Premierowi Hiszpanii Pedrowi Sánchezowi kończą się pomysły, jak ratować jego Partię Socjalistyczną oraz koalicyjny rząd, który coraz bardziej nękają afery korupcyjne. Tymczasem opozycyjna Partia Ludowa nie wyklucza współpracy ze skrajną prawicą.
Pedro Sánchez otrzymał owację na stojąco podczas weekendowego kongresu partyjnego w Madrycie, gdzie jednogłośnie potwierdzono jego przywództwo w Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE).
Pokaz jedności miał na celu opanowanie kryzysu – zaledwie kilka godzin wcześniej bliski współpracownik premiera Francisco Salazar zrezygnował z funkcji po oskarżeniach kilku kobiet o molestowanie seksualne i nadużycie władzy. Salazar miał objąć stanowisko wiceszefa sekretariatu organizacyjnego partii.
Tymczasem po drugiej stronie miasta swój kongres organizowała opozycyjna Partia Ludowa (PP), która rozpoczyna ofensywę wizerunkową, wykorzystując słabość Sáncheza.
Gdyby wybory odbyły się dziś, PSOE by je przegrała, wynika z sondażu pracowni 40dB dla „El País”. Co gorsza, lider opozycji Alberto Núñez Feijóo ogłosił wczoraj (6 lipca), iż nie wyklucza współpracy z skrajnie prawicową partią Vox.
Dla Sáncheza weekendowy kongres był próbą rozpoczęcia nowego rozdziału – wprowadzenia do partii „świeżej krwi” po tym, jak skandal korupcyjny zmusił najważniejsze postacie w ugrupowaniu do ustąpienia.
Śledztwo rozpoczęło się w lutym 2024 r., gdy prokuratura wszczęła operację w sprawie domniemanego procederu łapówkarskiego z czasów pandemii – chodziło o kontrakty na maseczki warte miliony euro. W toku dochodzenia ujawniono liczne przypadki łapówkarstwa, ustawianych przetargów i wpływania na decyzje urzędników, które to praktyki – jak się okazało – mogły sięgać kluczowych postaci w partii.
Tzw. sprawa Koldo
W zeszłym roku prokuratura ds. zwalczania korupcji zleciła elitarnej jednostce Guardia Civil aresztowanie Koldo Garcíi – byłego doradcy ministra transportu Joségo Luísa Ábalosa – za nielegalne przyznawanie publicznych kontraktów prywatnym firmom w zamian za łapówki.
Aresztowanie to otworzyło drogę do rozszerzenia śledztwa na samego Ábalosa, który wprawdzie został usunięty z rządu w 2021 r., ale zachował mandat poselski i dalej przysługiwał mu immunitet.
Przedsiębiorca Víctor de Aldama, domniemany pośrednik między firmami a urzędnikami, w grudniu ub.r. zeznał przed Sądem Najwyższym, iż główny sekretarz PSOE i prawa ręka Sáncheza, Santos Cerdán, odegrał w procederze kluczową rolę.
Korupcja nie ograniczała się tylko do zakupów pandemicznych. Śledczy odkryli również podejrzane kontrakty w branży budowlanej – przetargi ustawiane pod konkretne firmy i nielegalne płatności, w które zamieszani mieli być Koldo, Ábalos i Cerdán.
Cerdán miał otrzymać 600 tys. euro łapówek za nieprawidłowości w przyznawaniu kontraktów budowlanych. Jedna z firm miała również przekazać 90 tys. euro w gotówce bezpośrednio do siedziby PSOE w Madrycie, podał hiszpański portal The Objective.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, iż Aldama zapowiedział publikację kolejnych nagrań, które mogą bezpośrednio obciążyć premiera. Sánchez stanowczo zaprzecza, by miał cokolwiek wspólnego z aferą.
Polityczna bomba
Skandal przybrał na sile w ubiegłym miesiącu, gdy opublikowano policyjny raport w sprawie Koldo – określony jako „polityczna bomba”. niedługo potem sędzia Sądu Najwyższego nakazał tymczasowe aresztowanie Cerdána pod zarzutem „członkostwa w organizacji przestępczej, płatnej protekcji i łapownictwa”.
– To był szok. Nikt nie spodziewał się takiej skali ani tego, iż numer trzy PSOE mógł być zamieszany w aferę korupcyjną – powiedział rzecznik partii w rozmowie z EURACTIV.es, dodając, iż socjaliści czują się „wykorzystani” przez Cerdána.
Jeszcze w tym miesiącu mają zostać opublikowane kolejne raporty policyjne, a Koldo i Ábalos są regularnie wzywani na przesłuchania, informuje El Confidencial.
Napięcia wewnątrz PSOE pogłębiły się, gdy Ábalos w zeszłym tygodniu zasugerował gotowość do współpracy z prokuraturą. Może on chcieć ujawnić pełną skalę procederu, by uniknąć więzienia. Jego zeznania mogą więc obciążyć członków obecnego rządu, a choćby samego Sáncheza.
Dziś hiszpańską scenę polityczną nurtuje już nie tylko pytanie, czy Sánchezowi uda się uratować swoją partię, ale czy zdoła on sam się uratować.