Śledztwo w sprawie sabotażu na trasie Warszawa–Lublin nabiera dramatycznego tempa. Jak ustalili nieoficjalnie dziennikarze zajmujący się bezpieczeństwem, w miejscu uszkodzenia torów znaleziono nie tylko charakterystyczną metalową obejmę, o której mówiło MSWiA, ale również drugi niezdetonowany ładunek oraz urządzenie nagrywające. Te ustalenia sugerują, iż sprawcy przygotowali się do akcji wyjątkowo starannie i liczyli na wywołanie katastrofy kolejowej, którą chcieli zarejestrować.

Fot. Warszawa w Pigułce
Niebezpieczne znaleziska przy torach
Z informacji uzyskanych nieoficjalnie wynika, iż tuż obok wyrwy w szynie natrafiono na kamerę zamontowaną w sposób umożliwiający nagranie skutków sabotażu. Według źródeł zbliżonych do śledztwa, urządzenie miało rejestrować ewentualne wykolejenie pociągu i jego konsekwencje. Służby nie mają wątpliwości, iż taki ruch mógł mieć charakter propagandowy – nagranie katastrofy to materiał, który mógł zostać wykorzystany do siania chaosu i destabilizacji.
Jeszcze groźniejsze jest odkrycie drugiego ładunku wybuchowego, który – według ustaleń – nie eksplodował. To właśnie on miał stanowić „plan B”, gdyby pierwszy ładunek nie zadziałał zgodnie z zamierzeniami. Wszystko wskazuje na to, iż sprawcy chcieli doprowadzić do tragedii niezależnie od tego, jak potoczy się pierwszy etap sabotażu.
Śledczy badają rodzaj użytego materiału
W kręgu roboczych analiz służb pojawia się nazwa ACE – elastycznego materiału wybuchowego, który jest wyjątkowo łatwy do formowania i cięcia. Znany jest również z niskiej wrażliwości na wstrząsy, co czyni go wygodnym w transporcie i montażu. Pobrane próbki trafiły do wyspecjalizowanych laboratoriów, gdzie eksperci sprawdzają ich skład i potencjalne pochodzenie.
W pobliżu uszkodzenia torów na trasie Warszawa–Lublin odkryto urządzenie do rejestracji obrazu oraz drugi ładunek wybuchowy, który nie eksplodował.https://t.co/lhhFcdMhPw
— Mariusz Gierszewski (@MariuszGierszew) November 17, 2025
Kolejne incydenty na tej samej linii
Akcja dywersyjna w rejonie Miki nie jest jedynym zdarzeniem na tej trasie. Od 11 listopada na linii kolejowej Warszawa–Lublin zarejestrowano kilka podejrzanych sytuacji, w tym uszkodzenia trakcji oraz montaż elementów, które mogły doprowadzić do wykolejenia pociągów. Śledczy traktują te incydenty jako serię zsynchronizowanych działań, a nie pojedynczy akt wandalizmu.
Potwierdzenie z MSWiA
Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński w oficjalnej wypowiedzi potwierdził jak dotąd jedno – kilkaset metrów od uszkodzonego toru odkryto metalową obejmę, która mogła spowodować katastrofę. Minister podkreślił, iż służby analizują każdy milimetr torowiska i gromadzą materiały dowodowe. Szczegóły pozostają niejawne ze względu na dobro śledztwa.
Śledztwo trwa, a służby są w pełnej mobilizacji
Zarówno Policja, jak i CBŚP oraz ABW prowadzą intensywne czynności. Ustalane są możliwe scenariusze, motywacje oraz potencjalni zleceniodawcy. Skala znalezisk sprawia, iż śledczy nie mówią już tylko o sabotażu, ale o zaplanowanej operacji, której celem mogło być wywołanie chaosu na jednej z kluczowych tras kolejowych w kraju.
Wszystko wskazuje na to, iż kolejne dni mogą przynieść nowe informacje – a ustalenia mogą być jeszcze bardziej niepokojące.

2 godzin temu












English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·