„Izraelskie Guantanamo”. Brutalny gwałt na palestyńskim więźniu to nie precedens

4 miesięcy temu

Przemoc seksualna wobec Palestynek i Palestyńczyków ze strony izraelskich żołnierzy i osadników nie jest niczym nowym. Pod tym względem nie ustępują oni bojownikom Hamasu. Ci ostatni, co potwierdził raport ONZ, dopuszczali się gwałtów i molestowania zarówno podczas ataku z 7 października, jak i później, wobec porwanych. Nie ma też podstaw, by wierzyć, iż zaprzestali seksualnych tortur na zakładniczkach i zakładnikach.

Jednak Hamas w pełni zasłużenie nazywamy organizacją terrorystyczną. W przypadku Izraela mówimy o armii państwa, które określa się jako „jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie”. Państwa wspieranego przez demokracje zachodnie, a najgorliwiej przez „strażnika międzynarodowego pokoju”, czyli USA.

Wszystko wolno, jeżeli więzień jest Nukhba. Jak nie jest to też

Według ostatnich doniesień Palestyńczyk osadzony w więzieniu Sde Teiman, położonym na pustyni Negew, miał zostać zbiorowo zgwałcony przez żołnierzy izraelskiej rezerwy. W wyniku obrażeń części intymnych – zarzuty dotyczą penetrowania odbytu pałką oraz pobicia – mężczyzna, który został przewieziony do szpitala, nie był w stanie chodzić i musiał przejść operację. Cytowany przez izraelski dziennik „Haaretz” Yoel Donchin, profesor medycyny pracujący w Sde Teiman, który badał ofiarę, powiedział: „Jeśli państwo i członkowie Knesetu myślą, iż nie ma granic dla znęcania się nad więźniami, powinni sami ich zabić, tak jak robili to naziści, lub zamknąć szpitale”.

29 lipca dziewięciu z dziesięciu podejrzanych o zbiorowy gwałt (jednego nie było na miejscu) zostało zatrzymanych przez żandarmerię wojskową. Niedługo później aresztowano również dziesiątego domniemanego sprawcę. Gdy sprawa wyszła na światło dzienne, zachęcany przez rząd tłum Izraelczyków ruszył z odsieczą. Setki protestujących, w tym członkowie Knesetu, przybyły pod bazę Sde Teiman.

W efekcie izraelskie wojsko musiało wycofać z Gazy dwa bataliony, by broniły więzienia. Kiedy okazało się, iż rezerwistów tam nie ma, tłumy skierowały się do Beit Lid – bazy, w której znajduje się sąd wojskowy, ośrodek zatrzymań i siedziba żandarmerii, usiłując ich uwolnić. Po wstępnych przesłuchaniach dwóch zatrzymanych zostało zwolnionych z aresztu, pozostałym sąd wojskowy zdecydował go przedłużyć. Tymczasem prawicowa organizacja prawna Honenu, reprezentująca czterech (domniemanych) sprawców gwałtu i brutalnego pobicia, twierdzi, iż działali… w akcie samoobrony.

Aresztowanie rezerwistów i wszczęcie dochodzenia spotkało się z krytyką ze strony członków rządu ze skrajnej prawicy, którzy uznali to za zniewagę dla żołnierzy. Yuli Edelstein, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony, cytowany przez „Times of Israel”, stwierdził: „Sytuacja, w której zamaskowani wojskowi przeprowadzają nalot na bazę IDF, jest dla mnie nieakceptowalna i nie pozwolę, aby to się powtórzyło. Nasi żołnierze nie są przestępcami, a to pogardliwe ściganie ich jest dla mnie nie do przyjęcia”.

Szefowie resortów finansów i bezpieczeństwa narodowego – Becalel Smotricz i Itamar Ben Gwir z partii Mafdal-Religijny Syjonizm – również wypowiedzieli się w obronie zatrzymanych. Hanoch Milwidsky, członek Knesetu z partii Likud, której przewodzi premier Benjamin Netanjahu (oklaskiwany ostatnio w amerykańskim Kongresie), zapytany o to, czy wsadzanie więźniowi kija do odbytu jest prawnie uzasadnione, odpowiedział, iż „wszystko jest uzasadnione, jeżeli [więzień] jest Nukhba”. Termin „Nukhba” oznacza elitarnego członka Hamasu – przy czym zgwałconemu mężczyźnie niczego dotąd nie udowodniono.

Sde Teiman to baza militarna, po 7 października przekształcona w placówkę detencyjną, w której osadzeni są głównie cywile, w tym osoby nieletnie. Pełni ona funkcję „filtracyjną”. Zgodnie z uchwaloną przez Kneset w grudniu 2023 roku nowelizacją Ustawy o Nielegalnych Kombatantach, oskarżonych o związki z Hamasem przenosi się do regularnych więzień IPS (Israel Prison Service).

Według trzymiesięcznego śledztwa „New York Timesa”, którego wyniki zostały opublikowane pod koniec czerwca 2024 roku, do tego czasu przez Sde Teiman przeszło ponad 4 tys. Palestyńczyków i Palestynek, przetrzymywanych bez procesów choćby do trzech miesięcy. Ok. 70 proc. z nich zostało następnie przeniesionych do placówek IPS, w gdzie zostali poddani dalszym przesłuchaniom, a co najmniej 1200 osób zostało zwolnionych po ustaleniu, iż nie mają nic wspólnego z Hamasem: „bez zarzutów, bez przeprosin, bez zadośćuczynienia”.

Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gvir, który nadzoruje izraelskie więzienia, już w październiku zachęcał komisarza IPS do „surowego traktowania” zatrzymanych po ataku Hamasu. W trakcie jego wizyty w jednym z ośrodków detencyjnych odtwarzano hymn Izraela, podczas gdy osadzeni byli zakuci w kajdanki i prowadzani z pochylonymi głowami, a następnie zostali umieszczeni w celach ze związanymi rękami i nogami.

28 lipca „The Telegraph” poinformował, iż Ben-Gvir otrzymał od Hamasu nagranie przedstawiające torturowanych izraelskich zakładników, ostrzegając, iż pogorszenie warunków, w jakich przetrzymywany są palestyńscy więźniowie, zagraża dobrostanowi tych pierwszych. Minister publicznie oświadczył, iż żadne tego typu nagranie nie zostało mu przekazane, jednocześnie deklarując, iż „sytuacja terrorystów w więzieniach rzeczywiście się pogorszyła, letnie obozy zostały wstrzymane” i zapewnił, iż jest z tego dumny.

Należy zaznaczyć, iż w ustach członków izraelskiego rządu „terrorysta” oznacza każdego zatrzymanego Palestyńczyka, choćby jeżeli nie zostały mu przedstawione żadne zarzuty.

Sde Teiman – piekło na pustyni

Warunki w Sde Teiman nie od dziś są krytykowane przez organizacje na rzecz praw człowieka, które alarmują o licznych przypadkach tortur i zaniedbań medycznych, jakich doświadczają palestyńscy więźniowie. Izraelski Sąd Najwyższy rozpatruje w tej chwili petycję, której sygnatariusze apelują o zamknięcie tego obiektu z powodu doniesień o nieludzkim traktowaniu. Więzienie bywa określane jako „drugie Guantanamo” czy „piekło na pustyni”.

Jak powiedział tureckiej agencji prasowej Anadolu Ajansi izraelski analityk Shaiel Ben-Ephraim, w Sde Teiman „właściwie nie obowiązuje żadne prawo”, wskazując na wiele przypadków seksualnych napaści, rażenia prądem, fatalnych warunków sanitarnych oraz innego rodzaju tortur, i również wzywając do zamknięcia placówki. Według Ben-Ephraima, który w przeszłości służył w izraelskiej armii, nie inaczej jest w wielu innych ośrodkach detencyjnych, w których przetrzymuje się Palestyńczyków. Przyznał, iż wie o „dwóch innych więźniach, którym wkładano w odbyt przedmioty”.

Analityk poinformował też, iż Palestyńczycy przetrzymywani są ze zawiązanymi oczami i w pozycji kucznej choćby przez 18 godzin dziennie, a na wyprostowanie pozwala im się „może przez 4 do 6 godzin”. Praktyka ta doprowadziła do konieczności amputowania niektórym więźniom kończyn. „Jeśli próbują rozejrzeć się dookoła lub stanąć prosto, czasami są poddawani biciu, a w sytuacjach, gdy próbuje się wydobyć informacje, choćby rażeni prądem” – powiedział Ben-Ephraim.

Jeszcze bardziej zatrważająca jest relacja Mohammada Sabera Araba, 42-letniego korespondenta palestyńskiej telewizji Alaraby, który od marca przebywa w Sde Teiman (obecnie nie wiadomo, co się z nim dzieje). Arab opowiedział swojemu prawnikowi Khaledowi Mahajnehowi o zabójstwach, torturach, gwałtach i różnych formach poniżenia, których, jak twierdzi, był świadkiem. Aż do spotkania z obrońcą nie wiedział, gdzie się znajduje. Według jego słów osadzeni mogą zmieniać ubrania co dwa miesiące, brać prysznic co tydzień przez minutę, za rozmowy czy modlitwę grozi pobicie, a pociski, z jakimi trafiają do więzienia, są usuwane bez znieczulenia. Podobnie jak Ben-Ephraim mówił o amputacjach kończyn, które mają być wynikiem wiązania i przymuszania do tkwienia przez kilkanaście godzin, a choćby przez okrągłą dobę, w określonych pozycjach. Zaświadczył też, iż razem z innymi więźniami obserwował, jak żołnierze gwałcą pałką sześciu osadzonych, którzy mieli złamać więzienne zasady. IDF zaprzeczyło wszystkim tym oskarżeniom.

Mahajneh, który od 15 lat odwiedza izraelskie więzienia, powiedział magazynowi +972, iż „Sde Teiman było czymś, czego nigdy dotąd nie widział”, a panujące tam warunki określił jako „bardziej przerażające niż to, co słyszał o Abu Ghraib czy Guantanamo”.

Telewizja CNN dotarła do trzech byłych pracowników Sde Teiman, którzy również opowiedzieli o amputacjach i innych procedurach medycznych, często przeprowadzanych przez stażystów. Według ich relacji więzienie wypełnia „zapach zaniedbanych, gnijących ran”. Jeden z sygnalistów stwierdził, iż osadzeni „nie są bici w celu uzyskania informacji, ale z zemsty”. Inny powiedział, iż widział wracającego z przesłuchania Palestyńczyka, który miał wybite zęby i połamane kości. Artykuł CNN zawiera też świadectwa byłych więźniów – powtarzają się opisy brutalnych pobić, głodzenia oraz innych form tortur i poniżania.

We wtorek 30 lipca złożony został akt oskarżenia przeciwko strażnikowi, zawierający zarzuty dotyczące pięciu przypadków pobicia osadzonych między lutym a czerwcem. Miał on używać pałki i broni palnej oraz dopuszczać się innych form upokorzenia, czego świadkami byli inni strażnicy, a przynajmniej raz brali udział w biciu. Wszystko nagrywali telefonami.

Z kolei opublikowany we wtorek 30 lipca raport ONZ zawiera szczegółowe zarzuty dotyczące rażenia prądem, podtapiania, przypalania papierosami, głodzenia i długotrwałego pozbawiania osadzonych w Sde Teiman dostępu do wody, szczucia na nich psów, pozbawiania snu i odmawiania dostępu do prawników. ONZ zebrał zeznania byłych więźniów – mężczyzn, kobiet i dzieci – którzy twierdzą, iż byli trzymani w pomieszczeniach przypominających klatki i rozbierani do naga. Mieli na sobie jedynie pieluchy.

W raporcie znalazły się też świadectwa dotyczące przemocy seksualnej. Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Volker Türk powiedział: „Oszałamiająca liczba mężczyzn, kobiet, dzieci, lekarzy, dziennikarzy i obrońców praw człowieka zatrzymanych po 7 października, większość bez zarzutów lub procesu, jest przetrzymywana w opłakanych warunkach. Doniesienia o złym traktowaniu i torturach oraz naruszeniu gwarancji należytego procesu budzą poważne obawy co do arbitralności i zasadniczo karnego charakteru takich aresztowań i zatrzymań”.

Nie jedyne takie więzienie

Już w listopadzie ubiegłego roku, miesiąc od rozpoczęcia pełnoskalowego ataku na Stefę Gazy, Amnesty International informowało, iż izraelskie siły bezpieczeństwa stosują „nieludzkie i poniżające traktowanie więźniów [zatrzymanych po 7 października] oraz nie przeprowadzają dochodzeń w sprawie tortur i śmierci w aresztach”. Jak powiedziała na początku listopada 2023 roku Heba Morayef, dyrektor regionalna Amnesty International na Bliski Wschód i Afrykę Północną: „W ciągu ostatniego miesiąca byliśmy świadkami znacznego wzrostu użycia przez Izrael aresztów administracyjnych – bez zarzutów lub procesu – które mogą być odnawiane w nieskończoność i które już przed eskalacją działań wojennych osiągnęły najwyższy poziom od 20 lat”.

W tym samym miesiącu dziennik „Haaretz” opublikował zdjęcia i filmy – udostępniane zresztą przez samych żołnierzy – na których widać, jak ci biją i poniżają związanych Palestyńczyków, m.in. plując na nich. Co najmniej 5 z 15 nagrań zostało zrobionych po 7 października (takie praktyki izraelskiej armii były znane już wcześniej).

Według ustaleń „Haaretz” część sprawców została ukarana przez IDF, ale dziennik nie precyzuje, w jaki sposób, a wojsko nie podało tej informacji publicznie. Jak informuje dziennik, od początku pełnoskalowej inwazji w Gazie w izraelskich obiektach wojskowych zmarło co najmniej 27 palestyńskich więźniów, część z nich w Sde Teiman (informacja pochodzi z marca). W kwietniu w zakładzie detencyjnym Ofer, położonym na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu, umarł Adnan al-Bursh, lekarz, który w grudniu miał zostać aresztowany w szpitalu Al-Awda w północnej Gazie. Izraelskie władze odmówiły podania szczegółów dotyczących okoliczności jego śmierci.

W lutym 2024 roku badający tego typu przypadki eksperci ONZ mówili o „wiarygodnych zarzutach” dotyczących molestowania i gwałtów na mieszkankach Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu. Na stronie organizacji czytamy: „Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni doniesieniami, iż palestyńskie kobiety i dziewczęta w aresztach były poddawane różnym formom napaści seksualnych, takim jak rozbieranie do naga i przeszukiwanie przez mężczyzn w mundurach izraelskiej armii. Zgłoszono, iż co najmniej dwie palestyńskie więźniarki zostały zgwałcone, podczas gdy innym grożono gwałtem i [innego rodzaju] przemocą seksualną”.

Izraelski publiczny nadawca KAN poinformował, iż generał Ilan Schiff, emerytowany sędzia wyznaczony do zbadania okoliczności przetrzymywania Palestyńczyków w Sde Teiman po ostatnim, głośnym gwałcie, przedstawił swoje ustalenia szefowi armii Herzemu Halevemu. Schiff potwierdził „surowe warunki” panujące w więzieniu i rekomenduje przeniesienie osadzonych do innych placówek detencyjnych.

IDF jeszcze w maju oświadczyło, iż prowadzi śledztwo w sprawie doniesień o nadużyciach i torturach w Sde Teiman, ale dotąd nie zapadł żaden wyrok. Jednak jak informuje „The Times of Israel”, już wtedy zaczęło się stopniowe przenoszenie osadzonych do innych więzień. Teraz, w obliczu zagranicznych nacisków, proces ten zostanie prawdopodobnie przyspieszony, a najświeższa sprawa dotycząca zbiorowego gwałtu stanie się okazją do pokazania, iż izraelski wymiar sprawiedliwości dba o przestrzeganie prawa, więc nie ma powodu, by przypadkami domniemanych zbrodni zajmowały się organy międzynarodowe.

Idź do oryginalnego materiału