“Dopłaciłam za dodatkowy luksus na wakacjach. Przez to mój największy koszmar powrócił”

parkerauctionservicellc.com 7 miesięcy temu

“W tym roku wakacje były mi szczególnie potrzebne. Przeżyłam rodzinną tragedię i jak powietrza potrzebowałam wyrwać się byle gdzie. Wybrałam uroczy apartament w Wilnie i dokładnie zaplanowałam swoją podróż. Chciałam spędzić trochę czasu w zwiedzaniu, a wieczorami delektować się ciszą i spokojem na balkonie. Specjalnie dopłaciłam za mieszkanie ze sporym tarasem…”

Miałam szczęśliwe życie

Przez ostatni rok życie mnie nie oszczędzało. Gdy wrócę wspomnieniami do zeszłorocznych wakacji, aż ciarki mnie przechodzą. To wprost niewiarygodne, jak wszystko może się zmienić w zaledwie 12 miesięcy.

Byłam szczęśliwą żoną. Mój mąż to był świetny gość. Poznaliśmy się jeszcze za dzieciaka, mieszkaliśmy w jednej miejscowości, razem chodziliśmy do szkoły. Romek pochodził z wielodzietnej rodziny, a ja przyjaźniłam się z jego siostrą. Nasi rodzice też się znali, byliśmy prawie sąsiadami.

Coś tam między nami zaczęło iskrzyć pod koniec szkoły średniej. Znaliśmy i bawiliśmy się wspólnie od zawsze, ale dopiero jako nastolatkowie coś do siebie poczuliśmy. Lubiliśmy to, iż znamy swoje rodziny, wszyscy się lubią, a my czujemy się swobodnie przy swoich rodzicach.

Na naszym ślubie świadkową była moja przyjaciółka, a zarazem siostra męża. Ania została również chrzestną naszej córeczki. Maja była naszym oczkiem w głowie. Pierwsza wnuczka obojga dziadków, rozpieszczana do granic!

Ten rok był koszmarny

Rok temu, w lipcu świętowaliśmy trzecie urodziny córeczki. Impreza, jak co roku, odbywała się na wsi. Maja miała zostać u dziadków. Najpierw u jednych, potem u drugich. My wracaliśmy do Warszawy do pracy. W sierpniu wybieraliśmy się na wspólne wakacje.

Godzinę po wyjechaniu z rodzinnej miejscowości dostaliśmy telefon od teściów. Maja miała wypadek. Nasza mała córeczka zginęła, niedopilnowana przez dziadka. Nieszczęśliwy wypadek, wielka tragedia.

Teść nie podniósł się po tych wydarzeniach. Zresztą cała nasza rodzina się podzieliła. To było zbyt wiele. Los wystawił nas na tak trudną próbę, iż jako związek jej nie unieśliśmy. Pierwsze kilka miesięcy żyłam jak w letargu. Nie potrafiłam dalej być z moim mężem. Rozstaliśmy się. Nie chodzi o żal czy pretensje. Po prostu nie umieliśmy dłużej być obok siebie, patrzeć każdego dnia w swoje oczy.

Ostatni rok mnie zniszczył. Nigdy nie będę tą Klaudią sprzed roku. Jestem po terapii i leczeniu psychiatrycznym, ale wiem, iż czasu nie cofnę. Dokładnie ustaliłam z terapeutą każdy kolejny krok i jakoś udaje mi się trwać, czekając na lepsze jutro.

Wakacje w Wilnie zaplanowałam w najdrobniejszym szczególe. Wiedziałam jedno, muszę mieć konkretny plan, żeby wyrwać się myślami o mojej tragedii. Wykupiłam kilka wycieczek na miejscu, wynajęłam piękne mieszkanie z uroczym tarasem, na którym chciałam ćwiczyć jogę i wyciszać się wieczorami. Specjalnie dopłaciłam za ten balkon! Miało być idealnie. Kolejny krok do normalności.

Wszystko runęło, gdy tylko rozpakowałam walizki i wyszłam na balkon. Balkon z widokiem na cmentarz! Cmentarz, który od roku kojarzy mi się tylko z jednym. Miałam wypocząć, wyrwać się ze smutku, a tylko pogłębiłam traumę. Mój wyjazd okazał się koszmarem. Dołożyłam sobie kolejnych smutków. Wyjazd miał być krokiem naprzód, okazało się jednak, iż przez jeden mały szczegół cofnęłam się znowu do czasu, w którym ból rozpruwał mi serce…

Idź do oryginalnego materiału