Czy to tylko chwilowy fenomen, czy też nowy etap symbiozy między przyrodą a cywilizacją (ZDJĘCIA)

10 miesięcy temu

W zatłoczonym labiryncie ulic Prądnika Czerwonego, przy ulicy Powstańców, przez lata ukrywał się niezwykły fenomen. Wśród bloków stał samochód, którego niebezpieczny wróg to nie rdza czy korozja, a nieśmiały inwazyjny mech. Jego delikatne pędy zdają się niemalże wtulać w stalową karoserię, tworząc surrealistyczną kompozycję przyrody i techniki. Czy to tylko chwilowy fenomen czy też nowy etap symbiozy między przyrodą a cywilizacją? Tajemnicze zjawisko od dawna przyciągało spojrzenia przechodniów, pozostawiając otwartą przestrzeń dla spekulacji i refleksji na temat równowagi między człowiekiem a naturą. W tym tygodniu zielonym autem zajęli sie strażnicy miejscy.

1 z 5

fot. SM w Krakowie

Zgodnie z art. 50a ustawy Prawo o Ruchu Drogowym straż miejska może usunąć pojazd, którego stan wskazuje, iż nie jest on użytkowany oraz pojazd pozostawiony bez tablic rejestracyjnych, znajdujący się na drodze publicznej, w strefie ruchu oraz w strefie zamieszkania.

Pojazdy z dróg wewnętrznych mogą być usunięte tylko wtedy, gdy stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa osób, czyli np. posiadają wystające ostre elementy, rozbite szyby. W sytuacji gdy pojazd zaparkowany jest na drodze wewnętrznej i nie stanowi zagrożenia – nie ma podstaw, aby go usunąć. Strażnicy rozmawiają wówczas z właścicielem pojazdu i proszą go o doprowadzenie auta do stanu używalności lub usunięcie go z miejsca.

Pojazdy nieużytkowane trafiają na parking miejski. Koszty odholowania oraz koszty postoju na płatnym parkingu ponosi właściciel. Pojazd nieodebrany przez uprawnioną osobę w terminie 6 miesięcy od dnia jego usunięcia, uznawany jest za porzucony z zamiarem wyzbycia się i wówczas przechodzi na własność gminy.

Patrycja Bliska

Idź do oryginalnego materiału