Policja w Changzhou rozbiła gang handlarzy ludzkimi narządami, który przeprowadził łącznie 12 operacji usunięcia nerek, z czego dwie miały miejsce na terenie Indonezji. Jedna z nerek trafiła do zagranicznego zleceniodawcy, a większość odsprzedano nielegalnym nielegalnych klinikom w Chinach, gdzie trafiły do czekających na przeszczep pacjentów.
Przestępcy nawiązywali kontakt z ewentualnymi dawcami dzięki internetowych czatów. Większość z nich decydowała się sprzedać własne narządy w związku z trudną sytuacją finansową. Dawców proszono, by jakiś czas po operacji mieszkali razem w jednym miejscu, gdzie sprawował nad nimi opiekę wynajęty lekarz. Z nielegalnymi klinikami, gdzie dokonywano zabiegów, również kontaktowano się przez internet.
Wang Xing, prawnik z Pekinu, jest zdania, iż internet otworzył przed handlarzami narządów zupełnie nowe spektrum możliwości. "Internet zapewnia anonimowość, a chińskie ustawodawstwo nie nadąża z ustanawianiem odpowiednich kar dla przestępców trudniących się sprzedażą organów na czarnym rynku", dodaje.
Chińskie prawo przewiduje za handel narządami najwyżej pięć lat więzienia. W 2007 roku rząd wprowadził w życie ustawę zaostrzającą kary za tego typu przestępstwa. W tej chwili wszelkie transplantacje organów od żyjących dawców, którzy nie są spokrewnieni z pacjentem, są w kraju nielegalne.
Zgodnie z oficjalnymi danymi, w tej chwili żyje w Chinach około 1,5 miliona osób, które potrzebują przeszczepu. Tymczasem rocznie wykonuje się tylko około 10 tysięcy transplantacji.
"Większość pacjentów potrzebuje przeszczepu nerek, a z racji, iż legalnie o przeszczep bardzo trudno, czarny rynek kwitnie", powiedział dziennikarzom Shi Bingyi, transplantolog z 309. Szpitala Armii Narodowo-Wyzwoleńczej w Pekinie.
"Sytuację pogarsza fakt, iż kilka osób decyduje się zostać dawcą", dodaje. W Chinach stosunkowo ciężko o informację o tym jak użyczyć potrzebującym sprawnych narządów, od dawna nikt nie podejmuje się stosownych kampanii społecznych, ani nie nagłaśnia problemu w prasie. Problem częstokroć nagłaśnia się sam dopiero wtedy, kiedy policja rozbije kolejny gang.
W lutym tego roku policja zatrzymała 16 osób, które dokonywały nielegalnych przeszczepów nerek w Haidian – dzielnicy Pekinu. Nerki sprzedało tamtej grupie łącznie około 50 osób. W październiku 2011 policjanci w Shandong aresztowali 18 przestępców i zamknęli dwie nielegalne kliniki transplantologiczne w prowincji.
Huo Feng, transplantolog ze szpitala wojskowego w Guangzhou, powiedział China Daily, iż każda kolejna wiadomość tego typu wstrząsa nim do głębi. "Przestępcy zawsze działają na szkodę pacjentów i lekarzy, ponieważ uniemożliwiają powstanie legalnego banku narządów do transplantacji. W nielegalnych klinikach pacjenci często są zaniedbywani, a do ran pooperacyjnych wdzierają się infekcje."
Feng mówi również, iż w przemysł zaangażowanych jest wielu lekarzy, którzy na co dzień trudnią się legalną pracą w szpitalach i częstokroć kryją przestępców.
Na drodze do polepszenia sytuacji stoi nie tylko opieszałość rządu, ale i dominująca w Chinach niechęć obywateli do samej idei transplantacji. Wszystko wskazuje na to, iż zmiany wymagają czasu i cierpliwości, a nielegalne kliniki opływać będą w dostatek do momentu, aż policja nie natrafi na ich ślad. Ryzykowna gra, ale jak na razie warta świeczki.
Źródło: China Daily