Proces Moniki B. ruszył. Oskarżona o oblewanie córki kwasem stanęła przed sądem

slowopodlasia.pl 7 godzin temu
Monika B. została doprowadzona do sądu w asyście policji, w kajdankach, z kapturem na głowie. Na sali rozpraw unikała kontaktu wzrokowego i nie podnosiła głowy. Towarzyszyła jej najbliższa rodzina, w tym dorosłe dzieci. Już na początku rozprawy prokurator oraz obrońca wnioskowali o wyłączenie jawności postępowania. Mariusz Szewczyk z Prokuratury Okręgowej w Lublinie uznał, iż sprawa ta „jak żadna inna wymaga dochodzenia do prawdy w ciszy”. Sąd przychylił się do wniosku, uznając, iż dobro pokrzywdzonej wymaga szczególnej ochrony. Planowano przesłuchanie czterech świadków, jednak szczegóły ich zeznań pozostają niejawne. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 29 lipca.Zarzuty wobec Moniki B. dotyczą wydarzeń, które miały rozgrywać się przez niemal siedem lat w miejscowości Sięciaszka Druga. Według ustaleń kobieta miała celowo aplikować swojej córce Juli toksyczną substancję na twarz i kark, co prowadziło od stanów zapalnych i blizn po nieodwracalne zmiany martwicze i utratę części ucha. Jednocześnie B. prowadziła w internecie zbiórki na leczenie dziecka, przedstawiając jej stan jako wynik niezidentyfikowanej choroby.Śledztwo ruszyło po tym, jak lekarze ze szpitala w Lublinie zgłosili wątpliwości co do autentyczności schorzeń. Po odseparowaniu Julii od matki jej stan zdrowia uległ znaczącej poprawie. Biegli psychiatrzy uznali Monikę B. za poczytalną, choć wskazali u niej występowanie tzw. zespołu Münchhausena z przeniesienia – rzadkiego zaburzenia, polegającego na celowym wywoływaniu objawów chorobowych u osoby pozostającej pod opieką w celu uzyskania uwagi i współczucia otoczenia oraz korzyści materialnych.O tej sprawie pisaliśmy tutaj:CZYTAJ TEŻ:Tragiczny wypadek. Mężczyzna rażony prądem zmarłPomóżmy tacie Julii wrócić do zdrowiaMakabryczne odkrycie w Bugu. Zwłoki dryfowały kilka metrów od brzegu [ZDJĘCIA]
Idź do oryginalnego materiału