Już od szkoły chodziłem pracować na lokalnych budowach. Zarabiałem sobie na kieszonkowe i na prezenty dla dziewczyny, a później już żony. Jakoś się do tego przywykłem, praca zaczęła mi się podobać. Kierownik budowy, na której ostatnio pracowałem, zaproponował mi stanowisko kierownicze, ale aby je objąć, musiałem zdobyć odpowiednie wykształcenie. Zgodziłem się, poszedłem studiować na architekta, równocześnie pracując w weekendy, a czasami również w dni powszednie.
Wszystko szło gładko, zacząłem zarabiać dobrze, więc postanowiłem, iż nie ma sensu odkładać z małżeństwem. Mogłem już zapewnić rodzinę i nie musiałem prosić o pomoc nikogo. To było dla mnie upokarzające. Moi rodzice wszystko sami robili i tak mnie przywykli. Przede wszystkim jestem dorosłym człowiekiem.
Po dwóch latach, gdy ukończyłem uniwersytet, zatrudniłem się na pełny etat. Na placu budowy doszło do nieszczęśliwego wypadku. Na moją głowę spadła cegła z piątego piętra. Na Boga, miałem na głowie kask. W innym wypadku bym nie przeżył. Przeprowadzono mi kilka operacji, ale uszkodzonego fragmentu mózgu nie udało się przywrócić. Moje kończyny zaczęły działać tylko w połowie. Nie mogłem podnosić niczego ciężkiego, precyzja ruchów całkowicie zniknęła. Nie mogłem już pracować na swoim stanowisku. Inwalidów nie chcieli zatrudniać. A jeżeli już, to płacili bardzo niskie pensje. Jakby się śmiali. A trzeba było żyć, zapewniać żonę i małego syna. Pogodzić się ze swoją kontuzją było trudne, ale trzeba było jakoś dalej żyć.
Postanowiliśmy, iż ja będę się opiekować synem, a żona pójdzie do pracy. Zdecydowaliśmy, iż wyjedzie do Włoch na trzy miesiące, żeby zarobić dobre pieniądze. A potem zobaczymy, jak się sprawy potoczą. Ola dosłownie od pierwszych dni zaczęła przesyłać nam pieniądze. Kwoty były godne. choćby nie mogłem sobie wyobrazić, gdzie tak dużo zarabia. Mieliśmy ich wystarczająco. Udało mi się choćby zacząć kurs leczenia i odkładać po tysiąc euro miesięcznie. Ola opowiadała, iż została nianią u bogatych rodzin. Płacą dobrą pensję i dodają nadgodziny, jeżeli zostaje w domu na całą dobę.
Po trzech miesiącach, jak planowaliśmy, nie wróciła. Powiedziała, iż przedłużyła kontrakt i weźmie urlop za dwa miesiące. Nie może stracić tak dobrej pracy. Po dwóch miesiącach znów powiedziała, iż potrzebuje jeszcze co najmniej czterech miesięcy. Pracodawcy, choć hojni, byli bardzo surowi.
Co robić, czekamy dalej. W czasie, gdy Ola zarabiała, prawie całkowicie odzyskałem ruchomość kończyn. Tylko jeszcze trochę przejawiała się dysleksja. Ale to już na całe życie. Niektórzy mają to od urodzenia, a ja nabyłem.
Minęło już ponad dziewięć miesięcy, odkąd nie widziałem żony. Tęsknię za nią bardzo. I syn też nie mniej. Ciągle pytał, gdzie mama? Po miesiącu Ola w końcu wróciła. Przywiozła grubą kopertę z pieniędzmi. Udało jej się zapewnić rodzinę. Tam było wystarczająco, by żyć do końca życia, nie pracując. Dużo schudła i zaczęła patrzeć na mnie w jakiś sposób z góry. Czułem, iż coś jest nie tak. Moje uczucia mnie nie zawiodły. Ola założyła w Włoszech inną rodzinę. Tam już ma córkę. Dlatego nie jechała do domu tak długo. Wszystko opowiedziała, nie ukrywając się. Powiedziała, iż zrobiła to dla rodziny. Od pierwszego dnia, jak przyleciała, poznała jakiegoś oligarchę, który zakochał się w niej po uszy. Dawał jej drogie prezenty, dużo pieniędzy na potrzeby. Potem zamieszkał ją w swoim mieszkaniu. Miała nieograniczony dostęp do jego majątku, więc brała, bez żadnych pytań, ile chciała. Większość wysyłała mężowi z synem, na resztę żyła i odkładała. Taki szczęściarz mógł prędzej czy później skończyć. Ola nie była mi wierna, ale mogła całkowicie zapewnić rodzinie wszystko, czego potrzebowaliśmy, i przywrócić mi utracone zdrowie.
Po naszej rozmowie, powiedziała, iż tam oficjalnie nie ma żadnego małżeństwa, więc chce zabrać dziecko, przelać wszystkie swoje oszczędności z włoskiego banku na polskie konto i znów żyć razem, jak wcześniej. A ja choćby nie wiem. W moim sercu bije miłość do Oli mimo jej zdrady. Ona robiła wszystko, co w jej mocy, by dać nam jasną przyszłość, ale z drugiej strony niewierność…