"Prezydent Trump wysłał mnie, żebym zabrał was do domu". Jak wódka i toasty z białoruskim dyktatorem doprowadziły do uwolnienia więźniów politycznych
Zdjęcie: Na głównym zdjęciu Siarhiej i Swiatłana Cichanouscy w Warszawie, 26 czerwca 2025 r. W kółkach prawnik John Coale (L) i białoruski dyktator Aleksander Łukaszenko
Był czerwcowy poranek, gdy bus z 14 więźniami politycznymi z workami na głowach przemknął przez soczyście zieloną białoruską wieś, jadąc w nieznanym kierunku. Pięć lat po tym, jak prezydent Aleksander Łukaszenko rozpoczął bezlitosne represje wobec dysydentów, niektórzy z więźniów obawiali się, iż zostaną straceni. Wśród nich był Siarhiej Cichanouski, którego żona, Swiatłana Cichanouska, stała się twarzą białoruskiego ruchu opozycyjnego po jego aresztowaniu w 2020 r. Oto historia z pierwszej ręki, jak doszło do ich uwolnienia.