22 listopada 1940 roku w żwirowni tuż przy Konzentrationslager Auschwitz Niemcy rozstrzelali 40 Polaków. Był to odwet za działalność śląskiego ruchu oporu.
Na murze kościoła salezjańskiego pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Oświęcimiu na Zasolu umieszczona jest tablica z nazwiskami czterdziestu więźniów Polaków, rozstrzelanych osiemdziesiąt cztery lata temu. Odsłonięto ją 22 listopada 2000 roku. Jej fundatorem było Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, którego honorowym przewodniczącym był Jerzy Bielecki (nr 243), więzień pierwszego transportu Polaków, przywiezionych z więzienia w Tarnowie do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 roku. W obozie był świadkiem tej egzekucji.
W uroczystości wmurowania tablicy uczestniczyli także inni byli więźniowie, zrzeszeni we wspomnianej organizacji: Józef Hordyński (nr 347), Zygmunt Kędziora (nr 7721), Eugenia Nowak (nr E-1167), Ryszard Przeździnk (nr 1177), Józef Stós (nr 752), Edmund Szewczyk (nr 1498) i Wanda Tarasiewicz (nr 6884).
W 2013 roku w Oświęcimiu zmarł Władysław Foltyn, ostatni żyjący świadek tej egzekucji, mieszkający po wojnie w pobliżu Muzeum Auschwitz. Podczas okupacji niemieckiej, będąc robotnikiem cywilnym, zatrudniony był na terenie przyobozowym. Pracował jako cieśla obok stolarni, która mieściła się w pobliżu krematorium nr 1. Przez pewien okres czasu więziono go także na terenie obozu w bloku nr 11 za pomoc niesioną więźniom KL Auschwitz.
22 listopada 1940 roku, w przeddzień swoich siedemnastych urodzin, był naocznym świadkiem tamtego tragicznego zdarzenia, podczas którego esesmani zamordowali w żwirowni, położonej tuż obok obozu czterdziestu Polaków. Był to odwet za działalność ruchu oporu na Śląsku. Skazańcy, określeni jako zawodowi przestępcy, zostali przywiezieni przez policję kryminalną z więzienia w Katowicach. Egzekucja została wykonana na bezpośrednie polecenie wyższego dowódcy SS i policji we Wrocławiu, Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, który później dowodził formacjami SS, bestialsko tłumiącymi Powstanie Warszawskie latem 1944 roku. Wydarzenie to zapoczątkowało masowe rozstrzeliwania w KL Auschwitz.
Wszyscy straceni pochodzili z Prowincji Górnośląskiej, włączonej wówczas w granice Rzeszy Niemieckiej, przy czym najmłodszy miał lat 21, a najstarszy 63. Jedną z ofiar był mieszkaniec ziemi oświęcimskiej Leopold Zieliński, urodzony w Pławach obok Brzezinki 28 lutego w 1911 roku, którego przyczyn osadzenia w więzieniu nie znamy. Z kolei inny ze straconych Michał Dzida, urodzony w Goczałkowicach 2 sierpnia 1884 roku, został aresztowany za śpiewanie Mazurka Dąbrowskiego na rynku w Pszczynie.
„Skazańcy mieli ręce związane z tyłu. Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. Po jej zakończeniu esesmanów, biorących w niej udział, ustawiono w szyku marszowym i poprowadzono z powrotem do koszar w rejon Monopolu Tytoniowego.