Kamery w chmurach – kontrowersyjna akcja policji w Kingston

bejsment.com 5 godzin temu

Kierowcy przejeżdżający przez trzy ruchliwe skrzyżowania w Kingston (Ontario) na początku maja nie mieli pojęcia, iż są obserwowani. Wysoko nad nimi unosił się policyjny dron, rejestrując zbliżenia na osoby korzystające z telefonu podczas jazdy.

Do 7 maja funkcjonariusze wystawili 20 mandatów za rozproszenie uwagi za kierownicą – każde wykroczenie zostało zarejestrowane przez drona.

To był pierwszy raz, kiedy policja w Kingston zastosowała tę metodę. Gdy mieszkańcy dowiedzieli się o akcji, w mediach społecznościowych wybuchła gorąca dyskusja – jedni uważali, iż policja przekroczyła granicę, inni twierdzili, iż potrzebne są nowe sposoby egzekwowania przepisów.

Komendant policji Scott Fraser tłumaczy, iż służby po prostu korzystają z nowej technologii, by pozyskać takie same zdjęcia, jakimi zawsze posługiwano się jako dowodami w sprawach o korzystanie z telefonu podczas jazdy.

Jednak eksperci prawa twierdzą, iż to naruszenie prywatności, które stanowi nieuzasadnione przeszukanie i łamie Kartę Praw i Wolności Kanady.

Dominic Naimool, lokalny prawnik i obrońca praw do prywatności, mówi, iż był zaskoczony i zaniepokojony, gdy dowiedział się, iż drony są wykorzystywane do monitorowania kierowców.

– W Kanadzie sądy konsekwentnie podkreślają, iż jeżeli już dochodzi do naruszeń prywatności, muszą być one absolutnie konieczne i ograniczone do minimum – zaznacza. Dodaje, iż choć policja ma swoje obowiązki, ich działania muszą być wyważone wobec praw obywateli.

– Takie rzeczy dzieją się powoli, a potem nagle – mówi. – Widok dronów powszechnie wykorzystywanych w czasach, gdy zmagamy się z rozwojem rozpoznawania twarzy i masową inwigilacją, jest niepokojący.

Naimool skontaktował się z Kanadyjską Fundacją Konstytucyjną (Canadian Constitution Foundation – CCF), by wyrazić swoje obawy. W tym tygodniu organizacja wystosowała pismo do szefa policji wzywające do natychmiastowego zaprzestania rejestrowania kierowców dronami.

Fundacja argumentuje, iż taka praktyka narusza prawo Kanadyjczyków do ochrony przed nieuzasadnionym przeszukaniem i zatrzymaniem (sekcja 8 Karty). Ostrzegła również, iż jeżeli policja w Kingston nie zaprzestanie tych działań, zostanie pozwana do sądu. – Wielu mieszkańców Kingston jest zaniepokojonych, uważa to za przerażające i zadaje pytanie, czy to w ogóle legalne – mówi Josh Dehaas, prawnik konstytucyjny z CCF. – Naszym zdaniem nie jest.

Dehaas podkreśla, iż nie słyszał o żadnych innych policjantach w Kanadzie lub USA stosujących podobną taktykę. – Kingston przoduje, naszym zdaniem, w łamaniu praw obywateli – komentuje.

Była komisarz ds. prywatności w Ontario, Ann Cavoukian, również nigdy wcześniej nie słyszała o takiej metodzie i określiła ją jako „absurdalną”.

Chociaż wcześniej używano kamer na światłach, fotoradarów czy choćby samolotów do egzekwowania przepisów ruchu drogowego, Cavoukian twierdzi, iż drony są znacznie bardziej inwazyjne.

– Ludzie mają prawo do prywatności także w samochodach – podkreśla. – jeżeli dron filmuje cię z bliska, twoja prywatność przestaje istnieć. Po prostu jej nie masz.

Komendant Fraser tłumaczy, iż drony są w Kingston używane od lat – do rekonstrukcji wypadków czy monitorowania tłumów podczas obchodów Dnia Świętego Patryka. Choć jest świadomy kontrowersji, jakie wywołała akcja, mówi, iż otrzymał też wiele pozytywnych reakcji – zarówno osobiście, jak i w listach – od mieszkańców, którzy doceniają walkę z rozkojarzonymi kierowcami.

– Wystarczy przejechać się przez pięć minut i widać, iż niemal każdy korzysta z telefonu, mimo iż grozi za to zawieszenie prawa jazdy na trzy dni i mandat przekraczający 600 dolarów – zauważa Fraser.

Przypomina, iż w przeszłości policja korzystała z autobusów i furgonetek, by z góry obserwować kierowców – np. czy nie piszą SMS-ów. Zdjęcia z takich akcji są – według niego – „nie do odróżnienia” od tych z dronów. – Jaka to różnica, czy siedzę w ciężarówce i patrzę przez twoje okno, czy robi to dron z wysokości 120 stóp? – pyta retorycznie.

Podkreśla też, iż celem nie było podglądanie, co dokładnie dzieje się na ekranie telefonu kierowcy, ani jakiekolwiek inne czynności wewnątrz pojazdu. – Gdybyśmy uważali, iż to narusza prywatność, wystąpilibyśmy o zgodę lub autoryzację – mówi. – Ale nie pozyskujemy żadnych informacji, których i tak byśmy nie zdobyli.

Jeśli jednak sąd uzna, iż drony nie powinny być używane do walki z kierowcami rozkojarzonymi przez elektronikę, policja zastosuje się do wyroku – zapewnia Fraser.

Naimool mówi, iż jego celem jest uświadomienie policji, iż ich metoda to nie błaha ingerencja w prywatność, ale poważny temat, który powinien być oceniany z punktu widzenia prawa. – Mam nadzieję, iż policja w Kingston przemyśli stosowanie technologii inwigilacyjnych i wpływ, jaki mogą mieć – nie tylko na lokalnych mieszkańców, ale również jako precedens, który tworzą – podsumowuje.

Idź do oryginalnego materiału