Policja w Tajlandii zatrzymała 60-letniego obywatela Wielkiej Brytanii, który znacząco przekroczył termin ważności swojej 30-dniowej wizy turystycznej. Mężczyzna pobił rekord w ukrywaniu się przed służbami imigracyjnymi – jego pobyt w kraju wydłużył się aż o 9105 dni.
Jak podaje agencja AFP, Brytyjczyk, którego personaliów nie ujawniono, został zatrzymany w poniedziałek w prowincji Chiang Mai podczas operacji skierowanej przeciwko cudzoziemcom nielegalnie przedłużającym swój pobyt.
Podczas przesłuchania przyznał, iż przyjechał do Tajlandii na początku 2000 roku i od tamtej pory nie opuszczał kraju. Co więcej, w paszporcie, który otrzymał w 2018 roku, nie odnotowano żadnych pieczątek ani wiz.
Wcześniej, podczas kontroli, tłumaczył funkcjonariuszom, iż jest w trakcie wyrabiania nowej wizy, co pozwalało mu unikać konsekwencji. Sztuczka ta działała, ponieważ tylko służby imigracyjne mają możliwość weryfikacji takich informacji.
Według ustaleń policji Brytyjczyk nie podejmował pracy, a jego jedynym źródłem utrzymania były pieniądze przesyłane przez rodzinę z Wielkiej Brytanii, do której niedługo zostanie deportowany. Przez 13 lat mieszkał w stolicy kraju, Bangkoku, gdzie tworzył rodzinę z obywatelką Tajlandii i doczekał się dziecka. Następnie, 12 lat temu, przeprowadził się do Chiang Mai.
Jak poinformował cytowany przez AFP wysoki rangą oficer policji, poprzedni rekord w nielegalnym przedłużeniu pobytu należał do obywatela Pakistanu, który przebywał w Tajlandii bez ważnej wizy przez 10 lat.