Homicyfer zaczyna się od bardzo prostego założenia: jestem sam w nowym miejscu, zgubiłem torbę i znajduję się w zardzewiałym, starym korytarzu z migoczącymi światłami i zgarbioną, groźną postacią zwaną Panem Pełzającym. Biegnę dalej, tylko po to, by stanąć twarzą w twarz z Panem Hoodem, widmem w stylu Ponurego Żniwiarza. Na szczęście pan Hood jest o wiele milszy od swojego kolegi i bierzemy udział w małej zaimprowizowanej lekcji języka. Uczy mnie kilku podstawowych słów, takich jak „ja” i „ty”, zanim potykam się o następny korytarz.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, Homicyfer jest bardzo proste. Klikam ścieżki, które chcę eksplorować, mając nadzieję, iż nie zostanę zamordowany. Nie jestem Leona S.Kennedy’ego lub choćby Jamesa Sunderlanda; jeżeli w ciemności zbliżę się do paskudnego potwora, prawdopodobnie zostanę zamordowany i odesłany do ostatniego punktu kontrolnego. Muszę także podjąć solidną próbę komunikowania się, gdzie tylko mogę. Tylko dzięki dialogowi, wskazówkom dotyczącym kontekstu i zaufaniu mogę zacząć rozumieć tępy, szorstki język tego nowego świata.
Za każdym razem, gdy spotykam się z nowym słowem, mogę otworzyć dziennik i zgadnąć, co ono oznacza. Ten dziennik zostanie zapisany i następnym razem, gdy w dialogu pojawi się jakieś zdanie, moja angielska notatka zostanie nad nim zaznaczona. W pewnym momencie podszedłem do oświetlonych na czerwono drzwi, a pan Crawling syknął krótkie zdanie. Dzięki ciężkiej nauce lingwistycznej wiedziałam dokładnie, co miał na myśli: „nie należy otwierać drzwi”. Dzięki za wskazówkę, kolego — to jedno brutalne morderstwo, którego muszę unikać!
Możesz zauważyć, iż pan Crawling zaczynał jako antagonista, ale rozwinął się w swego rodzaju postać opiekuńczą. Homicyfer bawi się wizualnymi tropami potwornych, atrakcyjnych mężczyzn, ale bariera językowa sprawia, iż wszystko jest bardziej złożone i intrygujące. Niektóre z tych dziwnych postaci są cierpliwe i poświęcają czas na nauczenie bohatera kilku kluczowych słówek. Inni są niecierpliwi; jeżeli uśmiechnę się w niewłaściwym momencie rozmowy lub odmówię przyjęcia jakiejś rady, może to być wyrok śmierci.
Ostatecznie jest to horror o niskim poziomie stresu, co doceniam – jest przerażający, ale w pewnym sensie wyluzowany. Każda sekwencja strachu przed skokami lub śmierci powraca do wcześniejszego etapu eksploracji, a ja mogę regularnie zatrzymywać się, aby sprawdzić dziennik rozmów i sprawdzić, czy uda mi się odgadnąć jakieś inne słownictwo. To bardzo interesująca sztuczka, której nie widziałem wcześniej w horrorze, a która dodaje zupełnie nowy wymiar eksploracji, co naprawdę mi się podobało. Wszyscy seksowni chłopcy-potwory są tylko złowrogim dodatkiem.
Homicyfer wydana na platformie Steam 1 listopada i dostępna w cenie 15,99 dolarów.