Sensacyjne zeznania w procesie Adama K., oskarżonego o nielegalne składowanie odpadów na terenie żwirowni w Czernikowicach, złożył były pracownik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Dla mnie ta sprawa jest osobiście trudna i podejrzana -mówi. Dlaczego? Prokuratura Rejonowa w Złotoryi oskarża Adama K. jako prezesa spółki EkoHybryd o to, iż pod pozorem rekultywacji nielegalnie składował w żwirowni w Czernikowicach pod Chojnowem ponad 1,7 tys. ton odpadów pochodzenia komunalnego z frakcjami gumy, plastiku, metali, szkła oraz dodatkiem odpadów niebezpiecznych, w tym ropopochodnych. Obrona biznesmena dąży do wzbudzenia w sądzie wątpliwości, czy te zakazane substancje nie zostały podrzucone do wyrobiska przez okolicznych mieszkańców blokujących wjazd na teren kopalni. Takie sugestie pojawiły się w zeznaniach świadka Janusza G., który na zlecenie Adama K. pilnował żwirowni i przyjmował transporty z odpadami. Zarzekał się, iż wpuszczał tylko transporty z odpadami mineralnymi, tzn. żwirem, gruzem czy ziemią.
Nieporównanie ciekawsze były zeznania, które sąd odebrał w trybie wideokonferencji od Mariusza L., byłego pracownika Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Na polecenie swej przełożonej - Justyn