Porwanie chłopaka i zgwałcenie go przez prawackiego ojca jego dziewczyny,
zaszlachtowanie lekarza ortopedy na dyżurze,
16 letnia Maja zatłuczona tępym narzędziem przez chłopaka,
czy odrąbanie głowy siekierą pani portierce na UW przez studenta prawa.
To tylko ostatnie tygodnie.
Niestety, mimo ogromnych nadziei prawicowych uczniów Chrystusa, nie zrobili tego Ukraińcy. Ba, nie zrobili tego także „inżynierowie” z Bliskiego Wschodu. Zrobili to niestety Polacy. Piszę „niestety” gdyż zabicie „tylko” przez Polaka musi wedle prawicowej wrażliwości odbierać tym zbrodniom nimb wyjątkowości. W końcu, skoro Polak odrąbał głowę albo zaciukał nożem to ojtam, ojtam, no zdarza się. Przecież wszędzie są zbrodnie, prawda? Gdyby głowę odrąbał Ukrainiec, to ojezus Maria robią nam drugi Wołyń. Jak wiadomo, gdy siekierą uderza obcy, to bardziej boli.
Od dawna zastanawiam się, czy jakiś Francuz albo Szwed na tik toku nie powinni mieć wreszcie własnego kanału o Polsce i Polakach, gdzie pokazywaliby, oczywiście autentyczne, informacje z polskich mediów o tym, jak dzikim, zbrodniczym krajem jest Polska. Jak tu gwałcą, mordują, tną się nożami. adekwatnie to wystarczy wejść na polskie strony kryminale i AI może spokojnie na francuski na bieżąco tłumaczyć. A potem przy milionowych zasięgach tysiące Szwedów i Francuzów będzie przekonana, iż w Polsce, idąc ulicą, możesz zostać przez haha białych Polaczków poćwiartowany.
Bo przecież tak właśnie działa prawacka propaganda, która na pojedynczych zdarzeniach od lat buduje wizerunek nieistniejącej Szwecji czy upadłego Paryża, chociaż ten ostatni jest najczęściej odwiedzanych miejsc na świecie. A wizyta w jednej z upadłej dzielnic skandynawskiego miasta posła PIS zakończyła się zdjęciami z emerytami wylegującymi się na słońcu. Nie znaczy to oczywiście, iż zachodnie miasta nie mają problemu z przestępczością, bo mają. Robienie gett imigranckich okazało się katastrofą, ale narracja jaka się pojawia w Polsce idzie znacznie dalej. To nie zła polityka imigracyjna, wyzysk bieda doprowadza do przemocy, ale kolor skóry albo narodowość. Doszło do tego, iż prawicowa Polska rzeczywiście boi się jechać do Francji albo Szwecji, bo myślą, iż tam wszędzie „murzyny mordują” maczetami. Że mordują też Polacy w Polsce no to już nie ma takiego znaczenia.
Ale nie tylko rasizm, ksenofobia sprawia, iż pierwsze komentarze o mordzie na kampusie pełne były kłamstw o ukraińskim albo ”inżynierskim”. To jeszcze coś innego. Coś o wiele bardziej wstrząsającego.
To przede wszystkim ogromne, ale to ogromna chęć wykrycia mordu założycielskiego dla prawicowej mitologii o przemocy inżynierów i Ukraińców. Do tej pory, mimo straszenia nic takiego się nie stało. Mimo miliona Ukraińców i rzekomego zalewu z Bliskiego Wschodu i Afryki, to przez cały czas nie pojawiły się w Polsce informacje jakoby oni masowo mordowali, okradali, gwałcili. Nie znaczy to, iż statystycznie nie zdarzają się przestępstwa, ale są one zwykle drobne, a choćby jeżeli są poważniejsze, to przez cały czas ani ich skala nie jest aż tak porażająca jak rzekomo miała być, ani symbolicznie nie zawładnęły wyobraźnią polskich normików. I właśnie dlatego te ogromne oczekiwanie, niemal trzymanie kciuk, żeby mordercą na kampusie był obcy. Wtedy można uruchomić całą maszynę przed-pogromową. Od hejtu, przez pochylanie się nad ofiarą, przez atakowanie polityków aż po słynne patrole obywatelskie, gdzie trzydziestu chłopa chodzi po mieście strasząc swoją masą mieszkańców i szukając randomalnych „ciapattych” albo „Ukrów” by im spuścić wpierdol.
Na campusie nie mordował jednak Ukrainiec ani „inżynier”. Dlatego żadnych patroli obywatelskich nie będzie. Także dlatego, iż mordercą okazał się choćby nie tylko Polak, ale Polak prawacki, konfederacji, więc musieliby bronić kampus przed samymi sobą, prawda?
Tradycyjnie, podobał ci się tekst? Możesz postawić herbatkę z miodem i cytryną