Irańskie społeczeństwo jest bardziej postępowe niż irańskie prawo [rozmowa]

19 godzin temu

Hanna Voss: Dwa lata temu 22-letnia irańska Kurdyjka Żina Mahsa Amini zmarła w areszcie tzw. policji moralności, co dało początek jednym z największych protestów od powstania Republiki Islamskiej w 1979 roku. Mimo brutalnego stłumienia przez siły bezpieczeństwa ruch oporu „Kobieta, Życie, Wolność” odcisnął swoje piętno na najnowszej historii kraju. Jakie konkretne zmiany możemy zaobserwować dwa lata później?

Sussan Tahmasebi: Warto zauważyć, iż protesty ruchu „Kobieta, Życie, Wolność” były największymi i pierwszymi długotrwałymi ogólnokrajowymi protestami z silnym naciskiem na prawa kobiet. W ciągu ostatnich kilku dekad zdarzały się w Iranie demonstracje na rzecz praw kobiet, ale nigdy na taką skalę.

Te protesty pokazały poziom świadomości Irańczyków w kwestii praw kobiet, szczególnie tych dotyczących ich autonomii i nietykalności cielesnej. Choć protesty zaczęły się od postulatów dotyczących kobiet, gwałtownie przekształciły się w znacznie szersze żądania fundamentalnych praw i wolności. Widzieliśmy, iż zwykli ludzie są gotowi walczyć o te zmiany.

Jeśli chodzi o obowiązek noszenia hidżabu, który był jednym z głównych wątków tych protestów, możemy dostrzec znaczące zmiany w irańskich miastach. Kobiety odzyskują autonomię cielesną, decydując się nie nosić chusty. Wciąż jest to nielegalne, a jednak to robią – na ulicy, w centrach handlowych, w swoich samochodach. Ryzykują wiele, ale decydują się wyrażać swoją nowo odkrytą wolność i korzystają z prawa do decydowania o sobie.

Na tych obszarach wiejskich kobiety również przesuwają granice – zarówno w tym, co narzuca im rząd, jak i w kwestiach wynikających z ich kultury oraz tradycji. Ubierają się swobodniej i coraz częściej rozmawiają o swoich prawach do autonomii cielesnej w gronie rodzinnym i w innych kontekstach społecznych.

Czy ruch osiągnął jakieś postępy na szczeblu strukturalnym, jeżeli chodzi o ustawodawstwo? Czy kobiety przez cały czas są narażone na aresztowanie lub gorsze konsekwencje, jeżeli nie przestrzegają przepisów dotyczących noszenia hidżabu?

Tak, i nie oddzielałabym tego, co jest zapisane na papierze, od tego, co jest egzekwowane w rzeczywistości. Dyskryminacja kobiet jest głęboko zakorzeniona w irańskim systemie prawnym. Jednym z jej przejawów jest obowiązkowy hidżab i brutalne egzekwowanie jego noszenia w przestrzeni publicznej. Kiedy kobiety stawiają opór, robią to w najbardziej widoczny sposób – poprzez swoje ciała – i płacą za to wysoką cenę. Niestety, Amini nie była ostatnią kobietą, która doświadczyła przemocy w związku z hidżabem. Były inne przypadki, podobne do tego, który ją spotkał, kiedy kobiety były aresztowane, brutalnie bite, a niektóre z nich straciły życie w wyniku tej przemocy.

Nowa ustawa „o hidżabie i cnotach” nie została jeszcze uchwalona, ale wiele jej postanowień jest już wdrażanych. Kobiety, które łamią obowiązujący w kraju kodeks, spotykają się z nasilonymi presjami, grzywnami i aresztowaniami. Właściciele sklepów, taksówkarze oraz pracodawcy narażeni są na grzywny, jeżeli obsługują kobiety, które nie przestrzegają przepisów. Samochody przewożące kobiety bez hidżabu są regularnie konfiskowane za naruszenia przepisów dotyczących tego obowiązku.

Czy oznacza to, iż ruch „Kobieta, Życie, Wolność” mimowolnie spowodował wprowadzenie jeszcze bardziej rygorystycznych sankcji?

To jest to, czego kobiety, szczególnie w Iranie, zawsze muszą się obawiać — iż ich działania wywołają ostre reakcje. Obserwujemy to w wielu miejscach na świecie, gdy kobiety domagają się swoich praw.

Pomimo represji kobiety przez cały czas przesuwają granice, upierając się przy swoich żądaniach i opierając się próbom dalszego ograniczania ich swobód. Przed powstaniem ruchu „Kobieta, Życie, Wolność” dyskusje na temat hidżabu wśród urzędników państwowych koncentrowały się na niewłaściwych lub „złych” hidżabach. Teraz, gdy tak wiele kobiet publicznie ubiera się swobodniej, często rezygnując z hidżabu, debata społeczna również się zmieniła.

Jeśli mówimy o polityce, to czego możemy się spodziewać od nowego rządu pod przewodnictwem prezydenta Masuda Pezeszkiana w kwestii praw kobiet?

Jednym z osiągnięć ruchu „Kobieta, Życie, Wolność” było wysunięcie na pierwszy plan żądań kobiet, a także żądań grup mniejszości etnicznych w społeczeństwie irańskim. Prawa kobiet są zwykle poruszane w każdej irańskiej kampanii wyborczej, ale w sposób powierzchowny. Tym razem nie było inaczej. Mimo nacisku na kwestię praw kobiet przez cały czas nie wiadomo, jakie konkretne działania Pezeszkian zamierza podjąć na swoim stanowisku.

Na ten moment wiemy tylko, iż nowy prezydent zamierza wynegocjować zniesienie sankcji, by poprawić sytuację ekonomiczną Irańczyków. Wpłynęłoby to pozytywnie na życie kobiet, ale samo w sobie nie zagwarantuje wyeliminowania dyskryminacji. To może stanowić szansę dla społeczności międzynarodowej oraz ONZ na wzmocnienie i podkreślenie długotrwałych żądań irańskich kobiet dążących do zapewnienia ich równości.

Z pewnością jednak obecna sytuacja polityczna jest lepsza, niż gdyby w wyborach zwyciężył fundamentalista Saeed Jalili?

Frekwencja w pierwszej turze wyborów była niezwykle niska, co wysłało władzom silny sygnał o niezadowoleniu Irańczyków z obecnego stanu rzeczy. Frekwencja w drugiej turze była wyższa, choć przez cały czas bardzo niska. Wiele osób, które znam, głosowało na Pezeszkiana w drugiej turze, aby zapobiec zwycięstwu fundamentalisty Jaliliego, obawiając się, iż jego wygrana miałaby jeszcze gorszy wpływ na ich codzienne życie. Od dziesięcioleci irańskie kobiety starają się zapobiec osłabianiu swoich praw, jednocześnie walcząc o utrzymanie tych praw, które dotychczas wywalczyły, oraz domagając się ich rozszerzania. Decyzję o udziale Irańczyków w tych wyborach można analizować również w tym kontekście.

Gdyby Pezeszkian naprawdę działał na rzecz kobiet, musiałby zająć się kwestią długotrwałej i systemowej dyskryminacji, która wykracza daleko poza obowiązek noszenia hidżabu i narusza każdą sferę życia kobiet. Dzięki własnej determinacji i wysiłkom irańskie kobiety osiągnęły znaczące zdobycze społeczne – mimo tej dyskryminacji. Jednak dziś jest już oczywiste, iż nie będą dłużej akceptować status quo.

Co to wszystko mówi nam o irańskim społeczeństwie w jego różnych aspektach – w obszarach miejskich i wiejskich, w różnych klasach oraz wśród mniejszości etnicznych i religijnych?

Pokazuje to, iż irańskie społeczeństwo, jego normy społeczne i kultura, znacznie wyprzedzają obowiązujące w kraju prawo. Ta rozbieżność była widoczna podczas protestów, które miały miejsce również w mniejszych miasteczkach i na obszarach wiejskich, mimo iż te miejsca są bardziej konserwatywne, tradycyjne i religijne. Byłoby świetnie, gdyby prawa kształtowały postawy społeczne, szczególnie w kwestiach praw kobiet i dyskryminacji, ale w Iranie jest odwrotnie.

Jaki wpływ ma to na społeczeństwo obywatelskie, które po śmierci Amini zorganizowało protesty z udziałem tysięcy ludzi?

To część problemu. Mamy niezwykle dynamiczne, postępowe społeczeństwo obywatelskie – zarówno aktywistów, jak i zwykłych ludzi, w tym bardzo aktywny ruch na rzecz praw kobiet. Jednak wszystko to istnieje w zamknięciu. Nie ma przestrzeni do organizacji i rozwoju; wszystko odbywa się w tajemnicy w małych, zdecentralizowanych kręgach. Choć to pozwoliło ruchowi „Kobieta, Życie, Wolność” na organizowanie szerokich zgromadzeń, które są trudne do kontrolowania przez aparat państwowy, to jednak uniemożliwia to utrzymanie ruchu i stworzenie odpowiedniej infrastruktury i elementów organizacji. Nie ma wolnych, bezpiecznych przestrzeni dla tego rodzaju pracy społecznej i politycznej.

Amini była Kurdyjką z Iranu, a w Iranie mniejszości etniczne i religijne często doświadczają jeszcze bardziej brutalnej przemocy. Czy to nasiliło się w ciągu ostatnich dwóch lat?

Tak. To na obszarach Kurdystanu i Beludżystanu miały miejsce najbardziej intensywne i powszechne protesty po śmierci Amini. W wyniku tego Kurdowie i Beludżowie ucierpieli najbardziej; około połowy osób zabitych podczas protestów pochodziło z tych dwóch społeczności. Liczba aresztowań w tych grupach również była wysoka.

Te społeczności wciąż doświadczają ogromnej presji i różnych form dyskryminacji ze strony państwa. choćby teraz, w przeddzień drugiej rocznicy, mają miejsce represje wobec tych, którzy odważają się podnieść głos, organizować się, starać się utrzymać pamięć o protestach lub organizować wydarzenia upamiętniające ofiary. Szczególnie dotyczy to społeczności kurdyjskiej i beludżyskiej.

W ciągu ostatnich dwóch lat zauważyliśmy znaczący wzrost liczby egzekucji Kurdów i Beludżów. w tej chwili mamy dwie aktywistki z mniejszości etnicznych, Sharifeh Mohammadi i Pekhshan Azizi, które zostały skazane na karę śmierci. To są stałe sygnały wysyłane do tych społeczności, aby zniechęcić je do dalszych protestów i oporu. Jest to tym bardziej znaczące, iż ruch „Kobieta, Życie, Wolność” w swojej istocie wyłonił się z ruchu na rzecz praw kobiet kurdyjskich.

Czy jakąś rolę ma tu do odegrania irańska diaspora?

Tak, ale widzieliśmy wiele nieudanych prób i koalicji, które gwałtownie się rozpadały. To pokazuje, iż zmiany muszą zachodzić wewnątrz samego Iranu. Społeczność międzynarodowa, w tym Irańczycy żyjący na uchodźstwie, może i powinna wspierać krajowe działania, ale nie możemy zapominać, iż główni aktorzy i inicjatorzy zmian żyją w Iranie.

A co powinna zrobić społeczność międzynarodowa?

Konsekwentnie bronić praw człowieka, domagając się, aby wszystkie rządy respektowały prawa swoich obywateli i pociągały do odpowiedzialności tych, którzy je łamią. Bez tej konsekwencji ryzykuje utratę wiarygodności, jeżeli chodzi o prawa człowieka.

Społeczność międzynarodowa, a szczególnie ONZ, powinna wywierać presję na Iran, aby wstrzymał egzekucje, zwłaszcza wyrok śmierci na Sharifeh Mohammadi [irańska działaczka związkowa skazana na śmierć w lipcu 2024 roku za rzekome uczestnictwo w „zbrojnym buncie” związanym z jej działalnością w organizacjach pracowniczych i domniemaną współpracą z opozycyjną Partią Komala – przyp. tłum.] i Pakhshan Azizi [kurdyjska aktywistka polityczna, również skazana na śmierć w 2024 roku za podobne zarzuty „zbrojnego buntu”. Jej przypadek, podobnie jak przypadek Mohammadi, wzbudził protesty wśród obrońców praw człowieka, którzy uznają te wyroki za narzędzia represji wobec działaczy społecznych​ – przyp. tłum.].

Rządy innych państw powinny wykorzystać możliwości negocjacyjne, aby poruszyć te sprawy – i szerzej, kwestię wysokiej liczby egzekucji w Iranie – oraz dążyć do uwolnienia obrońców praw człowieka, którzy w tej chwili odbywają kary więzienia, zwłaszcza tych, którzy zostali aresztowani po protestach ruchu „Kobieta, Życie, Wolność”. Mogą również oferować bezpieczne schronienie tym, którzy zostali zmuszeni do ucieczki z Iranu w wyniku swojej działalności na rzecz praw człowieka.

**
Sussan Tahmasebi
to działaczka na rzecz praw kobiet i ekspertka z Iranu, a także dyrektorka wykonawcza FEMENA, organizacji promującej równość płci i wspierającej obrończynie praw kobiet, ich organizacje oraz ruchy feministyczne na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.

Hanna Voss była redaktorką magazynu taz.am wochenende, a w tej chwili pracuje w biurze międzynarodowym Fundacji im. Friedricha Eberta w Bejrucie.

Artykuł opublikowany w magazynie IPS Journal. Z angielskiego przełożył Dawid Krawczyk.

Idź do oryginalnego materiału