
Ta sprawa była poza mną – tak o prowokacji z 1983 r. wobec ks. Jerzego Popiełuszki mówił w czwartek sądowi blisko 87-letni Adam P., ówczesny zastępca dyrektora Departamentu IV MSW zajmującego się walką z Kościołem. Przesłuchanie – ze względu na stan zdrowia świadka – było zdalne.
Ówczesne prawo mówiło o nadużywaniu wolności sumienia i wyznania. W tym rozumieniu było zainteresowanie Popiełuszką, bo w tamtejszym kościele i przed kościołem u Popiełuszki odbywały się spotkania i wiece, które według ocen miały charakter pozareligijny i antypaństwowy
— mówił świadek, który nie wyraził zgody na ujawnienie swojego nazwiska i wizerunku.
A kto tych ocen dokonywał?
— pytał świadka sędzia Marcin Czerwiński. Świadek odpowiedział, iż były to komórki ówczesnego MSW i Urzędu ds. Wyznań.
W ostatnich latach życia ks. Popiełuszko – duszpasterz ludzi pracy, kapelan Solidarności – w parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu celebrował comiesięczne msze święte za ojczyznę, gromadzące wokół świątyni wielotysięczne tłumy. Nawoływał w nich, aby „zło dobrem zwyciężać” oraz podkreślał, iż „w pojednaniu musi być jeden wspólny cel: dobro ojczyzny i poszanowanie godności ludzkiej”.
Proces ws. prowokacji przy Chłodnej
Toczący się przed Sądem Okręgowym w Warszawie proces byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o podrzucenie w 1983 r. do mieszkania księdza przy ul. Chłodnej w Warszawie materiałów mających obciążać ks. Popiełuszkę, rozpoczął na początku października ub. roku.
W ramach tej prowokacji funkcjonariusze SB podrzucili wówczas kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. W tej sprawie przez IPN pierwotnie zostali oskarżeni: Grzegorz P., Paweł N. i Waldemar O. To b. funkcjonariusze SB skazani jako sprawcy późniejszego zabójstwa księdza w tzw. procesie toruńskim jeszcze w latach 80. Dwóch ze sprawców zabójstwa księdza zmieniło później nazwiska z lat 80. Obecny proces toczy się wobec dwóch z nich, gdyż Waldemar O. zmarł w 2023 roku.
Tymczasem czwartą osobą skazaną w procesie toruńskim był właśnie Adam P. – zwierzchnik trójki byłych funkcjonariuszy oskarżonych w tej chwili o prowokację przy ul. Chłodnej. Wymierzono mu wówczas, podobnie jak Grzegorzowi P., najwyższy wyrok – 25 lat pozbawienia wolności. Zakład karny – po amnestiach jeszcze w czasach PRL – ostatecznie opuścił w latach 90.
Przesłuchanie Adama P. w procesie o prowokację przy ul. Chłodnej planowane było od samego początku – wcześniej uniemożliwiał je jednak zaawansowany wiek i stan zdrowia tego świadka.
Adam P. się broni
W pierwszej połowie kwietnia – po wniosku prokurator IPN – sędzia Czerwiński zapowiedział, iż podejmie starania, aby przesłuchanie przeprowadzić zdalnie w miejscu zamieszkania świadka. Udało się to w czwartek, zaś świadkowi na miejscu towarzyszyli – jego pełnomocnik, biegła psycholog oraz sądowa urzędniczka.
Po tej akcji (przy ul. Chłodnej – PAP) ówczesny minister Czesław Kiszczak (szef MSW – PAP) wezwał wiceministra Władysława Ciastonia i ja też tam poszedłem, ale moja wiedza była żadna. Usłyszałem tylko, co Ciastoń mówił ministrowi
— zeznał w świadek.
Jak zrelacjonował, podczas tego spotkania Kiszczak miał zaś mówić, iż „tam wystarczyłyby ulotki” i pytał Ciastonia „dlaczego podrzucono jeszcze coś do wybuchów”. Według świadka Ciastoń miał wtedy odpowiedzieć, iż „to drugie, to inicjatywa” Grzegorza P.
Jak powiedział świadek, Ciastoń zabrał go na spotkanie z Kiszczakiem z powodu nieobecności dyrektora Departamentu IV MSW Zenona Płatka. Jednak Adam P. zastrzegł, iż o prowokacji przy ul. Chłodnej dowiedział się dopiero podczas tej rozmowy u Kiszczaka, już po fakcie. Wyjaśnił, iż tą akcją zajmował się Wydział VI tzw. „D”, czyli specjalna grupa zajmująca się „dezintegracją” Kościoła podległa bezpośrednio i wyłącznie dyrektorowi Departamentu.
Działania „D” były tajne, ta sprawa była poza mną
— powiedział Adam P.
Po około dwóch godzinach rozprawy, ze względu na kondycję i percepcję świadka, biegła zawnioskowała o przerwanie przesłuchania. jeżeli stan zdrowia świadka na to pozwoli przesłuchanie ma być kontynuowane zdalnie 20 maja. Wówczas m.in. prawdopodobnie pytania będą zadawać oskarżyciele i obrońcy.
Zabójstwo księdza Popiełuszki
Ks. Popiełuszko został zamordowany przez funkcjonariuszy SB w nocy z 19 na 20 października 1984 r. Według ustaleń był obserwowany przez Służbę Bezpieczeństwa już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego.
Księdza starano się także za wszelką cenę skompromitować. W kolejne dni władze rozpętały kampanię propagandową. W „Trybunie Ludu” ukazał się tekst pt. „Garsoniera obywatela Popiełuszki”, w którym usiłowano przedstawić duchownego jako człowieka majętnego i zainteresowanego wyłącznie swoimi interesami.
Po prowokacji na ul. Chłodnej funkcjonariusze SB doprowadzili do ujawnienia podrzuconych materiałów w wyniku przeszukania mieszkania 12 grudnia 1983 r., co spowodowało wdrożenie przeciwko kapelanowi Solidarności postępowania karnego. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Ks. Popiełuszkę zatrzymano. Został zwolniony po kilkunastu godzinach, tuż po interwencji abp. Bronisława Dąbrowskiego u gen. Kiszczaka.
W ocenie pionu śledczego IPN te czyny oskarżonych funkcjonariuszy SB kwalifikują się jako zbrodnia przeciwko ludzkości, ponieważ zdarzenie to było jednym z całego ciągu działań wobec księdza „wpisujących się w ówczesną politykę skierowaną przeciwko społeczeństwu”, co finalnie doprowadziło do zabójstwa kapłana. IPN wskazuje, iż podczas procesu toruńskiego nie był poruszany wątek prowokacji na Chłodnej.
as/PAP