"W miniony weekend zginął na służbie 34-letni asp. szt. Mateusz Biernacki, policjant Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. Pozostawił pogrążoną w żalu rodzinę i najbliższych" – pisze polska policja na portalu X.
Funkcjonariusze dodają, iż pogrzeb odbędzie się 29 listopada o godzinie w Kościele Rzymskokatolickim pw. Św. Michała Archanioła w Białej Podlaskiej.
"W dzień pogrzebu, punktualnie o godz. 12, niech w całym kraju wybrzmią policyjne sygnały dźwiękowe i błyskowe, w geście hołdu dla Mateusza" – dodali policjanci. Poprosili też o to, by uszanować spokój rodziny i najbliższych zmarłego mundurowego.
W całej Polsce zabrzmią nie tylko policyjne syreny. Do akcji włączą się też funkcjonariusze Straży Granicznej oraz strażacy Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej.
Jak zginął policjant Mateusz Biernacki?
Z najnowszych ustaleń wynika, iż policjanci dostali wezwanie do agresywnie zachowującego się mężczyzny na warszawskiej Pradze. Do interwencji skierowano patrol składający się z początkującego policjanta i doświadczonego kierownika wydziału północnopraskiej komendy rejonowej.
Bartosz Z. na co dzień pracował w Nowym Dworze Mazowieckim. 23 listopada był jego pierwszym dniem dyżuru w Warszawie. Na interwencje udał się z sierż. szt. Mateuszem Biernackim, gdyż nikt inny nie mógł.
– To pokazuje, jakie są braki w policji. Kierownik jeździ z żółtodziobem, który na początku powinien chodzić na patrole w prewencji, a pojechał na akcję, bo nie było komu – przekazał "GW" jeden z funkcjonariuszy znający kulisy sprawy.
Podczas interwencji doszło do tragedii. Bartosz Z. oddał strzał z odległości trzech-czterech metrów i śmiertelnie postrzelił partnera z patrolu. Wcześniej miał nie krzyknąć "Stój policja" i wbrew procedurom nie oddać strzału ostrzegawczego. Świadkowie twierdzą, iż wywiadowca krzyczał: "K****, nie strzelaj! Swój!". Mimo to strzał padł.
Przypomnijmy, policja może strzelać tylko w określonych sytuacjach, przedtem ostrzegając o możliwości użycia broni i oddając strzał ostrzegawczy. Od tej procedury są wyjątki, chodzi o sytuację bezpośrednio zagrażającą życiu funkcjonariusza lub innych osób. Czy strzelający policjant uznał, iż biegnący kolega zagraża jego życiu?
Bez aresztu dla strzelającego policjanta
Prokuratura oskarżyła funkcjonariusza, który postrzelił policjanta, o przekroczenie uprawnień i nieuzasadnione użycie broni służbowej, a także o spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowanie śmierci innej osoby. Wobec policjanta zastosowano dozór policji.
– Pięć razy w tygodniu mężczyzna musi zgłaszać się na komendę, ma zakaz zbliżania się do świadków i do miejsca, gdzie doszło do zdarzenia – takie informacje przekazał po wyjściu z sali rozpraw prokurator prowadzący sprawę.
Sąd orzekł także poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zawiesił funkcjonariusza w czynnościach służbowych.