Wiem, iż to się dzieje nie od dziś. Złodzieje buszują po cmentarzach, kradną ile wlezie od lat. O tym się mówi, o tym się słyszy i nic się z tym nie robi. Nie odkrywamy tu Ameryki. Ale gdy sam tego doświadczysz, otwiera ci się nóż w kieszeni. A jeżeli jeszcze najdzie cię refleksja, iż cmentarz to miejsce święte, a Polska to wciąż katolicki kraj, myślisz – w jakim kraju my naprawdę żyjemy, skoro choćby takie miejsca dopadła plaga złodziejstwa i nic nie da się z tym zrobić?
Ostatnio mojej rodzinie zdarzyło się to dwa razy. Najpierw z grobu bardzo bliskiej mi osoby zniknęły dwie doniczki z różami. Nie były przypadkowe. Nie były kupowane na gwałtownie pod cmentarzem. Zostały przywiezione specjalnie z okazji ważnego dnia, sama je wybierałam, szukałam nawet, bo miały być szczególne. I były. Dokładnie przez dwa dni.
Złodziej zostawił jedynie osłonki, w których stały doniczki.
Jednak w ostatnich dniach czarę goryczy przelały wrzosy. Dwa ogromne, również z różnych względów dla mnie wyjątkowe. Postawiłam je w poniedziałek, w sobotę już ich nie było. I ponownie – złodziej zostawił tylko osłonki.
Co poczułam? Wściekłość. Zero litości dla złodzieja. Nie obchodzi mnie, czy ukradł, żeby sprzedać, czy zanieść na swój grób. Kompletnie nie obchodzi mnie, z jakich zrobił to pobudek. Nie mam żadnej litości dla podłości hien cmentarnych. Ale mam nadzieję, iż karma kiedyś do nich wróci.
„Mnie szlag trafił, gdy zobaczyłam, iż na moim grobie nie ma kwiatów”
Ktoś może machnie ręką: „Kwiatek za kilkadziesiąt złotych? No trudno, nie przejmuj się”.
Nie.
Ten kwiatek, czy znicz dla wielu osób, które mają bliskich na cmentarzu, ma dużo większą wartość, niż komuś może się wydawać. Ktoś jest w stanie wydać ostatnie pieniądze na znicz, tak jest to dla niego ważne. Osoby starsze wyciągną ostatnie grosze, rodzice zmarłych dzieci zrobią wszystko, by grób zawsze był udekorowany…
I to bardzo, bardzo nie jest ok, jeżeli ktoś bezczelnie, z perfidią i premedytacją, bez żadnych skrupułów, ich ograbia – również emocjonalnie. Jakby wdzierał się w ich pamięć o zmarłym.
Ale jeszcze bardziej nie pojmuję, jaką plagą są te kradzieże w katolickim kraju. Gdzie ludzie szczycą się chrześcijańskimi wartościami i noszą je na sztandarach, a Kościół katolicki gotów iść na wojnę w kwestii np. lekcji religii.
To się naprawdę w głowie nie mieści.
– Zadzwoniłam na policję, tak się zdenerwowałam, gdy z mojego grobu zniknęły kwiaty. Powiedzieli, iż wiedzą, iż są patrole. Ale co z tego? Ciągle słychać o kradzieżach na cmentarzach – opowiadała mi niedawno znajoma, którą też to dotknęło.
Powiedziała, iż osoby, które często bywają na cmentarzu, ciągle słyszą rozmowy o kradzieżach: – Ludzie są zbulwersowani. Mnie szlag trafił, gdy zobaczyłam, iż na moim grobie nie ma kwiatów. Byłam tak zbulwersowana, iż o mało się nie popłakałam. Nikomu nie życzę źle, ale wtedy życzyłam złodziejowi samych najgorszych rzeczy.
Z grobów giną znicze, lampiony, wiązanki…
Co roku, zwłaszcza przed Świętem Zmarłych, jest to samo. Z grobów giną znicze, wiązanki, lampiony na baterie, elementy dekoracyjne.
– Postawiłam na grobie męża donicę z kwiatami i za dwa dni już jej nie było. Byłam w szoku. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło – opowiadała nam w ubiegłym roku Anna spod Warszawy.
Przytoczyła wtedy ciekawą rozmowę, którą usłyszała pod cmentarzem. Obok ostrzeżenia o złodziejach, które wywieszono przy wejściu. Stało tam kilka oburzonych osób.
– Jednej ukradli wrzosy. Druga opowiedziała o starszej pani, która chciała kupić na grób męża dwa drogie znicze, ale mogła pozwolić sobie tylko na zakup jednego. Powiedziała, iż drugi kupi, gdy dostanie emeryturę, ale nie zdążyła, bo pierwszy jej ukradli. Przyszła na grób, a tu znicza nie ma – mówiła.
– To jeszcze nic – powiedziała na to kolejna osoba. – Mojej koleżance ktoś poradził, żeby zaznaczyła znicze. Znalazła potem kartkę na grobie. Ktoś napisał, iż jak będzie robić takie zabezpieczenia, to będzie miała zniszczoną płytę nagrobka.
„Kolejny raz okradziono grób naszego Taty”
I teraz nie jest inaczej. Gdy czytam o tym posty na FB, aż mnie skręca ze złości. Ludzie piszą o kradzieży wiązanek, krzyży, lampionów przytwierdzonych do pomnika na stałe, liter na nagrobkach…
W mediach głośna była też niedawno kradzież płyty z grobu 7-miesięcznego dziecka.
To jest cała Polska. Małe miejscowości i duże miasta. To się dzieje wszędzie.
Oto fragmenty kilku przypadkowych postów z ostatnich tygodni:
„Kolejny raz okradziono grób naszego Taty. Dziś złodziej ukradł nową wiązankę (komplet – wiązanka na grób i bukiet do wazonu). Był na tyle łaskawy, iż w zamian zostawił inny, stary komplet, pewnie też kradziony”.
„Po raz kolejny w tym miesiącu złodziej ukradł kwiaty z wazonu na cmentarzu”.
„Człowieku (o ile można Ciebie tak nazwać) mamy nadzieję, iż kradzież metalowego krzyża z grobu naszych pradziadków wyjdzie Ci bokiem”.
Ktoś opisał na przykład taką sytuację po pogrzebie:
„Publikuję ten post, bo nie mogę uwierzyć, iż ludzie potrafią być tak okrutni. Na cmentarzu (…) u mojej cioci ktoś ukradł wszystkie kwiaty z wieńców. Nie ma słów, żeby określić to, co ktoś zrobił. 6 wieńców 150 kwiatów”.
„Kanalie”, „Żeby ręce pousychały temu, kto to zrobił”, „Oby ręce zgniły wszystkim, którzy sięgają po nie swoje”, „Do czego jeszcze będą zdolni ludzie?”, „Kim trzeba być, by kraść na cmentarzu?”,”U nas jest tak samo”… – reagują w komentarzach inni.
Niektórzy mają choćby zamontowane małe kamerki
Ale chyba kilka da się z tym zrobić. Polacy sami szukają sposobów na zniechęcenie złodziei – znakują wieńce i znicze, malują znaki markerami, czy pomadkami. Polewają woskiem.
– Niektórzy mają choćby zamontowane małe kamerki, czy zakupują GPS-y, które są monitorowane przez aplikację telefonu – mówiła nam w ubiegłym roku przedstawicielka zarządu jednego z cmentarzy.
Dyrektor innego z cmentarzy: – Po ludzku nie mieści się to w głowie. Niektórzy nie mają szacunku dla tego miejsca, traktują to jako źródło zarobku. Zabierają z grobów, a potem handlują przed tym lub innym cmentarzem. Czujność organów, które wyłapują tych złodziei, w tym okresie na pewno jest wzmożona. Ale nie ma szans, żeby wyeliminować to w zdecydowanej części.
Niektóre cmentarze same wprowadzają monitoring. Czy zdaje egzamin?
Gmina Stary Sącz „pochwaliła się” niedawno wynikiem tylko jednego dnia: „Monitoring zarejestrował kradzież i dewastację co najmniej 10 nagrobków w dniu 25.09.2024 (pomiędzy godz. 20 a 21) przez trzech sprawców”.
Ale cóż … I tak kilka się zmienia. Tylko nerwy zostają.