest kobieta. Dyżurni rozmawiając z nią przekazali, jednocześnie dyżurnemu z Poznania, w którym konkretnie miejscu wysiadła kobieta. Tam natychmiast podjechali poznańscy policjanci służby patrolowej, którzy zaopiekowali się jeszcze nieświadomą zagrożenia kobietą – informuje podinspektor Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji.

Dopiero w policyjnym radiowozie 77-latka dowiedziała się co się stało. Jak mówią policjanci była przerażona i z szokowana.

czytaj także: Prawie doprowadziła do wykolejenia się pociągu. Wjechała autem pod zamykające się zapory [NAGRANIE]

Error happened.
Idź do oryginalnego materiału