— Suma europejskich sił zbrojnych przerzuconych na wschodnią flankę jest wystarczająco duża, żeby zatrzymać i to w taki bardzo brutalny i zdecydowany sposób lądową inwazję rosyjską. Jednak zatrzymać na lądzie to nie to samo, co wygrać. Ku temu trzeba rozbudować zarówno zasoby rezerwowe, jak i odpowiednie zdolności mobilizacyjne — mówi Onetowi kpt. rez. Maciej Lisowski. Analityk tłumaczy, dlaczego bardziej liczebna Europa jest na amerykańskiej łasce w kwestii swojego bezpieczeństwa. Mówi też, jak można to zmienić.