Dane Centrum e-Zdrowia przesłane portalowi Rynek Zdrowia wskazują, iż w pierwszej połowie 2025 roku w polskich aptekach sprzedano 2,24 tony surowca, czyli o 2,6 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej. Przepisy są bardziej surowe, ale prób ich obejścia nie brakujeNowe przepisy wprowadziły obowiązek osobistego badania pacjenta przez lekarza przed wypisaniem recepty na marihuanę medyczną. Wyjątkiem są lekarze w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej (ale bez nocnej i świątecznej opieki medycznej, która też jest zaliczana do POZ) – tłumaczy Rynek Zdrowia.PRZECZYTAJ: Pies sąsiada zaatakował dziecko. 4-latkę z ciężkimi obrażeniami głowy śmigłowiec przetransportował do szpitalaChoć po wejściu w ubiegłym roku nowych przepisów liczba recept spadła aż o 57 proc., okazało się to jednak chwilowe. w tej chwili popyt na legalne „zioło” znów wyraźnie rośnie (chociaż nie wiadomo dokładnie, o ile). W 2025 roku wystawiono już 277,5 tys. recept.Rząd wytoczył wojnę receptomatomZmiany miały na celu likwidację tzw. receptomatów (marihuanomatów), czyli automatycznych systemów wystawiania recept bez realnej konsultacji medycznej. Intencją resortu zdrowia była walka z pozamedycznym wykorzystaniem marihuany. Jednak w praktyce pacjenci gwałtownie zaczęli korzystać z alternatyw.PRZECZYTAJ TEŻ: Zamość: Akt oskarżenia za przerzut migrantów przez granicę. Syryjczyk miał zarobić kilkadziesiąt tysięcy dolarówW Polsce działa bowiem wiele klinik specjalizujących się wyłącznie w wystawianiu recept na marihuanę medyczną. Wystarczy skarga na ból pleców, trudności ze snem czy stres, żeby lekarz przepisał odpowiednią dawkę. Wizyta w takiej placówce kosztuje około 120 zł, a przepisana ilość często wystarcza na 2-3 miesiące stosowania. Takie podejście, choć zgodne z przepisami, budzi kontrowersje, bo faktyczne wskazania medyczne bywają wątpliwe. „Zioło” o smaku czekoladyLegalna marihuana medyczna występuje pod wieloma nazwami handlowymi – np. Lemon Haze, Chocolate Diesel, Chem SiS czy Gorilla Glue. Poszczególne odmiany różnią się zawartością substancji czynnych THC i CBD, a także smakiem – od cytrusowego po czekoladowy. Taki wybór sprawia, iż pacjenci mogą dobierać produkty nie tylko pod kątem działania, ale również osobistych preferencji. Co ważne, zakup w aptece oznacza pełną kontrolę jakości i brak ryzyka związanego z odpowiedzialnością karną. Rynek nie wykazuje już patologicznych wzrostów jak w czasach „receptomatów”, ale mimo restrykcji – rozwija się stabilnie.