Kilka dni temu do Polski sprowadzono Michała J., znanego w przestępczym świecie jako „Smok”, oraz jego żonę Ewelinę J. Para, stojąca na czele jednej z największych w Polsce grup narkotykowych, długo jeszcze prowadziłaby swoje interesy, gdyby nie nowoczesna technologia, która umożliwiła amerykańskim służbom rozpracowanie przestępców.
Dzięki specjalnej aplikacji opracowanej przez FBI, funkcjonariusze zdołali rozbić gang i zlokalizować jego liderów, którzy przez lata skutecznie ukrywali się przed wymiarem sprawiedliwości.
Zatrzymanie Michała J. i jego żony kończy kilkuletnią operację poszukiwań, którą prowadziły polska policja i prokuratura. Michał J. był poszukiwany od 2019 roku przez tarnowską oraz krakowską prokuraturę. niedługo po rozpoczęciu ścigania wydano dwa Europejskie Nakazy Aresztowania, a także trzy listy gończe. Śledczy podejrzewali go o kierowanie jednym z najpotężniejszych w Polsce gangów narkotykowych, który zajmował się handlem narkotykami na dużą skalę. Prokuratura zarzuca mu przerzucenie do Polski blisko pół tony marihuany i kokainy, a także pranie pieniędzy pochodzących z przestępstw. Choć to tylko czubek góry lodowej, śledczy są przekonani, iż skala jego działalności była znacznie większa.
Równolegle z Michałem J. poszukiwana była jego żona, Ewelina J. Kobieta od trzech lat znajdowała się na liście osób poszukiwanych na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, Czerwonej Noty Interpolu oraz listu gończego. Oboje zostali zatrzymani w Alicante, gdzie zostali namierzeni przez specjalistyczną jednostkę polskiej policji – tzw. „łowców cieni”, funkcjonujących w Hiszpanii. Ewelina J. natychmiast zgodziła się na ekstradycję do Polski, jednak Michał J. początkowo stawiał opór, co zmusiło stronę polską do przeprowadzenia pełnej procedury ekstradycyjnej.
Zatrzymanie „Smoka” i rozbicie grupy
Szukając śladów „Smoka”, śledczy dotarli do transportów narkotyków przemieszczających się pomiędzy Hiszpanią a Polską. Michał J. przez długi czas ukrywał się na terenie Hiszpanii, skąd organizował i wysyłał transporty narkotyków do Polski. Narkotyki ukrywano w specjalnych skrytkach w ciężarówkach, które przewoziły legalny towar. Na trop polskich przestępców wpadli śledczy, gdy na zjeździe z autostrady A4 zatrzymano ciężarówkę, w której skrytce znaleziono aż 100 kg narkotyków. To zatrzymanie miało najważniejsze znaczenie w dalszym rozwoju śledztwa. W trakcie kontroli przy kierowcy znaleziono również specjalne telefony, które były używane przez przestępców.
Telefony te nie były zwykłymi urządzeniami. Ich właściciele nie mogli korzystać z internetu ani wykonywać normalnych połączeń telefonicznych. Okazało się, iż były to telefony przeznaczone do wymiany informacji w zamkniętej sieci, którą kontrolowali amerykańscy agenci.
Jak wyjaśnia Mieczysław Sienicki z tarnowskiej prokuratury, telefony były wyposażone w aplikację opracowaną przez FBI, znaną jako Anom. Dzięki tej aplikacji przestępcy mogli w bezpieczny sposób wymieniać wiadomości tekstowe, nie zdając sobie sprawy, iż ich rozmowy są monitorowane przez amerykańskie służby.
Aplikacja Anom – klucz do rozpracowania gangu
Aplikacja Anom stała się jednym z największych osiągnięć amerykańskich służb ścigania. Została stworzona przez skruszonego przestępcę, który dostarczył FBI narzędzie do inwigilowania środowisk przestępczych. Telefony z aplikacją były oferowane na czarnym rynku i gwałtownie zyskały popularność wśród gangów, szczególnie wśród grup zajmujących się handlem narkotykami. Aplikacja, zaszyfrowana pod postacią kalkulatora, chroniła tożsamość użytkowników, a także umożliwiała im wymianę tekstów i zdjęć. Przestępcy, przekonani o „niewykrywalności” tej technologii, nie zdawali sobie sprawy, iż amerykańscy agenci mają pełen wgląd w ich komunikację.
Dzięki współpracy między FBI a polskimi służbami, udało się przechwycić ogromną ilość danych, które pozwoliły na identyfikację i zatrzymanie osób zamieszanych w międzynarodowy handel narkotykami. Polscy śledczy, w oparciu o przekazane przez FBI materiały, opracowali szczegółowy plan działań, który doprowadził do rozbicia struktury grupy. Zatrzymano już szereg członków organizacji, a w sprawie zapadły pierwsze wyroki, w tym jeden z najwyższych, wynoszący aż 9 lat pozbawienia wolności.
Legalność dowodów i wyrok sądu
Choć aplikacja Anom okazała się nieocenionym narzędziem w ściganiu przestępców, pojawiły się poważne kontrowersje prawne dotyczące legalności dowodów zebranych przez amerykańskie służby. Obrona oskarżonych kwestionowała możliwość wykorzystania dowodów uzyskanych bez zgody polskiego sądu. Podnoszono argumenty, iż inwigilacja przy użyciu aplikacji była nielegalna, a same dowody mogły zostać pozyskane w sposób niezgodny z polskim prawem, porównując ją do działania „amerykańskiego Pegasusa”.
Sąd Apelacyjny w Krakowie ostatecznie jednak uznał, iż dowody zebrane przez FBI są w pełni legalne i mogą stanowić podstawę do postawienia zarzutów. To przełomowe orzeczenie stanowiło podstawę do dalszego prowadzenia śledztwa i postawienia kolejnych zarzutów członkom grupy narkotykowej. Dzięki temu polska prokuratura mogła zakończyć kilka długotrwałych spraw sądowych, a skazani przestępcy otrzymali wyroki, które mają stanowić sygnał dla innych, iż działalność narkotykowa w Polsce nie pozostanie bezkarna.
FBI na tropie globalnych gangów narkotykowych
Aplikacja Anom, która pozwalała na monitorowanie komunikacji przestępców na całym świecie, okazała się jednym z największych sukcesów FBI w ostatnich latach. Dzięki niej udało się rozbić międzynarodowe sieci narkotykowe, które do tej pory działały poza zasięgiem służb. Przestępcy, korzystający z tej technologii, byli przekonani, iż są całkowicie bezpieczni, co pozwoliło ścigającym ich służbom na zebranie ogromnej ilości materiału dowodowego. Jednak, jak pokazuje ta sprawa, technologia może być równie skuteczną bronią w walce ze zorganizowaną przestępczością, jak w rękach samych przestępców.