Karolina Wróbel dzień przed zaginięciem zniszczyła telefon. Bała się, iż ktoś ją śledzi

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Wyborcza.pl / Policja


Na jaw wychodzą kolejne informacje dotyczące Karoliny Wróbel. Dzień przed zaginięciem kobieta miała zniszczyć i wyrzucić telefon komórkowy. Miała uważać, iż ktoś ją śledzi.
Nowe informacje: Karolina Wróbel wyszła z domu 3 stycznia. Miała pójść do sklepu, nie wzięła jednak ani telefonu, ani portfela. Rozpoczęto poszukiwania, jednak ślad po zaginionej urwał się przy drodze niedaleko bloku. Jak informuje Onet, dzień przed zaginięciem kobieta miała zniszczyć i wyrzucić do śmietnika komórkę. Osoba z jej bliskiego otoczenia mówi, iż 24-latka uważała, iż ktoś ją śledzi i chce kontrolować.


REKLAMA


Libacje w mieszkaniu: Sąsiedzi Karoliny Wróbel przyznają, iż w jej mieszkaniu dość często odbywały się imprezy, na których pojawiały się alkohol i narkotyki. - Dziewczyna była grzeczna, nie słyszeliśmy przemocy w stosunku do dzieci. Zawsze widzieliśmy ją z nimi. Gorzej było z panami. Jeden z nich, jej były mąż lub nie wiem kto, często mylił drzwi i uderzał w nasze. Chodził z plecakiem, spał pod drzwiami lub na klatce. To chyba ojciec tych dzieci, ale dawno go nie widziałem - mówi jeden z sąsiadów. W dniu zaginięcia w mieszkaniu również odbywała się domówka. Karolina Wróbel miała z niej wyjść ok. godz. 21:00. Po godzinie jeden z uczestników miał wyjść jej poszukać, jednak bezskutecznie. Impreza zakończyła się w sobotę ok. godz. 14:00. Zaginięcie kobiety zgłosił dopiero w niedzielę jej brat. - Jak wyznał jeden z uczestników imprezy, brat zaginionej od kilku miesięcy jest bezrobotny, to Karolina Wróbel ich utrzymywała, a Przemek miał w tym czasie zajmować się dziećmi. Pracował jako kurier i w lokalnej kopalni, ale z obu miejsc został zwolniony, przekazał Onetowi detektyw Dawid Burzacki.


Zobacz wideo Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?


Zatrzymany w sprawie: "Kokietować" Karolinę Wróbel miał jej współlokator. - Twardo mówiła mu, iż nic z tego nie będzie. Odpuścił, zajął się pracą - przekazał rozmówca. Jednak to Patryk B. został zatrzymany w sprawie. Jak podała Wirtualna Polska, mężczyzna miał przyznać się, iż udusił 24-latkę, a jej ciało wrzucił do wody. Zespół detektywów rozszerzył poszukiwania kobiety o kolejny zbiornik wodny. Detektywi rozmawiali też z właścicielem stawu, przy którym psy zgubiły trop. Chodzi o ewentualne spuszczenie wody ze zbiornika. - Niestety, w tej chwili staw jest zarybiony i koszt spuszczenia wody i ponownego zarybienia oscyluje w okolicach 150-200 tys. zł. Mimo wszystko rodzina złoży do prokuratury wniosek o zmianę metodyki poszukiwań - przekazał Dawid Burzacki.Czytaj także: Zostawiła 30 kotów bez jedzenia i picia w małym mieszkaniu. Miała wrócić za kilka tygodni. "Koszmar".Źródło: Onet, Wirtualna Polska
Idź do oryginalnego materiału