Ksiądz Grzegorz. Ksiądz z Krosna. Ksiądz z Podkarpacia. Tak przedstawiany jest we wszystkich medialnych relacjach. A tych, zwłaszcza w prawicowych i katolickich serwisach od paru dni nie brakuje.
"Szok! Zatrzymano księdza!", "Skandal! Zatrzymano księdza, który krytykował dr Gizelę Jagielską!" – grzmią w tytułach. Co się dzieje w komentarzach, choćby nie trzeba sobie wyobrażać. "Macie wolną Polskę, a będzie tylko gorzej", "Łukaszenka to pikuś", "Państwo policyjne", "Czy to wszystko można powstrzymać?" – nakręca się prawica.
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza". Przypomnijmy, chodzi o aborcję u kobiety w 9-miesiący ciąży, której dokonano w szpitalu w Oleśnicy. Od akcji Grzegorza Brauna, który przed Wielkanocą szalał w oleśnickim szpitalu, placówka i dr Gizela Jagielska stały się nieustannym celem ataków.
Za internetowy hejt kilka dni temu policja zatrzymała 4 osoby. Wśród nich miał był katolicki ksiądz.
– Znamy sprawę. Wiemy, iż chodzi o naszego księdza. Potwierdzam, iż jest to ksiądz z naszej diecezji. Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z księdzem, jak i z adwokatem. Natomiast w związku z tym, iż nie mamy żadnych konkretnych zarzutów na piśmie od policji, czy prokuratury, nie możemy w tym momencie wypowiadać się w meritum sprawy – reaguje w rozmowie z naTemat ks. Bartosz Rajnowski, rzecznik prasowy Archidiecezji Przemyskiej.
Kim dokładnie ma być ten duchowny?
Pytamy w Krośnie o księdza od hejtu na lekarkę w Oleśnicy
To pytanie w Krośnie, ale także szerzej na Podkarpaciu, w czwartek 24 kwietnia, wzbudzało taką samą ciekawość, jak nasza. Kim jest tajemniczy ksiądz? Pytaliśmy wśród lokalnych dziennikarzy, lokalnych działaczy, społeczników i polityków, choćby wśród osób związanych z Kościołem, w PiS i w Konfederacji. Nikt nie znał odpowiedzi. Nikt nie wiedział o kogo chodzi.
"Dowiedziałem się, iż ksiądz nie był z Krosna, tylko odwiedzał tu rodzinę i tu go aresztowali" – przekazał nam jedynie jeden z mieszkańców.
Poza tym wszyscy powtarzali:
– Nie mam pojęcia. Nic nie wiemy. Ani kim jest, ani z której parafii. W ogóle ta sprawa zupełnie nie porusza u nas ludzi. Ona w ogóle w mieście nie wybrzmiała.
Krośnieński radny Gabriel Zajdel stwierdził tylko, iż zupełnie nie zaskakuje go fakt, iż ksiądz, który miał hejtować lekarkę, jest akurat z tego regionu.
– To specyficzne zagłębie. W ubiegłym roku jako radny brałem udział w Marszu Równości w Krośnie, a potem w uroczystościach z okazji Święta Wojska Polskiego. Przybiegli do mnie księża z jednej parafii razem ze starszymi panami i chcieli mnie pobić za to, iż nie mam prawa chodzić przy Piłsudskim, skoro machałem tęczową flagą – mówi naTemat.
W sierpniu 2024 roku opisał to na FB:
Dla zobrazowania "tego zagłębia" wspomina też taką sytuację: – Gdy podczas Marszu Równości zrobiono logo Kościoła Farnego, który jest wizytówką Krosna, to jeden z radnych podjął temat, iż nie można tego umieścić na plakacie marszu, bo ksiądz się nie zgodził.
I burzę, którą rozpętał wokół starszych wykładowców na państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Krośnie: – Głosili hasła antysemickie, czy homofobiczne. Napisała o tym "Gazeta Wyborcza". Zostałem zhejtowany, iż oczerniam miasto na całą Polskę
O sprawie zatrzymania księdza i tego jak traktuje ją zagorzała katolicka część Polski mówi: – Mi jest po prostu brak słów na to, iż ktoś, kto został przez prokuraturę prawomocnie zatrzymany za czyny, które dokonał, jest w pewien sposób przekształcany w męczennika i bohatera.
Sprawę do granic możliwości rozdmuchała Kaja Godek. To ona tak opisała przebieg zatrzymania i uwolnienia księdza oraz zarzuty, które mu postawiono, iż na prawicy się zagotowało.
Kaja Godek: "Ma dozór policyjny i musi się meldować na komisariacie w Krośnie"
"Myśleliście, iż w sprawie zabójstwa w Oleśnicy nikt nie pójdzie do aresztu? Jednak ktoś poszedł! Chodzi o księdza Grzegorza z Podkarpacia, który napisał niekulturalnego maila do Gizeli Jagielskiej na adres oleśnickiego szpitala. Policja przyjechała natychmiast" – tak to się zaczęło.
Jak relacjonowała, organy ścigania "wyczaiły", iż ksiądz przyjechał z poświąteczną wizytą w domu swoich rodziców w Krośnie. Że radiowóz "pojechał pod dom przerażonej matki, na oczach innych członków rodziny". A "księdza już nie było, bo skończył obiad i ruszył w drogę powrotną na parafię".
"Zawrócił jednak do matki zaalarmowany jej telefonem, iż są tu panowie, szukają go i pytają, gdzie laptop i telefon. Doszło do zatrzymania i umieszczenia ks. Grzegorza w areszcie w Krośnie" – alarmowała Godek. Opisała też, iż księdza przewieziono specjalnym konwojem z Krosna do Oleśnicy – "przez całą szerokość Polski, 500km, prawie 6h jazdy".
To ona przekazała też, iż postawiono mu trzy zarzuty: znieważenia, zniesławienia i gróźb karalnych. "Ma też dozór policyjny i musi się meldować na komisariacie w Krośnie co 2 tygodnie. Ponadto nie może się zbliżać do Jagielskiej, a także ma zakaz wypowiadania się na temat szpitala w Oleśnicy" – donosiła.
Wreszcie według jej relacji księdzu na pół roku miał być zarekwirowany telefon. Miał też sam, na własną rękę, wrócić do Krosna: "Policjanci zwinęli konwój i pojechali z powrotem do Krosna, a księdza zostawili, przecież nie są taksówką, już nie konwojują, więc odjeżdżają i tyle".
W ten sposób ksiądz błyskawicznie znalazł się na ustach również polityków PiS. "Wleczono go radiowozem na bombach 500 km z Krosna do Oleśnicy. Po postawieniu zarzutów wypuszczono. Policjanci wrócili do Krosna, a księdza po prostu tak jak stał wystawili na ulicę" – emocjonował się np. poseł Sebastian Kaleta.
Jak to wyglądało od strony policji?
Pytamy na policji w Krośnie i Oleśnicy o sprawę zatrzymania księdza
Komenda Miejska Policji w Krośnie nie potwierdza informacji, iż chodzi o księdza. Nie ma też informacji na temat ewentualnej treści zarzutów, przesłuchań, czy ustaleń prokuratorskich.
– Jedyne, co mogę potwierdzić to to, iż 22 kwietnia na terenie Krosna doszło do zatrzymania osoby w związku z postępowaniem realizowanym przez KPP w Oleśnicy. Ta sprawa nadzorowana jest przez Prokuraturę Rejonową w Oleśnicy. Krośnieńscy policjanci realizowali jedynie czynności w ramach pomocy prawnej dla KPP w Oleśnicy. Nie posiadam upoważnienia do udzielania informacji w zakresie szczegółów realizowanych czynności oraz zatrzymanej osoby – mówi naTemat kom. Paweł Buczyński, rzecznik KMP w Krośnie.
Komenda Powiatowa Policji w Oleśnicy również nie przekazuje takich informacji.
– Nie udzielamy informacji na temat tożsamości osób, wobec których prowadziliśmy, czy są prowadzone, czynności. Przede wszystkim dla ich dobra i w związku z ograniczeniami wynikającymi z przepisów prawa – mówi naTemat aspirant sztabowa Bernadeta Pytel, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.
To, co się wydarzyło, przedstawia tak:
– Zatrzymaliśmy cztery osoby. Trzy osoby usłyszały zarzuty o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 190 kk (groźba karalna), art. 212 kk, (zniesławienie) oraz art. 216 kk (znieważenie). Czwarta osoba została przesłuchana w charakterze świadka. jeżeli chodzi o KPP w Oleśnicy w chwili obecnej wykonaliśmy już wszystkie czynności. 23 kwietnia osoby te zostały zwolnione. Wszelkie zgromadzone materiały trafią teraz do sądu.
– Wszystkie czynności były wykonywane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Nie zostały w żaden sposób wykonane w inny sposób – podkreśla asp. szt. Bernadeta Pytel.
"Obecność osoby, wobec której prowadzone były czynności, była niezbędna"
Kaja Godek w swoich wpisach wbija szpile policji i kpi, iż nie dało się przesłuchać księdza na komendzie w miejscu jego zamieszkania:
"Trzeba było zorganizować konwój. Policja może nie mieć pieniędzy na spinacze do papieru, oszczędza się ksero i przypomina o gaszeniu światła na korytarzach komisariatu, ale konwój przez całą Polskę dla duchownego, który napisał maila do szpitala, jednak udało się zorganizować".
Podchwytują to inni.
– W przypadku każdej możliwości popełnienia przestępstwa przez jakąkolwiek osobę prokuratura decyduje później, jakie środki wobec niej zastosować. Mogła zastosować środki zapobiegawcze również w postaci tymczasowego aresztowania. W związku z tym obecność osoby, wobec której prowadzone były czynności, była niezbędna – mówi asp. szt. Bernadeta Pytel.
Jak dodaje, Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy zastosowała tylko środki wolnościowe: dozór policyjny, zakaz wysyłania e-maili i komentarzy w internecie, zakaz zbliżania się do szpitala i kontaktowania się z pokrzywdzoną.