Janusz Palikot wyszedł z aresztu

bejsment.com 2 dni temu

Uchodzący za bogacza były polityk opuścił w poniedziałek areszt śledczy we Wrocławiu, ponieważ wpłacił 2 mln złotych kaucji. Były poseł i biznesmen jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln złotych. Za kratkami Palikot spędził cztery miesiące, a wysokość kaucji, jaką musiał uzbierać, wyznaczały sądy.

Po wyjściu z aresztu stwierdził, iż jest „bardzo szczęśliwym człowiekiem” i wyliczył, iż spędził 120 dni na „trzech metrach kwadratowych i 23 godzinach na dobę bez możliwości wyjścia”.

– W celi monitorowanej, czyli co pół godziny kamera rejestruje, co robię – uzupełnił w rozmowie z dziennikarzami.

„Polecam krótką wizytę w więzieniu”

Jak dodał Palikot, był to trudny, „egzystencjalnie krytyczny” czas.

– Mimo iż miałem tylko 10 minut, raz na dwa tygodnie, do połączenia z dziećmi, doświadczyłem od nich takiej miłości, jakiej nie doświadczyłem na wolności. To taki paradoks tej sytuacji: człowiek spędza czasem wakacje, a nigdy w głosie, jak ktoś z drugiej strony dzwoni, nie ma takiej miłości – mówił.

W tym kontekście stwierdził, iż „w sumie każdemu poleca krótką wizytę w więzieniu, żeby usłyszeć, jak ci, co kochają, zadzwonią wzruszeni”.

– Bez ich wysiłku, zbierania pieniędzy, których ja teraz nie mam, w ogóle bym nie wyszedł – stwierdził, dziękując przy tym swoim adwokatom.

– Nigdy nie zwątpili, iż jestem niewinny. Człowiek oskarżony, pomówiony, zhejtowany, poniżony, potrzebuje czegoś takiego, a w zasadzie jedyni ludzie, z którymi ma się kontakt, to są adwokaci. Adwokat robi swoją robotę – czy wierzy, czy nie wierzy w niewinność, ale jeżeli wierzy w niewinność, da się wytrzymać choćby najgorsze warunki – ocenił.

Palikot krytykuje warunki w areszcie

Palikot powiedział też, iż wsparcia udzielili mu „najwięksi twórcy kultury” w Polsce.

– o ile są jacyś Polacy znani na całym świecie – nie wymienię ich nazwisk, bo nie wiem, czy by chcieli – to udzielili mi rękojmi przed sądem, żeby mnie zwolnić, przesyłali pozdrowienia i życzenia – zapewniał.

Jak uznał, z aresztu wychodzi, mając „miłość swoich dzieci, szlachetność działania adwokatów i solidarność twórców kultury”.

– Jestem człowiekiem nie tylko niewinnym, co udowodnię w następnych postępowaniach – będę żądał odszkodowania w tych sprawach – ale wychodzę uniesiony tymi niesamowitymi doświadczeniami, mimo całych trudności – opisał.

Powiedział ponadto, iż w więziennictwie jest „wiele rzeczy do zmiany”.

– To niemożliwe, żeby w XXI wieku ciepła woda była ograniczona: trzy razy dziennie po godzinę, żeby człowiek mógł się umyć raz na cztery dni, żeby nie było szmaty do wytarcia podłogi. Musiałem wycierać ścierką do naczyń podłogę w swojej własnej celi, w której codziennie zbierałem tyle kurzu, bo cela jest z XIX wieku, jest śmierdzącym lochem – mówił.

Palikot uderza w Bodnara

Według Palikota warunki w areszcie są „poniżej wszelkiej krytyki”.

– Ale ludzie są bardzo dobrzy, strażnicy, specjaliści, wychowawca, psycholog są zaskakująco sensowni, z nimi można byłoby można zrobić nowoczesną służbę więzienniczą, a nie to dziadostwo, w którym tkwimy. Celę dla Zbyszka Ziobry w każdym razie zwalniam – powiedział.

Jak powiedział, przedstawione mu zarzuty są „bezpodstawne”, a w całej sprawie trzeba m.in. „zbadać rolę Komisji Nadzoru Finansowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego”.

– Nie padło ani razu, iż była piramida finansowa, nie ma takiego zarzutu. Nie ma żadnego dowodu, iż się wzbogaciłem. Przeciwnie, zbiedniałem. Straciłem majątek, nie mam domu – wyliczał.

„Skandalem” nazwał także sytuację, gdy „człowiek siedzi cztery miesiące w areszcie tymczasowym bez żadnych poważnych zarzutów”.

– Adam Bodnar, jak był jeszcze rzecznikiem praw obywatelskich, to obiecywał, iż to się wreszcie skończy (…). W Polsce areszt tymczasowy to jest areszt wydobywczy, tu się człowieka chce zmusić przez trudne warunki, aby się przyznał choćby do niepopełnionych rzeczy – określił.

Grozi mu choćby 20 lat więzienia

Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani 3 października przez CBA w Lublinie i Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Pierwszy z nich usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Dotyczą one lat 2019-2023.

Według prokuratury w dokumentach ofertowych emisji akcji i kampanii pożyczkowych znalazły się nieprawdziwe, wprowadzające w błąd informacje o sposobie wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek.

– Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, ale zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z grupy kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej – stwierdziła prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.

Poinformowała również, iż zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. – Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym – dodała śledcza.

Wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia, ale ich treść nie została na razie ujawniona. Najsurowsza kara, jaka grozi za czyny zarzucane Palikotowi, to 20 lat więzienia.

Idź do oryginalnego materiału