Francuski dziennik „Le Figaro” opisał w czwartek niepokojącą tendencję w biedniejszych dzielnicach miast we Francji – działający tam dilerzy narkotykowi oferują pomoc i opiekę mieszkańcom, aby w ten sposób zyskać szacunek i kupić milczenie.
Dziennik przypomniał, iż o takiej „sile społecznej” przestępców napisało w dorocznym raporcie Biuro ds. Zwalczania Narkotyków (OFAST). Ci, którzy kierują „równoległą gospodarką”, prezentują się niemal jako konkurenci dla służb publicznych i „swego rodzaju czwarty filar pomiędzy słabnącą administracją, władzami religijnymi – lokalnie silnymi, ale bez wielkiego wpływu na dilerów – i sektorem prywatnym”, który jest „anemiczny” w miejscach dotkniętych kryzysem i zależnych od pomocy socjalnej – pisze „Le Figaro”.
Cytuje m.in. list, jaki trafił do skrzynek pocztowych mieszkańców w Bagnols-sur-Ceze, leżącym na północ od Awinionu. Nienagannym językiem autorzy listu przeprosili mieszkańców za hałasy i „ewentualne zniszczenia”. Zaproponowali w zamian różne usługi – pomoc finansową, artykuły szkolne dla dzieci czy „warsztaty malowania, by upiększyć dzielnicę”.
„Le Figaro” w osobnym reportażu z Marsylii cytuje mieszkańców, którzy obserwują, jak dilerzy narkotykowi zabiegają o życzliwość mieszkańców ubogich dzielnic. – Pomagają mamom wnosić wózki po schodach, gdy popsuła się winda, noszą aż do drzwi zakupy starszym paniom, a nastolatkom proponują jedzenie – mówi Dalila, mieszkanka 15. dzielnicy Marsylii.
Mohammed Benmeddour, pracownik socjalny pracujący z młodzieżą w dzielnicach na północy Marsylii, opowiada, iż siatki narkotykowe proponują mieszkańcom rozrywki – kupują nadmuchiwane baseny dla dzieci, organizują grille i imprezy w dzielnicy. – Nasze ośrodki socjalne upadają, a handlarze przejmują pałeczkę. Nie oczekują w zamian nic, ale faktycznie zawsze będzie to pośrednio kupowanie sobie życzliwości i poglądów mieszkańców – powiedział Benmeddour.
– We Francji handlarze chcą zyskać poparcie części mieszkańców, by wzmocnić kontrolę nad terytorium. Oddawanie przysług pozwala im budzić życzliwość mieszkańców, a przynajmniej – kupić ich milczenie – powiedział „Le Figaro” Jerome Fourquet, szef ośrodka badań społecznych IFOP. Socjolog podał przykład miejscowości, w której latem 2023 roku stanął duży basen dla dzieci i dopiero później miejscowe organizacje społeczne dowiedziały się, iż była to inicjatywa dilerów, a nie merostwa.
Jak opisuje Fourquet, przestępcy proponują swoje działania części mieszkańców tam, gdzie jest duży popyt na usługi publiczne. Z kolei konieczność prania pieniędzy sprawia, iż coraz częściej otwierają w dzielnicach punkty handlowe, takie jak sklepy nocne, fast-foody czy salony kosmetyczne. To pozwala im „zwiększyć wpływ na tym terenie, a jednocześnie brać na siebie prawdziwą rolę społeczną” – powiedział badacz. (PAP)