Koniec procesu w sprawie, która wstrząsnęła Legnicą

radiowroclaw.pl 3 dni temu
Już za tydzień sąd I instancji ogłosi wyrok w sprawie szokującej zbrodni na legnickim Zakaczawiu. Chodzi o śmierć Krystyny P. której fragmenty ciała znaleziono w maju ub. roku przy wałach nad Kaczawą.

Na ławie oskarżonych - pod zarzutem zabójstwa i znieważenia zwłok zasiada Łukasz C. Jego była partnerka odpowiada za pomoc w zacieraniu śladów zbrodni oraz o to, iż przy pomocy piłki do metalu pomagała oskarżonemu odciąć denatce głowę i ręce. Później próbowali się pozbyć rozczłonkowanego ciała. Zdaniem prokurator Barbary Mazur, choć nie ma jednoznacznej ekspertyzy medycznej co do przyczyn śmierci, wina oskarżonych jest bezsprzeczna. „Wnoszę o uznanie oskarżonych za winnych popełnienia zarzucanych im czynów i wymierzenia: Łukaszowi C. kary łącznej 25 lat więzienia oraz wymierzenia Małgorzacie N. kary łącznej 6 lat więzienia z zaliczeniem okresu tymczasowego zatrzymania", mówiła dziś w sądzie Barbara Mazur. Wątpliwości w czasie procesu Małgorzata N. podczas ostatniego przesłuchania zeznała, iż w feralnym dniu - po kłótni - Łukasz C. udusił ofiarę, u której mieszkali. Potem kobieta miała jej zadać jeszcze kilka ciosów w brzuch. Między innymi na ten szczegół zwrócił uwagę obrońca oskarżonego, mec. Michał Regulski. „Nie ustalono przyczyny zgonu. Po drugie oskarżona przedstawiała różne wersje, a na rozprawie przed sądem wyjaśniła, iż po tym kiedy uderzyła pokrzywdzoną, ta jeszcze oddychała. Skoro tak, to jak logicznie wyjaśnić, iż pokrzywdzona została przez oskarżonego uduszona?", pytał mec. Regulski. Łukasz C. od początku rozprawy konsekwentnie twierdzi, iż nie zabił. Na pocięcie i wyrzucenie zwłok zdecydował się dopiero kilka dni później, gdy ciało zaczęło gnić. Głowy i rąk Krystyny P. nie udało się odnaleźć - to...
Idź do oryginalnego materiału