Ojczym wrzucił 8-latka do wrzątku. Nowe zatrważające ustalenia

2 godzin temu
Zdjęcie: fot. Facebook


Ośmioletni chłopiec z Krosina, brutalnie poparzony przez ojczyma, bał się wyznać, co naprawdę wydarzyło się w domu - ustalił "Fakt". Dopiero czujność lekarki i chwila bez obecności matki pozwoliły dziecku opowiedzieć o dramacie, jaki rozegrał się w sylwestrową noc.


Sylwester zamienił się w koszmar

W Krosinie pod Świdwinem (woj. zachodniopomorskie) Mateusz K. (33 l.) z premedytacją nalał gorącej wody do wanny i zanurzył w niej chłopca, syna swojej partnerki. Następnie zadzwonił do kobiety, prosząc, by po drodze z pracy kupiła leki na oparzenia. Gdy wróciła, zdecydowała, iż konieczna jest natychmiastowa pomoc medyczna.

Oparzenia obejmujące 30% ciała – ręce, nogi, twarz i podbrzusze chłopca – to wynik brutalności mężczyzny. W pierwszych wyjaśnieniach Mateusz K. próbował zaprzeczyć swojej winie, twierdząc, iż dziecko kąpało się samo. Później jednak przyznał, iż zrobił to "za karę".

Zarzuty i areszt

Prokuratura postawiła Mateuszowi K. zarzuty spowodowania ciężkich obrażeń, znęcania się nad osobą nieporadną oraz narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.

Prawda wyszła na jaw dzięki czujności

Rodzina nie miała założonej Niebieskiej Karty, a wcześniej policja nie interweniowała w ich sprawie. Matka chłopca podczas przesłuchania opisała swojego partnera jako "dobrego człowieka, który świetnie dogadywał się z dzieckiem". Sama nie dopytywała, jak doszło do poparzeń.

Prawda wyszła na jaw w szpitalu. Chłopiec, początkowo chroniąc ojczyma, twierdził, iż sam sobie zrobił krzywdę. Jednak lekarka, analizując obrażenia, nie uwierzyła w jego słowa. Dopiero w chwili, gdy dziecko zostało samo, przyznało, co się naprawdę wydarzyło.

Źródło: Fakt.pl

Idź do oryginalnego materiału