"Mord w księgarni"
W Księgarni przy Rynku Głównym w Krakowie podejrzany typ wszedł do Księgarni i nie mówiąc ani słowa, wziął książkę "zabójcza trucizna" i usiadł w rogu przy stoliku. Miał na sobie ciemne okulary i długi, czarny płaszcz. Nie rozebrał go. Z wewnętrznej kieszeni wyjął e papierosa, zaciągnął się nim i zagłębił się w tekście.
Po dłuższej chwili, młodsza bibliotekarka Iwona G. zdobyła się na odwagę:
- Proszę pana! Tu nie wolno palić! - powiedział błagalnym szeptem.
Faceta nakręcił ton jej głosu
- Bo co mi zrobisz?! Zadzwonisz po policję? - spytał ostrym basem. Po czym wyjął spod płaszcza maczetę i rzucił nią w pracownicę. Celnie.
Krew rozpryskała birko, fotel i 4 półki z książkami. Sprawca chwycił dowód zbrodni, książkę i wytarabanił się oknem.
Miało to miejsce 13 Marca 2025 około 20.
W księgarni akurat nie było klientów . Wybicie okna wszczęło alarm, jednak kat wmieszał się w tłum przechodniów i powiedział sobie: To ujdzie mi płazem.
Wciąż było mu mało... Po zabójstwie w księgarni, wyłudził z Kreciego babnku przy pomocy maczety 100.000 złotych i poleciał helikopterem z wynajętym pilotem gdzieś, na koniec świata.
Koniec