Okradzione i uciekły: jak teściowa i szwagierka pozbawiły moje dzieci przyszłości

polregion.pl 2 dni temu

Okradli i uciekli: jak teściowa i szwagierka odebrały moim dzieciom przyszłość

Zawsze wierzyłem, iż rodzina to podpora. Że bliscy nie zdradzą, nie upokorzą, nie zlekceważą. Ale rzeczywistość okazała się twardsza niż najgorsze obawy. Teściowa i jej córka nie tylko zrujnowali nam życie – ukradli moim dzieciom szansę na szczęśliwą przyszłość. A wszystko za przyzwoleniem mojego własnego męża.

Gdy Krzysiek jeszcze miał dobrą pracę, regularnie zasilał konta swojej „ukochanej” mamy i siostry:
— Mamo, mamy zaległości za czynsz…
— Synku, nie mamy na jedzenie…
— Krzyśku, nie stać mnie zatankować auta…
— Chcemy z Anią iść do teatru, kup bilety…

Biegł do nich jak posłuszny pies, zawsze z gotówką, troską i przepraszającym uśmiechem. Na początku milczałem. Potem próbowałem rozmawiać. W końcu – zmęczyłem się. Zwłaszcza gdy stracił pracę, a ja musiałem drugi raz przejść na zwolnienie macierzyńskie.

Zamiast się ruszyć, szukać choćby gorzej płatnej roboty – Krzysiek dniami wylegiwał się na kanapie, narzekał na „niesprawiedliwość” i odmawiał choćby myślenia o dorywczej pracy. Jego kwalifikacje były, według niego, „zbyt wysokie” dla dostępnych ofert.

Musiałem wrócić do pracy wcześniej. Dzieci zostawiłem pod opieką męża. Minął tydzień. Ledwo wszedłem w rytm, a tu telefony. Ale już nie do niego – do mnie. Teściowa i jej córka znalazły „nowy adres do ściągania pieniędzy”.

Nie wytrzymałem. Powiedziałem, iż jeżeli im brakuje – niech idą do roboty. Szyja, na której wygodnie siedzieli całe życie, miała dość. Oczywiście, poskarżyli się Krzyśkowi. A on… zamiast stanąć po mojej stronie, wpuścił ich do naszego domu.

Tak, po prostu. Wróciłem z pracy – a w domu teściowa i jej córka z walizkami. Wynajęli swoje mieszkanie – dla „dochodu”, jak tłumaczyła matka. A mieszkać mieli u nas. W trójkę. Za moją pensję. Mój głos? Nieważny.

Wchodzę, jeszcze butów nie zdjąłem, a ta już:
— No, nareszcie! Gdzie obiad?

Krzysiek bierze moją kurtkę, mówi:
— Kochanie, tylko się nie denerwuj. Mama i Ania są w trudnej sytuacji, to na chwilę. Nie możemy ich przecież zostawić, prawda?

Tak, na chwilę. Idę do kuchni – koszmar. Dzieci umazane w czekoladzie, wszędzie bałagan, puste garnki, sterta brudnych naczyń. Rocznemu dziecku dali tabliczkę czekolady, a nikt choćby nie wytrzeł mu rąk. Wrzałem w środku.

Oberwało się wszystkim. Efekt? Teściowa obiera ziemniaki, jej córka zmywa. Skoro postanowili żyć na mój koszt – niech się przyczyniają. Nie jestem sprzątaczką ani kucharką.

Ale czas mijał, a „goście” nie mieli zamiaru się wynosić. Pieniądze z wynajmu przepuszczali w tydzień, potem żebrali u mnie. Gdy odmawiałem – zaczynały się histerie, kłótnie, wyrzuty. W domu zapanowała wojna.

Na moje urodziny Ania choćby nie powiedziała „sto lat”, a teściowa mruknęła coś dla formy. Wyjechaliśmy do moich rodziców. Tam czekały na mnie ciepłe słowa, opieka, sweter od mamy… i los na loterii.

Tak, zwykły los, jak za dzieciaka. Uwielbiałem loterie. Usiadłem z córką na kolanach, włączyliśmy transmisję, zaczęliśmy skreślać liczby. Nagle – wygrana! Prawdziwa! Krzyczymy, cieszymy się. Krzysiek w szoku, a teściowa:
— Pewnie się pomyliliście!

Sprawdziłem wszystko – nie, wygraliśmy. Niewielką fortunę, ale starczyłoby na lepszą szkołę dla starszej i prywatne przedszkole dla młodszej. Nie spałem pół nocy, myśląc, jak zmieni się nasze życie.

Ale rano… w mieszkaniu było dziwnie cicho. Przeszedłem po pokojach – ani teściowej, ani Ani. Zniknęły niektóre rzeczy. Zniknęły dokumenty Krzyśka. Zniknął… los.

Zrozumiałem. Uciekli. Zabrali wygraną. Ukradli.

Minęło kilka lat. Żyję z dziećmi. Bez męża. Słyszałem, iż Krzysiek wszystko przegrał, przepił, przehulał. Teściowa leczy się z alkoholizmu. Ania urodziła dziecko z ciężką chorobą. Krzyśkowi rozpadła się wątroba.

A ja? W swoim mieszkaniu. Z córkami. Z ciepłem w sercu. Bez zdrady.

Czasem myślę: może dobrze się stało. Ukradli pieniądze. Ale mnie nie złamali. Nie zabrali najważniejszego – godności, siły i miłości do moich dzieci.

Idź do oryginalnego materiału