Urząd Regulacji Energetyki rozpoczął masowe kontrole. Do końca września 2025 roku wszczęto już 115 postępowań wyjaśniających, które mogą zakończyć się karami finansowymi. Siedmiu prosumentów zapłaciło już po 1000 złotych za nieprawidłowości w zgłoszeniach dotyczących mocy instalacji. To dopiero początek – operatorzy sieci zgłosili ponad 1000 nieprawidłowości wykrytych podczas terenowych kontroli. Setki tysięcy właścicieli paneli słonecznych może choćby nie wiedzieć, iż łamie prawo. Wystarczy nie zgłosić zmiany mocy instalacji w ciągu pięciu dni, a może przyjść kara i postępowanie wyjaśniające.

Fot. Shutterstock
Operatorzy sieci ruszyli z kontrolami
Właściciele instalacji fotowoltaicznych przez lata czuli się bezpiecznie. Zgłosili mikroinstalację do operatora sieci, podłączyli się do systemu dystrybucyjnego i korzystali z preferencyjnych rozliczeń. Nikt nie sprawdzał, czy deklarowana moc odpowiada rzeczywistości, czy instalacja nie została rozbudowana, czy magazyn energii ma takie parametry jak w zgłoszeniu.
Ta sielanka dobiegła końca. Operatorzy systemów dystrybucyjnych rozpoczęli systematyczne kontrole prosumentów na masową skalę. Tauron Dystrybucja jako pierwszy poinformował publicznie o prowadzonych działaniach, ale nie był jedynym. Pracownicy PGE Dystrybucji oraz Energa Operator również przeprowadzili setki kontroli terenowych u właścicieli paneli słonecznych.
Kontrolerzy pojawiali się bez zapowiedzi, sprawdzali fizyczne parametry instalacji, porównywali je z dokumentacją zgłoszeniową i mierzyli rzeczywiste parametry techniczne. W wielu przypadkach stwierdzali rażące rozbieżności między tym, co prosument zgłosił do operatora, a tym co faktycznie działa na dachu czy w piwnicy.
Skala nieprawidłowości przerosła najśmielsze oczekiwania kontrolerów. Tylko Tauron Dystrybucja wykrył ponad 1000 przypadków naruszenia przepisów. Inne największe spółki dystrybucyjne zgłaszają setki podobnych przypadków. W skali całego kraju może chodzić o kilka tysięcy prosumentów, którzy świadomie lub nieświadomie naruszają obowiązujące przepisy.
Jakie nieprawidłowości wykrywają kontrolerzy
Najczęstszym problemem okazała się wyższa moc mikroinstalacji niż podana przez prosumentów w zgłoszeniach do operatora. Właściciel zgłasza instalację o mocy 5 kilowatów, a po kontroli okazuje się, iż ma 7 lub 8 kilowatów. To nie są drobne różnice – mówimy o przekroczeniach rzędu 20-50%, które mają realny wpływ na funkcjonowanie sieci dystrybucyjnej.
Problem może wynikać z kilku przyczyn. Część prosumentów świadomie zaniżała moc w zgłoszeniu, licząc iż nikt tego nie sprawdzi. Inni rozbudowali instalację po pierwszym zgłoszeniu – dodali kolejne panele, żeby zwiększyć produkcję energii – ale zapomnieli lub celowo nie poinformowali o tym operatora. Jeszcze inni po prostu nie wiedzieli, iż taki obowiązek w ogóle istnieje.
Setki przypadków dotyczyły przekroczenia dopuszczalnego napięcia w sieci. Instalacja produkująca więcej energii niż deklarowano może powodować problemy z napięciem w lokalnej sieci elektrycznej. To zagraża nie tylko właścicielowi paneli, ale także jego sąsiadom i może uszkodzić sprzęt podłączony do sieci.
Kontrolerzy wykrywali też niezgodne zabezpieczenia przedlicznikowe – urządzenia, które powinny chronić instalację i sieć przed awariami, ale były niewłaściwie dobrane lub w ogóle nie działały zgodnie z normami. W niektórych przypadkach stwierdzono rozplombowanie układu pomiarowo-rozliczeniowego, co jest poważnym naruszeniem mogącym świadczyć o próbie manipulacji przy pomiarach.
Magazyny energii – nieznana liczba ukrytych urządzeń
Osobnym problemem okazały się prosumenckie magazyny energii, które w ostatnich latach zyskały ogromną popularność. Baterie pozwalają magazynować nadwyżki energii z paneli słonecznych i wykorzystywać je wieczorem czy w nocy, zamiast oddawać do sieci za symboliczną cenę. Problem w tym, iż wiele magazynów funkcjonuje poza kontrolą operatorów sieci.
Kontrole wykazały setki urządzeń o innych parametrach niż zawarte w zgłoszeniu. Właściciel deklaruje magazyn o pojemności 5 kilowatogodzin, a ma 10. Albo zgłasza moc ładowania 3 kilowaty, a rzeczywista to 6 kilowatów. Takie rozbieżności mają najważniejsze znaczenie dla operatora, który planuje obciążenie sieci i musi wiedzieć, ile energii może być pobierane lub oddawane w danym węźle.
Jeszcze poważniejszy problem to magazyny energii, które w ogóle nie zostały zgłoszone do operatora. Prosument ma panele fotowoltaiczne prawidłowo zgłoszone i rozliczane, a potem dokupuje magazyn i montuje go bez powiadamiania nikogo. Instalacja działa, energia jest magazynowana i wykorzystywana, ale oficjalnie to urządzenie nie istnieje w systemie dystrybucyjnym.
Liczba takich ukrytych magazynów może być bardzo znacząca. Szacunki mówią o tysiącach urządzeń funkcjonujących poza oficjalnym systemem zgłoszeń. To ogromny problem dla operatorów, którzy tracą kontrolę nad tym, co faktycznie dzieje się w ich sieci i jakie są rzeczywiste parametry rozproszonej generacji.
URE włącza się do gry – 115 postępowań w dziewięć miesięcy
Operatorzy sieci, którzy wykrywają nieprawidłowości, mają prawo zgłosić je do Urzędu Regulacji Energetyki. Krajowy regulator rynku energetycznego może wtedy wszcząć własne postępowanie wyjaśniające, a jeżeli potwierdzi naruszenie przepisów, nałożyć na prosumenta karę finansową.
Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o zaledwie kilkunastu postępowaniach. Do końca maja 2025 roku URE wszczął 17 spraw, wszystkie na podstawie zgłoszeń od Taurona Dystrybucji. Zakończono trzy postępowania, w dwóch przypadkach nałożono kary po 1000 złotych.
Sytuacja zmieniła się dramatycznie w kolejnych miesiącach. Do końca września 2025 roku liczba wszczętych postępowań eksplodowała do 115. To ponad sześciokrotny wzrost w ciągu zaledwie czterech miesięcy. Urząd wyraźnie zwiększył skalę swoich działań kontrolnych i traktuje temat prosumentów niezgłaszających zmian jako priorytet.
Do końca września zakończono osiem postępowań. W siedmiu przypadkach regulator zdecydował o nałożeniu kary w wysokości po 1000 złotych. Tylko w jednym przypadku odstąpił od wymierzenia kary, prawdopodobnie uznając iż prosument działał w dobrej wierze i nieprawidłowość miała charaktery formalny, a nie merytoryczny.
Geografia kontroli – Tauron liderem, ale nie jedynym
Zdecydowana większość prowadzonych i zakończonych postępowań dotyczy obszaru działania Taurona Dystrybucji – aż 111 z 115 spraw. To efekt aktywności tej spółki w przeprowadzaniu kontroli terenowych i konsekwentnego zgłaszania nieprawidłowości do URE.
Nie oznacza to jednak, iż tylko w Małopolsce i na Śląsku prosumenci mają problemy. Trzy postępowania prowadzi w tej chwili Oddział Terenowy URE w Łodzi, który nadzoruje działania PGE Dystrybucji. Jedno postępowanie, zakończone karą 1000 złotych, przeprowadził Oddział Terenowy w Gdańsku odpowiedzialny za monitoring Energa Operator.
Rzeczniczka prasowa URE Magdalena Dąbrowska podkreśla, iż to dopiero początek szerszej akcji kontrolnej. Można spodziewać się, iż w kolejnych miesiącach liczba postępowań znacząco wzrośnie także w obszarach działania pozostałych operatorów. PGE Dystrybucja i Energa Operator również przeprowadziły setki kontroli terenowych i zgłaszają wykryte nieprawidłowości do regulatora.
Za co konkretnie grożą kary
Wszystkie dotychczasowe postępowania prowadzone przez Urząd Regulacji Energetyki dotyczą jednego konkretnego naruszenia – niepoinformowania operatora systemu dystrybucyjnego o zmianie łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej mikroinstalacji.
Zgodnie z obowiązującym prawem prosumenci mają pięć dni na powiadomienie operatora o każdej zmianie mocy swojej mikroinstalacji. Zmiana to nie tylko rozbudowa – dodanie kolejnych paneli czy większego falownika. To także wymiana uszkodzonych elementów na inne o innych parametrach, modernizacja instalacji czy jakiekolwiek działanie, które wpływa na faktyczną moc produkowaną przez mikroinstalację.
Pięć dni to bardzo krótki termin, który łatwo przegapić. Właściciel zleca instalatorowi wymianę falownika, ten przychodzi, montuje nowy o nieco większej mocy, wystawia fakturę i odchodzi. Prosument może choćby nie wiedzieć, iż moc się zmieniła i iż ma obowiązek zgłosić to do operatora w ciągu zaledwie pięciu dni roboczych.
Niezgłoszenie zmiany mocy w terminie to wykroczenie, za które grozi kara finansowa. Urząd stosuje w tej chwili stawkę 1000 złotych, która jest standardowa dla tego typu naruszeń. Nie ma znaczenia, czy zmiana była duża czy mała, czy prosument działał celowo czy przez zaniedbanie. Przepis został naruszony, więc kara może być nałożona.
Tysiące prosumentów może choćby nie wiedzieć o problemie
Najgorsze w całej sytuacji jest to, iż setki tysięcy właścicieli instalacji fotowoltaicznych prawdopodobnie nie ma świadomości istnienia tego obowiązku. Kupili panele kilka lat temu, dostali dotację z programu Mój Prąd, zgłosili instalację do operatora i myślą iż wszystko jest w porządku.
Tymczasem wielu z nich mogło w międzyczasie wymienić falownik na nowszy model, dodać kilka paneli na wolnej przestrzeni dachu, zainstalować magazyn energii czy dokonać innych zmian w instalacji. jeżeli nie zgłosili tego w ciągu pięciu dni do operatora sieci, formalnie łamią prawo i mogą zostać ukarani.
Problem pogłębia fakt, iż instalatorzy często nie informują klientów o obowiązku zgłoszenia zmian. Przychodzą, wykonują usługę, biorą pieniądze i odchodzą. Prosument zostaje z instalacją nieco inną niż zgłoszona, nie wiedząc iż powinien zaktualizować dane w operatorze. Dowiaduje się o problemie dopiero gdy przyjdzie kontrola lub wezwanie z URE.
Część instalatorów celowo przemilcza ten obowiązek, licząc iż klient nie będzie miał problemów, a oni unikną dodatkowej papierkowej roboty. Inni po prostu sami nie wiedzą o przepisach albo lekceważą je. W rezultacie to właściciel instalacji ponosi konsekwencje – to on dostanie karę 1000 złotych, nie instalator, który zrobił niezgodną z prawem zmianę.
Jak zgłosić zmianę mocy instalacji
Procedura zgłoszenia zmiany mocy mikroinstalacji nie jest skomplikowana, ale wymaga zaangażowania i znajomości przepisów. Najpierw trzeba wiedzieć, iż taki obowiązek w ogóle istnieje. Następnie należy zgromadzić odpowiednią dokumentację techniczną pokazującą nowe parametry instalacji.
Zgłoszenie składa się do operatora systemu dystrybucyjnego, z którego siecią połączona jest instalacja. Dla większości prosumentów będzie to Tauron Dystrybucja, PGE Dystrybucja, Energa Operator, Enea Operator lub jeden z mniejszych operatorów lokalnych. Każdy ma swoje procedury i formularze dostępne na stronie internetowej.
W zgłoszeniu należy podać nową moc zainstalowaną instalacji, dołączyć dokumentację techniczną nowych urządzeń oraz wyjaśnić przyczynę zmiany. Operator ma prawo zażądać dodatkowych dokumentów potwierdzających parametry instalacji. W niektórych przypadkach może wysłać swojego pracownika na kontrolę, żeby zweryfikować zgłoszone dane.
Termin pięciu dni rozpoczyna się od momentu dokonania zmiany w instalacji, nie od momentu otrzymania faktury czy zakończenia prac. jeżeli instalator wymienił falownik w poniedziałek, prosument ma czas do piątku następnego tygodnia na zgłoszenie zmiany. Przekroczenie tego terminu, choćby o jeden dzień, technicznie stanowi naruszenie przepisów.
Co się stanie jeżeli nie zgłosiłeś zmiany
Jeśli operator sieci przeprowadzi kontrolę i stwierdzi, iż moc instalacji jest inna niż zgłoszona, sporządzi protokół i może przekazać sprawę do Urzędu Regulacji Energetyki. URE wszczyna wtedy postępowanie wyjaśniające, w ramach którego prosument ma prawo przedstawić swoje stanowisko i ewentualne dowody.
W przypadku potwierdzenia naruszenia regulacja nakłada karę finansową. Dotychczas była to standardowa kwota 1000 złotych. To nie jest gigantyczna suma, ale dla wielu gospodarstw domowych stanowi odczuwalny wydatek. Do tego dochodzi stres związany z postępowaniem, konieczność tłumaczenia się i ryzyko dalszych konsekwencji.
Oprócz kary finansowej prosument jest zobowiązany do bezzwłocznego zgłoszenia aktualnych parametrów instalacji. Musi przedłożyć pełną dokumentację techniczną, przejść ewentualną ponowną kontrolę i uregulować wszystkie formalne zaległości. Dopiero wtedy sprawa zostaje zamknięta.
W skrajnych przypadkach, przy uporczywym naruszaniu przepisów lub odmowie współpracy, operator może rozważyć odłączenie instalacji od sieci. To ostateczność, ale teoretycznie możliwa. Prosument zostaje wtedy bez możliwości oddawania nadwyżek energii do sieci i traci wszystkie korzyści wynikające z posiadania mikroinstalacji.
Czy można uniknąć kary
W jednym z ośmiu zakończonych dotychczas postępowań URE odstąpił od wymierzenia kary, mimo stwierdzenia nieprawidłowości. To pokazuje, iż regulator dopuszcza pewną elastyczność i może uwzględnić okoliczności łagodzące.
Kluczowe jest wykazanie dobrej wiary i braku złej woli. jeżeli prosument może udowodnić, iż nie wiedział o obowiązku zgłoszenia zmiany, iż instalator go nie poinformował, iż zmiana była minimalna i nie wpływała na funkcjonowanie sieci, regulator może uznać iż kara byłaby niewspółmierna.
Ważna jest też reakcja prosumenta po wykryciu nieprawidłowości. jeżeli od razu współpracuje z operatorem, niezwłocznie składa aktualne zgłoszenie, dostarcza pełną dokumentację i wykazuje chęć naprawienia błędu, szanse na łagodniejsze potraktowanie rosną.
W praktyce jednak większość postępowań kończy się nałożeniem kary. URE traktuje sprawę poważnie i chce wysłać sygnał do całej społeczności prosumentów, iż przepisy należy przestrzegać. Siedem kar na osiem zakończonych postępowań to współczynnik 87,5%, co pokazuje iż odstępstwa od kary są rzadkością, nie regułą.
Co robić jeżeli przyszła kontrola
Jeśli operator sieci zgłosił chęć przeprowadzenia kontroli instalacji, nie warto odmówić czy utrudniać dostępu. Ma on prawo weryfikować parametry mikroinstalacji podłączonych do jego sieci. Odmowa dostępu może być traktowana jako dowód ukrywania nieprawidłowości i pogorszyć sytuację prosumenta.
Podczas kontroli warto być obecnym i obserwować co kontrolerzy robią. Mają prawo sprawdzić parametry techniczne urządzeń, wykonać pomiary, zrobić zdjęcia dokumentacyjne. Nie mogą natomiast dokonywać żadnych zmian w instalacji czy zabierać elementów bez zgody właściciela.
Po kontroli kontrolerzy sporządzają protokół, który prosument powinien uważnie przeczytać przed podpisaniem. jeżeli coś budzi wątpliwości lub wydaje się nieprawidłowe, warto zgłosić zastrzeżenia już na etapie podpisywania protokołu. Późniejsze kwestionowanie ustaleń może być trudniejsze.
Jeśli kontrola wykryła nieprawidłowości, najlepszym rozwiązaniem jest niezwłoczne zgłoszenie aktualnych parametrów instalacji do operatora. Pokazuje to dobrą wolę i chęć naprawienia sytuacji. Może to wpłynąć na decyzję URE, jeżeli sprawa trafi do regulatora.
Apel do wszystkich prosumentów
Jeśli masz instalację fotowoltaiczną i w jakikolwiek sposób zmieniałeś jej parametry od momentu pierwszego zgłoszenia do operatora – sprawdź czy zgłosiłeś te zmiany w terminie. jeżeli nie, skontaktuj się z operatorem i złóż aktualizację zgłoszenia jak najszybciej.
Nie czekaj na kontrolę. Samoistne zgłoszenie błędu i jego naprawienie może zostać potraktowane przez URE znacznie łagodniej niż wykrycie nieprawidłowości podczas kontroli. W najlepszym przypadku unikniesz kary, w najgorszym przynajmniej pokażesz dobrą wolę.
Jeśli planujesz jakiekolwiek zmiany w instalacji – wymianę falownika, dodanie paneli, montaż magazynu energii – od razu zapytaj instalatora o konieczność zgłoszenia do operatora. Nie polegaj na tym, iż „nikt nie sprawdzi” czy „wszyscy tak robią”. Kontrole ruszyły na dobre i siatka się zaciska.
Dla nowych prosumentów rada pozostało prostsza – od początku prowadź wszystko zgodnie z przepisami. Każdą zmianę zgłaszaj w terminie, zbieraj dokumentację, trzymaj kopie wszystkich zgłoszeń. To zabezpieczy cię przed problemami w przyszłości i da spokój, iż wszystko jest w porządku.
Przyszłość kontroli – tylko więcej i ostrzej
Liczby nie kłamią. Z 17 postępowań do końca maja do 115 do końca września to przyrost ponad 575% w cztery miesiące. jeżeli tempo się utrzyma, do końca roku może być kilkaset wszczętych postępowań, a w kolejnych latach tysiące.
Operatorzy sieci nauczyli się już jak prowadzić kontrole i mają wypracowane procedury. Urząd Regulacji Energetyki pokazał, iż traktuje temat poważnie i konsekwentnie nakłada kary. System kontroli został uruchomiony i będzie działał coraz sprawniej.
Dla prosumentów oznacza to, iż era niemal całkowitej swobody i braku kontroli należy do przeszłości. Państwo i operatorzy sieci zaczęli egzekwować przepisy, które od lat obowiązywały na papierze. Każdy właściciel paneli słonecznych musi zdawać sobie sprawę, iż może zostać skontrolowany i musi być przygotowany na weryfikację zgodności instalacji z dokumentacją.
Tysiące prosumentów prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z problemu. Mają instalacje rozbudowane, zmodernizowane czy uzupełnione o magazyny energii, ale nigdy nie zgłosili zmian do operatora. Dla nich kontrola może być niemiłym zaskoczeniem i kosztowną lekcją o znaczeniu przestrzegania przepisów.