Mła przeczytawszy wpis Oli, w którym Ola zastanawiała się nad moralną stroną odpowiedzi izraelskiej na atak Hamasu. Ola zdecydowała się usunąć wpis bo poczuła iż tak to określę - nadmierne zainteresowanie a nie zamierza tracić nerwów na kolejne kopanie się z koniem. Mła natomiast ciągnie wręcz do kopania się z rumakiem. Dlaczego? Bo mła już od dawna nie prowadzi bloga wyłącznie wypoczynkowego, rzeczywistość zaczęła bowiem skręcać w takie brzydkości, które zdaniem mła robią się dla niej groźne. Najgorszym rodzajem cenzury jest autocenzura, to charakterystyczna cecha wszystkich społeczeństw żyjących w autorytarnej opresji. o ile nie można o czymś pisać swobodnie bo zaczynamy bać się konsekwencji takiego pisania, to znaczy iż jest już z nami niedobrze. A ja już jeden ustrój totalitarny przeżyłam i nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki. Mła pisała nie raz i nie dwa iż nadpoprawność polityczna to nic dobrego, iż będą z tego ciężkie kłopoty. No i właśnie są. Żyjemy w społeczeństwie w którym chronienie uczuć stało się bardziej istotne niż prawda, opinie przedstawiane są jako fakty, emocje zastępują logikę. Zdaniem mła to już czas na sprzątanie, trza to wszystko wokół nas poukładać i wyznaczyć co komu wolno - ludziom jak najwięcej swobody wypowiedzi i działań, politykom tyle o ile, korpo zaś solidną smyczkę żeby korporacjonizm znów zamienić na normalny kapitalizm. Tak to sobie układam. A teraz mła wróci do tematyki wpisu Oli, bez rękawiczek.
Mła się zastanawia czy to "nadmierne zainteresowanie" wpisem Oli nie pojawiło się z tego powodu iż Ola zalinkowała wykładzik Piekielnika, którego mła w przeciwieństwie do Oli nie ceni. Piekielnik jest piekielnie kontrowersyjny, jak dla mła jest on jak popsuty zegar, dwa razy na dobę pokazuje prawdę, przez kolejne 23 godziny i 59 minut fałszuje rzeczywistość. Przykład - o ile ktoś uważa iż zmiana reżimu w Teheranie może zostać zrobiona bez pomocy Irańczyków kochających ajatollahów jak psy dziada w ciasnej ulicy to opowiada bzdury. Mła między innymi na podstawie relacji własnej sister bywałej w Iranie wie iż gdyby wraży Izraelczycy wymienili ajatollahów na zarzund składający się z grupy sterowanych zdalnie półgłówków to i tak wdzięczność skłoniłaby Irańczyków do tańców na ulicy. Rzadko który reżim jest tak znienawidzony we własnym państwie jak ten teokratyczny zarzund Iranu. Inna sprawa iż w Izraelu spora grupa ludzi władzy skręca w kierunku podobnego odjazdu religijnego jaki ma miejsce w Iranie. Nie jest dla nikogo tajemnicą iż wzmożenie religijne i tzw. mesjanistyczne ciągoty są związane z falami emigracji do Izraela rosyjskich Żydów, lub też ludzi za Żydów się podających. Jednakże jako całość społeczeństwo izraelskie jest swoim zarzudem tak zachwycone iż tylko nieustająca "wojna o przetrwanie" jest w stanie chronić ten zarzund przed rozliczeniami a premiera tego kraju przed prokuratorem. W Izraelu mimo tej wojny stale bulgocze pod pokrywką, dowodem są demonstracje, liczne jak na tak niewielkie społeczeństwo. Zarówno w Iranie jak i Izraelu wróg zewnętrzny jest konieczny politykom do utrzymania się przy władzy i zapewnienia sobie pełnej bezkarności. W przypadku Izraela bezkarność władzy właśnie rozwala struktury państwa, Izrael toczy silny proces gnilny i nie jest to stwierdzenie oparte na propagandzie Al Jazeery, dla której np. celowe umieszczanie przez Hamas kwatery dowódczych i składów broni pod szpitalami nie jest dowodem na narażanie życia cywili przez tę organizację, tylko na tym co wielu ludzi w Izraelu i poza Izraelem widzi. W przypadku Iranu mamy do czynienia z czystą dyktaturą, wszystko co mogło już tam dawno zgniło. Piekielnik jakby tych faktów nie ogarniał, zastępuje wszystko prostą teorią spiskową, która jasno tłumaczy kto i dlaczego, z konkretnym wskazaniem winnego. Zachód be bo skręca w podstępny korpoautorytaryzm a czyste totalitaryzmy za to cacy. No sorry, ta narracja śmierdzi chińskimi pieniędzmi.
Wracając do tematu usuniętego wpisu to jednakże bajdurzenie Piekielnika to tylko link, Ola pisała o czymś bardzo istotnym, o tym iż media mainstreamowe ucinają temat izraelskiej przemocy na terenach Gazy. Jest to powszechnie znana praktyka, doszło do tego iż zaczęto wymyślać synonimy nazwy państwa Izrael by uniknąć cenzury w necie. Sytuacja wygląda tak iż coraz więcej komentatorów politycznych szuka zamienników słów oszukujących algorytmy. To jest chore, to nie jest żadna walka z mową nienawiści tylko zwyczajny kaganiec. Jest znacznie gorzej niż w przypadku informacji dotyczących wojny na Ukrainie. Nasze zabawy słowem, te wszystkie "państwo na i" czy "wiadome państwo" to nic innego tylko autocenzura, to nie jest zabawa w oszukiwanie algorytmów. Może czas na procesy sądowe z platformami społeczniaków i ustalenie granic, tym razem nie dla użytkowników a platform i jednoczesną ich ochronę przed wpływem polityków na treści umieszczanych na platformach przekazów, których to wpływów przykładem jest choćby usuwanie wpisów, filmów i zamilczanie konsekwencji różnych głupot w wykonie politycznych z okazji Covid - 19. Mła rozumie iż wolność słowa jak każda wolność ma pewne ograniczenia, jednakże wie też iż te ograniczenia nie mogą iść zbyt daleko. Moim zdaniem przy wprowadzeniu cenzury związanej z Covid - 19 i metod ograniczenia pandemii przekroczono Rubikon. jeżeli któś myślał iż to nie będzie miało konsekwencji dla netowego biznesu to już wie iż się mylił, znaczy pozdrawiamy szczęśliwych posiadaczy akcji Alphabetu i Mety. I nie ma co tu też wyjeżdżać z opowieściami o mowie nienawiści, bo to iż wprowadzana jest cenzura widać, słychać i czuć. Tak jak i to iż na propagandowy bełkot jednej strony politycznej odpowiedzią jest propagandowy bełkot i cenzura z drugiej. Każdy cóś tu usiłuje ugrać, państwa, grupy wpływów itd a ludzie coraz bardziej zgłuptani i coraz bardziej odcięci od informacji. To straszliwy paradoks iż żyjąc w świecie w którym info jest na wyciągnięcie ręki, jesteśmy pozbawiani prawa do rzetelnej informacji. Natłok bzdur nas przytłacza.Mła jest stara i wie iż wojny nie obywają się bez zbrodni wojennych popełnianych przez każdą ze stron konfliktu, zamilczanie odpowiedzialności jednej ze stron to nic innego jak tworzenie narracji propagandowej. Nie myślcie iż mła jest aż tak tępą dzidą iż nie widzi iż Hamas to sprowokowałby najchętniej jeszcze większą hekatombę palestyńskich cywilów żeby jak najmniej żywych się ostało. Ta formacja "bojowników o wolność" prowadzi taki biznes w którym cywilni Palestyńczycy robią za podmiot służący do utrzymywania wpływów i wyłudzania kasy, im więcej ich ginie tym Hamas bogatszy. No ale to iż hamasowcy to ciężkie gnoje nie znaczy iż Izraelczycy to aniołowie bez skazy - serafiny, cherubiny, trony. Nic z tych rzeczy, choćby gdyby przyjąć tu tezę o prowokacji i odwecie to winą sprowokowanego jest to iż dał się sprowokować. Mła napisze Wam tyle - nikt tu nie jest bez winy i każdy ma za uszami a przemilczenia zbrodni jednych żeby uwypuklić zbrodnie drugich to już jest kłamstwo medialne. Milczenie w sprawie tego jakie są realia izraelskiej interwencji wojskowej w Gazie niesie więcej szkody niż pożytku dla wszystkich, z państwem Izrael na czele. No i bajanie mendialnych o antysemityzmie podnoszącym głowę i potrzebie jego ujarzmienia jest jakby cóś głupie, zważywszy iż zarówno Izraelczycy jak i Palestyńczycy są Semitami. Niby, bo w te zabawy w geny przynależne do ludów to tak jakoś ostatnio w akademickim światku się nie bawią. Taa... Pisanie o antysyjonizmie zaś cóś źle się kojarzy, bo ustawiałoby to przeciwników polityki Izraela jak i samego państwa Izrael na dawnych komuszych pozycjach i jeszcze by im dało do myślenia. No a myślenie zwykłych ludzi to jest to, czego media sterowane przez korpo i podpiętych polityków nie chcą. Mamy przyjmować gotową narrację a nie myśleć.
A teraz mła napisze cóś o stosunkach arabsko - izraelskich, co może niektórych z Was zaskoczyć. Ogólnie stosunki arabsko - izraelskie są dobre, większość państw arabskich ma raczej ochotę na biznesy z Izraelem niż na wojnę. Tak naprawdę Palestyńczyków popiera jedynie państwo niearabskie - Iran. Złośliwie można by rzec - Aryjczycy. Dodam tu od razu - nie ludzie w Iranie a władza. To poparcie wychodzi Palestyńczykom bokiem, bowiem zarządzają nimi w sposób ewidentnie autorytarny dwie wspierane przez Iran organizacje - Hamas i Hezbollah. Jakby było mało Fatah rządzący na Zachodnim Brzegu jest tylko odrobinę mniej autorytarny, za to jeszcze bardziej złodziejski. Nikt nie obrobił tak narodu palestyńskiego jak zmarły pan Arafat. Sąsiedzi od czasu rozwalenia przez bojówki palestyńskie Libanu marzą w cichości o jednym - żeby Izrael wziął na siebie ten ciężar i zrobił "coś" z Palestyńczykami. To "coś" mogłoby być choćby gorsze od tego co wykonał swego czasu król Jordanii, po czym Palestyńczycy przestali w Jordanii fikać. Tak wygląda polityka ale Izrael do tej pory poza wojną w latach 60 nigdy nie szedł na całość. Sytuacja geopolityczna na to nie pozwalała. Teraz ma głośne przyzwolenie Zachodu i ciche państw arabskich, w których zresztą nasze pojęcie praw człowieka przez cały czas budzi zdumienie. Jest też cichutka zgoda Chin, którym każde "grzanie" na Bliskim Wschodzie psuje biznes. Rozwalanie Hamasu i Hezbollahu bez oglądania się na straty wśród cywilów zostało usankcjonowane, to pierwszy krok kadryla w usuwaniu irańskich wpływów destabilizujących region. Po wyborach amerykańskich, bez względu na to kto wygra, prędzej niż później dojdzie do wojny Izraela z Iranem lub rewolucji w Iranie. Dla wszystkich lepsze byłoby to drugie, dla palestyńskich cywilów też, bowiem syryjski reżim Asada sam jest zbyt słaby a zauroczenie Wujkiem Wową przywódców niektórych zdestabilizowanych państw arabskich typu Jemen, zmalało wraz z ciągnącą się przez trzy lata specjalną trzydniową operacją wojskową i zabrakłoby narzędzi by wykorzystywać Palestyńczyków w proxy war. Pytanie tylko czy zwykli Palestyńczycy dotrwają do tego czasu? No i czy Izrael nie pogrąży się doszczętnie w religijnie motywowanym autorytaryzmie? Z życiem palestyńskich cywilów nikt się nie liczy poza zindoktrynowanymi propalestyńsko dzieciakami w typie małej Grety, stadkiem żydożerców i zwyczajnymi ludźmi zszokowanymi docierającymi spoza mainstreamu relacjami o realiach tej "wojny z terrorem". Medialny mainstream zamilczając te realia właśnie zapisuje swoją wielką czarną kartę.A tymczasem jak dupa z pokrzywy wychodzą na jaw fakty związane z działaniem izraelskiej armii, które są cóś niepokojąco bliskie określeniu ich jako ludobójstwa. Dla Izraelczyków oskarżenie o ludobójstwo na podstawie przepisów prawa wprowadzonych międzynarodową umową, która była konsekwencją Holokaustu, jest czymś z czym będą musieli się zmierzyć o ile ich państwo ma przetrwać nie jako wschodnia satrapia tylko twór w miarę demokratyczny. Jak na razie to poziom emocji w tej sprawie jest w tym państwie tak wielki iż uniemożliwia rozsądną debatę. Trzeba spokoju żeby zacząć racjonalnie myśleć a tego spokoju nie ma, bo ani władzom Izraela ani władzom Iranu na nim nie zależy. Nie zależy też Rosji, dla której konflikt izraelsko - palestyński jest odciążeniem. Rolą wspólnoty międzynarodowej jest niedopuszczanie do ludobójstwa i ograniczanie nacjonalistycznych ekscesów do minimum. O ONZ w obecnym kształcie nie chce mła się choćby pisać, niestety zgadzam się tu w wielu punktach z diagnozą prawackiego prezydenta Argentyny, o ile ta organizacja ma mieć rzeczywistą sprawczość a nie być tworem bez znaczenia, to trzeba ją reformować i to natychmiast. Na to zdawa się ciężko mieć wpływ. Może cóś po zakończeniu konfliktu w Europie się zmieni. Nie mogę jakoś odpuścić mendiom, tu wydawa się mła iż jakiś tam wpływ mieć może. Mendia robią nam syf, całemu społeczeństwu. Kasa, misie, kasa, ponad wszystko. Patusy promowane na całego, bo klikalne, za to kręgosłupy względem rzundzących giętkie jak u chińskich gimnastyczek i Izrael stał się niewymawialny. Wolność słowa pozwala promować jako wyzwoloną z ograniczeń kobietę sutenerkę, zlecającą gwałty na prostytutkach chcących porzucić pracę a już napisanie iż w Gazie celowo mordowano cywilów to wolność słowa przekracza? Oj, chyba najwyższy czas nałożyć smyczkę mediom a ludziom zdjąć kaganiec, bo źle będzie. Dla osłodzenia tematu ciężkiego ślubne obrazy Chagalla i troszki arabskiej muzyki.