Przebierała się za zakonnicę i truła ludzi. Jej proces śledziły tłumy. Nazwano ją "demonem kobiecym"

4 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Trifonov_Evgeniy / iStock


Galicyjska trucicielka siała postrach w drugiej połowie XIX wieku na prowincji zaboru austriackiego. Była znana głównie jako Katarzyna Onyszkiewiczowa, choć swoim ofiarom przedstawiała się różnymi imionami. Jej ostatnia rozprawa była prawdziwą sensacją. Już samo ujęcie przestępczyni nie było łatwe.
W historii zapisało się wiele trucicielek, a każdy z tych przypadków wzbudza wiele emocji, niezależnie od tego, jak dawno temu się wydarzył. Tym razem dodatkowo intryguje fakt, iż morderczyni dwukrotnie uciekała z więzienia. Choć nie wiadomo, ile ofiar dokładnie miała na swoim koncie, gdy trafiła za kratki po raz ostatni, to udało się dość dobrze poznać sposób jej działania.


REKLAMA


Galicyjska trucicielka miała stały schemat działania. "Demon kobiecy" skrywał się za wieloma imionami
Katarzyna Onyszkiewiczowa urodziła się prawdopodobnie około 1840 roku w północnej Bukowinie. Wówczas region ten znajdował się w granicach Królestwa Galicji i Lodomerii, a w tej chwili jest to historyczny region Ukrainy. kilka wiadomo o latach młodości kobiety. W zasadzie nie jest pewne nawet, jakie było jej prawdziwe imię, ponieważ na przestrzeni lat była znana także jako Kasia Koczeczukowa, Klotylda Koczerczuk, Heńka Onyszkiewiczowa, Joanna Topolnicka lub Ksenia Unyszkiewicz. W którymś momencie zaczęła podróżować, głównie po wioskach w Galicji. Udawała handlarkę lub zakonnicę i prosiła o gościnę, a potem częstowała swoich gospodarzy trującym wywarem. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w jego skład wchodziły trzy zioła: bielunia dziędzierzawa, szalej jadowity i lulek czarny. Trucizna powodowała m.in. halucynacje, utratę przytomności, drgawki i często śmierć. Gdy ofiary były już bezbronne, Onyszkiewiczowa zabierała im cenne przedmioty, rabowała dom i przenosiła się kilka kilometrów dalej, gdzie przyjmowała nową tożsamość i powtarzała cały proces. "Gazeta Lwowska", która pisała później o jej przestępstwach, nazwała ją "demonem kobiecym".
Katarzyna Onyszkiewiczowa wielokrotnie wymykała się wymiarowi sprawiedliwości. Galicyjska trucicielka zmarła za kratkami
Po raz pierwszy Onyszkiewiczowa została skazana za kradzież w 1858 roku w Czerniowcach, na sześć miesięcy pozbawienia wolności. Za zabójstwo natomiast pierwszy raz skazano ją w 1869 roku, na 10 lat ciężkiego więzienia. Wiele jednak z tego wyroku nie odsiedziała i już 9 lipca 1870 roku zbiegła z więzienia kobiecego Marii Magdaleny we Lwowie, które niegdyś było klasztorem. 7 listopada tego samego roku ujęto ją w Krakowie i odesłano do Lwowa, gdzie do jej wyroku dodano 10 lat więzienia za kolejne dwa morderstwa przez otrucie. Oficjalnie wiadomo zatem łącznie o trzech ofiarach śmiertelnych. W nocy z 2 na 3 września 1879 roku trucicielka uciekła z więzienia po raz drugi, ale tym razem tylko na kilkanaście dni. Ostatecznie schwytano ją 18 września 1879 roku. Zbrodnie Onyszkiewiczowej wzbudziły duże zainteresowanie mediów, co przełożyło się oczywiście na ciekawość czytelników.


Wskutek ogłoszenia w dziennikach już przed miesiącem o dniu rozprawy, wszystkie miejsca tak stojące w sali, jako też siedzące na galerji były naprzód rozebrane. Galerję przeznaczono wyłącznie dla kobiet. Ciekawość pań jak się wyłącznie co do tego procesu taić była wielką, iż nie zdołano się oprzeć proszącym i musiano im ustępować choćby miejsca w sali na dole, czego dotąd jeszcze nie bywało


- relacjonowała "Gazeta Narodowa" 28 lutego 1880 roku, w dniu ostatniej rozprawy galicyjskiej trucicielki. Sąd skazał ją na 10 lat więzienia, które miały być dołożone do poprzednich wyroków. W maju 1883 roku Onyszkiewiczowa podjęła jeszcze jedną próbę ucieczki, podpalając przy okazji więzienie, ale skończyło się to niepowodzeniem. Kobieta zmarła 9 marca 1895 roku, sześć lat przed planowanym wyjściem na wolność.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału