Pierwsze zarzuty dla zatrzymanych w akcji ABW. Będą aresztowani

1 miesiąc temu

ABW zatrzymało pięć osób w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura postawiła wszystkim podejrzanym zarzuty, a wobec trzech wystosowano wnioski o areszt. Podejrzani mogli zdefraudować wiele milionów złotych. O co chodzi w aferze?


Śledczy chcą aresztu dla trzech osób: byłej dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości Urszuli D., obecnej zastępczyni dyrektor tego departamentu Karoliny K. oraz Michała O. - beneficjenta środków z FS z fundacji "Profeto", w obawie matactwa z ich strony.

Prokurator Nowak zaznaczył, iż w tym wątku sprawy wcześniej dwie inne osoby usłyszały już zarzuty, o czym PK do tej pory nie informowała i przez cały czas nie ujawnia szczegółów ze względu na interes śledztwa.

Wielka akcja ABW

We wtorek i środę u 25 osób w kilkudziesięciu miejscach w kraju, na polecenie prokuratorów prowadzących śledztwo ws. wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości, ABW wraz z prokuratorami prowadziła przeszukania i zatrzymania. Przeszukano m.in. domy b. ministra sprawiedliwości, posła PiS i polityka Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry oraz pokój b. wiceministra sprawiedliwości, posła Klubu PiS Michał Wosia w hotelu sejmowym.

Zarzuty usłyszeli, oprócz Urszuli D. i Michała O., także dwaj specjaliści - członkowie komisji konkursowej, m.in. Michał M. Całej czwórce zarzucono doprowadzenia do wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości ponad 66 mln zł podmiotowi, który nie spełniał wymagań formalnych, ani merytorycznych do otrzymania tych pieniędzy - fundacji "Profeto" - podał prok. Nowak.

Rzecznik podkreślił, iż urzędnicy, którzy decydowali o przyznaniu tych środków, mieli działać wspólnie i w porozumieniu z Michałem O. reprezentującym fundację, która ubiegała się o te pieniądze. Według śledczych urzędnicy byli w pełni świadomi, iż fundacja nie spełnia wymaganych warunków. "Wszystko wskazuje na to, iż tutaj motywacja miała charakter polityczny" - dodał.

Przedstawiając okoliczności sprawy, prok. Nowak wskazał, iż "w dokumentacji poświadczano nieprawdę co do tego, iż spełniono warunki formalne do uzyskania tych pieniędzy, i to robili ci urzędnicy; również w sposób świadomy podwyższano ocenę dotyczącą kwestii merytorycznych w taki sposób, żeby na papierze ten podmiot spełniał wymagania merytoryczne niezbędne do uzyskania tych pieniędzy".

Podejrzani zaprzeczają. Grozi im więzienie

Rzecznik PK poinformował, iż podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów, a jedna osoba - członek komisji konkursowej Michał M. - złożył wyjaśnienia, "które de facto potwierdzają treść tych zarzutów".

Zarzuty przedstawiono też zastępczyni dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS Karolinie K.; chodzi o zarzut bezprawnej pomocy udzielonej przedstawicielowi innej fundacji w procedurze uzyskania dotacji, co skutkowało wyrządzeniem szkody w kwocie ponad 2,6 mln zł.

Wszystkim podejrzanym, za zarzucane im czyny, może grozić do 10 lat więzienia.

Posiedzenia sądu w sprawie wniosków o areszt odbędą się w czwartek.

Nowak na spotkaniu z dziennikarzami zapowiedział analizę materiału ze śledztwa i zebranych podczas przeszukań we wtorek i środę informacji pod kątem możliwości wniesienia o uchylenie immunitetu politykom.

Poinformował, iż w domu Ziobry przeszukujący ujawnili oryginał teczki nadzoru akt postępowania przygotowawczego w sprawie śmierci jego ojca. "Będziemy analizowali, jak się tam znalazła i czy powinna się tam znaleźć" - zapowiedział rzecznik.

W 2016 roku w Sejmie Ziobro nawiązał do toczącej się sprawy śmierci jego ojca. "Tę sprawę będzie oceniał sąd. Ja w tej sprawie się wyłączyłem. Uczciwość wymaga tego, by tę sprawę zbadać" - mówił wówczas Ziobro.

Nowak dopytywany o wtorkowe siłowe wejście do domu Ziobry przypomniał, iż o ile w danym miejscu jest osoba, której przeszukanie dotyczy, to wzywa się ją do wydania tych rzeczy dobrowolnie. "Nigdy nikogo nie informuje się wcześniej o przeszukaniu, bo to by oznaczało, iż ta czynność raczej będzie bezprzedmiotowa. o ile nie ma nikogo, to wchodzi się siłowo" - tłumaczył dziennikarzom.

Rzecznik PK wyjaśnił, iż w przypadku Ziobry "w sposób kategoryczny" ustalono, iż przebywa on za granicą i bezcelowy był kontakt z nim, by informować o przeszukaniu i żeby się na nie stawił. "Taka była ocena prokuratorów" - stwierdził. Zaznaczył, iż od godzin porannych w czynności przeszukania w domu Ziobry uczestniczył jego pełnomocnik.

Szczegóły afery - o co chodzi w akcji służb?

Pod koniec stycznia prokurator generalny Adam Bodnar utworzył zespół śledczy w Prokuraturze Krajowej do zbadania schematy zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, powołanego do zapewnienia natychmiastowej i bezpłatnej pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. 19 lutego wszczęte zostało śledztwie ws. schematy zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości.

Nowak podał we wtorek, iż do tej pory zespół ma już łącznie 99 tomów akt, m.in. dokumentację, wyniki audytu w MS czy zeznania świadków.

Głównym celem Funduszu Sprawiedliwości jest pomoc ofiarom przestępstw. Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2021 r. po analizie funduszu oceniła, iż środki były wydatkowane w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości miały dotyczyć ponad 280 mln zł.

NIK zarzuciła, iż w praktyce zatracił on charakter funduszu celowego, dublował wydatki wielu organów państwowych, a ponad 60 proc. środków trafiało na zadania inne niż bezpośrednia pomoc pokrzywdzonym przestępstwami.

Zarzuty NIK odpierał wtedy ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Jego zdaniem, raport NIK był "szokującym dowodem", ale nie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, tylko "braku elementarnej rzetelności NIK".

Źródło: PAP

Idź do oryginalnego materiału