Trzy prototypowe słupki przystankowe za 20 tys. zł i "zaufana" firma wykonawcza wybrana bez przetargu i porównania ofert. o wystarczyło, aby wywołać lawinę plotek w Rybniku. Teraz okazuje się, iż prezesowi spółki miejskiej postawione zostały poważne zarzuty prokuratorskie. Do redakcji Onetu zgłosiły się osoby, które dobrze znają kulisy sprawy w spółce Komunikacja Miejska Rybnik. — Z początkowych ustaleń wynikało, iż jeden słupek przystankowy będzie kosztować 2,5 tys. Nagle ich cena wzrosła do 6 tys. zł. Całość zamówienia ma kosztować miasto 300 tys. zł. Nie chcemy, aby po czasie okazało się, iż ktoś, czego nie dopilnował. Próbowaliśmy interweniować, ale nic nie pomogło. Nie wiemy już, co mamy robić — słyszymy.