Czasem wystarczy telefon. Każdy może pomóc osobom w kryzysie bezdomności

1 godzina temu

Codzienne kontrole doraźnych miejsc schronienia osób bezdomnych rozpoczęli puławscy strażnicy miejscy i policjanci. Sprawdzane są przede wszystkim różne pustostany i działkowe altanki, a osoby bezdomne przekonywane są do spędzenia nocy w schronisku.

Podczas jednej z takich dzisiejszych kontroli nasz reporter towarzyszył patrolowi straży miejskiej.

– Nie myślał pan o tym, żeby spędzić noce w schronisku?

– Kiedyś spędzałem i tak nieraz się przypominałem i tamte czasy. Ale nie, po prostu odzwyczaiłem się i jakoś przyjemniej tu mi jest spędzać czas. Odpoczywam kiedy chcę, leżę kiedy chcę. Tam w schronisku jakieś tam zasady są różne.

– Kontrole prowadzimy zarówno samodzielnie jak też ze strażnikami miejskimi – opowiada nadkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Puławach. – Angażujemy do tego również pracowników ośrodków pomocy społecznej. Kontrolujemy zarówno w dzień jak i w nocy wszystkie te miejsca, gdzie mogą przebywać osoby narażone na wychłodzenie. To są nie tylko osoby, które nadużywają alkoholu, ale przede wszystkim osoby niesamodzielne, osoby w kryzysie bezdomności, także osoby chore z niepełnosprawnością. Sprawdzamy takie miejsca, żeby zapobiec najgorszemu. Niestety co roku zdarzają się takie sytuacje, iż jakaś osoba, która jest chora, zwykle w tej sytuacji są to osoby nadużywające alkoholu, gdzieś znajduje się w budynku nieogrzewanym, w miejscu niedostosowanym zupełnie do noclegu i to się kończy tragicznie.

– jeżeli to jest osoba trzeźwa, nie odmawiamy pomocy – deklaruje Wojciech Wiejak, kierownik Schroniska Brata Alberta w Puławach. – Mamy zapas materaców, które możemy gwałtownie rozłożyć na korytarzu i przenocować osobę potrzebującą lub zatrzymać na dłuższy okres, jeżeli wymaga tego sytuacja. Niskie temperatury sprawiają, iż życie takich osób może być zagrożone, jeżeli chodzi o przebywanie w pustostanach lub w innych miejscach nieosłoniętych od zimna. Więc zwracajmy uwagę, powiadamiajmy służby.

– Każdy z nas może pomóc takiej osobie, wiedząc o tym, iż gdzieś znajdują się miejsca na przykład jakieś wiaty, jakieś pustostany w których przebywają osoby zagrożone bezdomnością albo takie osoby, które są w kryzysie – mówi nadkomisarz Ewa Rejn-Kozak. – Warto nas informować, warto dzwonić na numer alarmowy 112 i muszę przyznać, iż z roku na rok ta wrażliwość społeczna jest coraz większa. Tych telefonów mamy coraz więcej. Dotyczy to również osób, które niekoniecznie mieszkają w pustostanach, ale na przykład znajdują się na przystankach autobusowych, w miejscach gdzie mogą ulec wychłodzeniu. Za każdym razem sprawdzamy taką sytuację.

– Trzeba zawsze pomagać. To przecież nie może tak być, żeby człowiek gdzieś tam został, a nie wiadomo czy on chory czy samotny. Trzeba reagować, pomagać, dać kromkę chleba. Jestem zaskoczony, iż widzę w telewizji siedzących takich bezdomnych, ale młodych ludzi, którzy mogliby pracować. Ja proszę pana pochodzę z Powiśla, mieszkam w Puławach lat już 50. Tam ciągle na jesieni potrzebują ludzi do pracy do zbierania tych jabłek, do sortowania. Tam jest pracy tyle, tam pracują Ukraińcy, Ukrainki, roboty dużo. Ja jestem zdumiony, iż taki człowiek młody, który powinien być na Powiślu, zbierać jabłka, to on siedzi taki zduszony, zamyślony.

Dodajmy, iż w tej chwili w puławskim schronisku dla osób bezdomnych przebywa 38 osób na 40 miejsc.

ŁuG / opr. PrzeG

Fot. pexels.com / KWP Lublin / pixabay.com

Idź do oryginalnego materiału