Nietypowe zjawisko obserwujemy w ostatnich dniach w polskim systemie bankowym. Klienci masowo ruszyli do bankomatów, zwiększając skalę wypłat o ponad jedną trzecią. W największych aglomeracjach wypłaty wzrosły choćby o 40%. Eksperci łączą to z rosnącymi obawami o bezpieczeństwo cyfrowych systemów bankowych, po tym jak Holandia i Szwecja oficjalnie zaleciły swoim obywatelom trzymanie zapasu gotówki.

Fot. Warszawa w Pigułce
Rządy europejskie apelują o przygotowanie awaryjnych rezerw
Władze finansowe w kilku krajach europejskich otwarcie przyznają, iż warto zabezpieczyć się na wypadek problemów z dostępem do pieniędzy. Holenderski Bank Centralny zaleca posiadanie w domu gotówki wystarczającej na pokrycie podstawowych potrzeb przez kilka dni. Szwedzi poszli jeszcze dalej – tamtejszy regulator podał choćby konkretne kwoty, które powinny wystarczyć na przetrwanie tygodnia.
Polski NBP i rząd na razie nie wydały podobnych komunikatów, co nie przeszkodziło Polakom w samodzielnym wyciągnięciu wniosków. Banki w wielu regionach kraju muszą teraz znacznie częściej uzupełniać gotówkę w bankomatach, żeby nadążyć za popytem.
Skąd tak nagłe zainteresowanie fizycznymi pieniędzmi?
Za wzrostem popularności gotówki stoi przede wszystkim obawa przed cyberatakami na infrastrukturę finansową. Specjaliści ds. bezpieczeństwa zwracają uwagę, iż w dobie napiętej sytuacji międzynarodowej, systemy finansowe mogą stać się celem zorganizowanych grup hakerskich.
Historia pokazuje, iż takie obawy nie są bezpodstawne. W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano szereg poważnych ataków na instytucje finansowe:
- Duński sektor bankowy walczył w 2022 roku z masowym atakiem typu DDoS, który uniemożliwił klientom korzystanie z usług online,
- W Nowej Zelandii hakerzy doprowadzili do paraliżu centralnego systemu bankowego, co wpłynęło choćby na funkcjonowanie bankomatów,
- Polskie banki również odpierały próby ataków, choć dotychczas z powodzeniem.
Szczególny niepokój budzą grupy hakerskie powiązane z niektórymi państwami, które mogą prowadzić działania w ramach wojny hybrydowej. W takim przypadku celem nie jest pojedynczy bank, ale destabilizacja całego systemu finansowego kraju.
Gwałtowny wzrost popytu na gotówkę zaskoczył sektor bankowy, który od lat konsekwentnie redukował infrastrukturę obsługującą fizyczne pieniądze. Statystyki pokazują, iż w ubiegłym roku ponad 95% transakcji kartowych w Polsce przeprowadzano bezgotówkowo.
Jaki zapas gotówki powinniśmy mieć pod ręką?
Doradcy finansowi przestrzegają przed panicznym wypłacaniem wszystkich oszczędności. Przechowywanie dużych sum w domu wiąże się z ryzykiem kradzieży czy utraty gotówki w związku z klęskami żywiołowymi czy pożarem i nie jest objęte żadnymi gwarancjami.
Europejscy eksperci sugerują posiadanie w gotówce równowartości około 200-500 euro na osobę w gospodarstwie domowym. Taka kwota powinna zapewnić utrzymanie przez kilka dni bez dostępu do elektronicznych płatności.
Niektórzy specjaliści zalecają również dywersyfikację. Część rezerwy gotówkowej warto mieć w stabilnych walutach obcych, takich jak euro oraz w kruszcu, jak złoto i srebro.
Czy to początek końca płatności bezgotówkowych?
Większość analityków uspokaja, iż obecna sytuacja nie oznacza odwrotu od płatności elektronicznych. Karty płatnicze, aplikacje mobilne i przelewy online przez cały czas będą dominującymi formami rozliczeń. Prawdopodobnie jednak więcej osób zdecyduje się utrzymywać pewną rezerwę gotówki jako zabezpieczenie na nieprzewidziane okoliczności.
W Polsce, w przeciwieństwie do niektórych innych krajów, nie istnieją przepisy limitujące ilość gotówki, jaką można legalnie przechowywać w domu. Rząd na razie nie planuje też wprowadzenia podobnych ograniczeń.
Obecna sytuacja dowodzi, iż mimo postępującej cyfryzacji, fizyczny pieniądz przez cały czas pełni istotną funkcję w systemie finansowym – daje poczucie bezpieczeństwa w niepewnych czasach.