Zarzuty dla byłego szefa policji gen. Jarosława Szymczyka mogą być przedwczesne - informuje czwartkowa "Rzeczpospolita". Trwa śledztwo, mające na celu ustalenie, czy padł on ofiarą dywersji.
Śledztwo dotyczy prezentu, jaki gen. insp. Jarosław Szymczyk otrzymał od szefów ukraińskich służb. Podarunek okazał się bronią przeciwpancerną i w grudniu 2022 r. eksplodował w gabinecie ówczesnego komendanta głównego policji. Jak informuje "Rzeczpospolita", prowadzone jest śledztwo ws. narażenia Szymczyka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
"Został skierowany wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. Prokurator zwraca się w nim o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogłyby być istotne dla wszechstronnego wyjaśnienia sprawy – potwierdza +Rz+ prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie" - czytamy w czwartkowym wydaniu gazety, która dodaje, iż chodzi o osoby, które mogły mieć styczność z granatnikiem, np. kierowcy lub pracownicy obsługi technicznej. Jak podkreślono, śledczy wykluczyli, by Szymczykowi sprawny granatniki celowo podarowali "tamtejszy komendant policji" i "wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. sytuacji nadzwyczajnych". (PAP)