Kościół nie chce zapłacić za księdza. „Wmawiali mi, iż pedofilia sprawiała przyjemność”

news.5v.pl 3 godzin temu
  • Ten wyrok jest dla mnie i dla wszystkich pokrzywdzonych po prostu niesprawiedliwy. Zasądzona kwota jest rażąco za niska w stosunku do okresu, w jakim moja sprawa była ukrywana przez biskupa Rakoczego
  • Ani biskup, ani pełnomocniczka kurii adw. Anna Englert nie odpowiedzieli na nasze pytania o powody złożonej apelacji
  • Kuria bielsko-żywiecka nigdy nie okazała miłosierdzia w mojej sprawie. Mieli czelność wmawiać mi, iż ta pedofilia sprawiała mi przez lata przyjemność i iż czerpałem z niej korzyści. To element ich bezduszności — ocenia Szymik.
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Diecezja bielsko-żywiecka ma wypłacić odszkodowanie byłemu ministrantowi z Międzybrodzia Bialskiego za niereagowanie przez 20 lat na krzywdę, jakiej doznał od proboszcza z parafii. To ponad 400 tys. zł dla poszkodowanego oraz odsetki. Tak na początku stycznia zdecydował Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej.

Pełnomocnik pokrzywdzonego już w dniu wydania wyroku zapowiadał złożenie apelacji.

— Ten wyrok jest dla mnie i dla wszystkich pokrzywdzonych po prostu niesprawiedliwy. Zasądzona kwota jest rażąco za niska w stosunku do okresu, w jakim moja sprawa była ukrywana przez biskupa Rakoczego. Gdyby te 400 tys. zł podzielić przez okres ponad 20 lat ukrywania, to wychodzą naprawdę śmieszne pieniądze — tłumaczy w rozmowie z Onetem Janusz Szymik.

— To skłaniałoby do wniosku, iż po prostu opłacało się tuszować fakt, iż ksiądz W. jest pedofilem. Przez te wszystkie lata diecezja mogła normalnie funkcjonować — dodaje.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kościół nie chce płacić za księdza pedofila. Diecezja również złożyła odwołanie

Przypomnijmy, iż diecezja, którą reprezentowała adwokat Anna Englert, od samego początku kwestionowała odpowiedzialność bielskiej diecezji. Tłumaczyła, iż w momencie, gdy dochodziło do przestępstw na Szymiku, diecezja bielsko-żywiecka jeszcze nie istniała.

Sąd uznał tę argumentację, dlatego, choć pokrzywdzony domagał się 3 mln zł zadośćuczynienia, sąd przyznał 400 tys. zł. To suma, zdaniem sądu, która powinna zrekompensowac nie pedofilię księdza Jana W., a ponad 20-letnią bezczynność biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego.

— Oprócz pierwotnego pokrzywdzenia doznał dodatkowej krzywdy i cierpienia. Brak reakcji spowodował powracanie do traumatycznych wspomnień i znaczny uszczerbek na zdrowiu psychicznym – stwierdziła sędzia, która wydawała w tej sprawie wyrok.

Jarek Praszkiewicz / PAP

Adwokat Anna Englert

Pełnomocniczka kurii adw. Anna Englert, która chciała sprawdzać, czy pokrzywdzonemu chłopcu pedofilia nie sprawiała przyjemności, nie odpowiedziała na nasze pytania o powody złożonej apelacji. Po ogłoszeniu wyroku zapowiedziała jedynie, iż złoży wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku.

Pokrzywdzony mężczyzna, który domagał się od kurii 3 milionów złotych wcale nie jest zaskoczony tym, iż kuria nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje błędy.

— Diecezja od samego początku tej sprawy nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności. To element hipokryzji i ich bezduszności. Kościół w mojej sprawie pokazuje dwie różne twarze. A może uważają, iż to oni są ofiarą? — pyta retorycznie.

— Kuria bielsko-żywiecka nigdy nie okazała miłosierdzia. Mieli czelność wmawiać, iż pedofilia sprawiała mi przez lata przyjemność i iż czerpałem z niej korzyści. Wiernym mydlą oczy, a w sądzie robią wszystko, żeby bronić pieniędzy. Powinni wymazać „zadośćuczynienie” z warunków dobrej spowiedzi, ponieważ oni nigdy tego warunku nie spełniają — nie szczędzi gorzkich słów Szymik.

Telefonu nie odebrał od nas także biskup Roman Pindel.

— Zgodnie z zarządzeniem obie apelacje wraz z aktami sprawy trafiły już do Sądu Apelacyjnego w Katowicach — informuje Onet sędzia Joanna Banaś-Paluch, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej.

Ksiądz miał kilkaset razy molestować ministranta. Tragiczna historia Janusza Szymika

Historię byłego ministranta z Międzybrodzia Bialskiego przedstawiliśmy w 2020 r. w reportażu „Czy Pan Bóg zapomniał o Międzybrodziu?”. Zdaniem mężczyzny, w latach 1984-1989 miał zostać skrzywdzony przez duchownego aż kilkaset razy.

W przeszłości pokrzywdzony dwukrotnie zgłaszał swoją sprawę do biskupa bielskiego — Tadeusza Rakoczego, ale nie było żadnej interwencji.

Jarek Praszkiewicz / PAP

Kard Stanisław Dziwisz i biskup Roman Pindel

W 2012 r. o sprawie gwałconego ministranta dowiedział się kard. Stanisław Dziwisz, ale po tym proboszcz Wodniak także nie został odwołany ani nie spotkała go żadna inna kara. Dopiero biskup Roman Pindel w 2014 r. odsunął Wodniaka od pracy. Mechanizm instytucjonalnego tuszowania przestępstw tego duchownego opisaliśmy z kolei w reportażu „Jak kardynał i biskupi tuszowali pedofilię księdza Jana Wodniaka”.

Sprawa przeciwko diecezji bielsko-żywieckiej ruszyła w czerwcu 2021 r., gdy pokrzywdzony, były ministrant z Międzybrodzia Bielskiego, pozwał lokalny Kościół na kwotę 3 mln zł.

W trakcie procesu przed sądem został przesłuchany sprawca, ale także biskupi: Tadeusz Rakoczy, Roman Pindel i Marek Jędraszewski.

Jeśli padłaś/eś ofiarą przestępstwa, zmagasz się z depresją, odczuwasz długotrwały smutek, masz myśli samobójcze lub podobnych stanów doświadcza ktoś z twojego otoczenia – nie czekaj, zadzwoń pod jeden z numerów pomocowych. Wszystkie dostępne są bezpłatnie i czynne całą dobę, siedem dni w tygodniu:

  • 22 699 60 52 — Państwowa Komisja ds. przeciwdziałania pedofili
  • 22 484 88 01 – Antydepresyjny Telefon Zaufania
  • 800 702 222 – Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
  • 116 213 – Telefon dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym
  • 22 484 88 04 – Telefon Zaufania Młodych
  • 800 100 100 – Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci
  • 112 – W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]

Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.

Idź do oryginalnego materiału