Miejskie historie okiem Anety Marciniak. Cukierki dla druhny Wandy

18 godzin temu
Kiedyś, przy pewnej szczepowej choince, ktoś dostał najpiękniejszy prezent. Historię opowiedziała Irena Lewińska. Szwalnia. Władze chcą wykorzystać coraz większy głód w obozie do zwiększenia produkcji. Tak, właśnie głód. SS Obescharführer Graf wchodzi na salę. - Słuchajcie więźniarki, pan Hauptsturmführer Opitz powiedział, iż o ile uszyjecie dzisiaj w nocy sto osiemdziesiąt płaszczy wojskowych, dostaniecie premię: czekoladę, cukier, mleko, suchary i owoce...

- To, co ukradli z przesyłki Czerwonego Krzyża – któraś mruczy pod nosem – dranie!

W szwalni pracują więźniarki różnych narodowości, większość z nich albo nigdy, albo ostatnio nie otrzymuje paczek, więc pokusa jest silna.

Niemki i Ukrainki zabierają się do roboty nie zważając na protesty Czeszek, Polek i Rosjanek. Funkcyjna popędza: Tamte szyją, to i wy musicie! Ręce i plecy bolą, słabo się robi od zaduchu, głowy pękają od warkotu maszyn, ale pod koniec zmiany sto osiemdziesiąt płaszczy leży gotowych. Teraz wszystkie oczy wpatrzone są w drzwi; oczy pełne oczekiwania.
Idź do oryginalnego materiału