Dla was zatrzymani wczoraj byli funkcjonariusze CBA to jacyś „Katarzyna S.” i „Jarosław W.” z komunikatów medialnych. Dla mnie to Kaśka i Jarek. Mam nadzieję, iż ten wpis do nich dzisiaj dotrze. Kaśka przyszła do nas z IPN. I nie, panie Robert Zieliński, nie „ściągnął jej do służby dyrektor Jarosław W.”, ponieważ w tamtym czasie był zwykłym funkcjonariuszem, a nie dyrektorem. Od początku robiła wrażenie – bardzo mądra, wysoka, szczupła, zawsze elegancka, pomocna i uśmiechnięta. Imponowała. Przeszła w Delegaturze CBA we Wrocławiu wszystkie szczeble, jakie może przejść „zwykły funkcjonariusz”, a później trafiła do Delegatury w Warszawie, gdzie została naczelnikiem wydziału. Wtedy kontakty, co naturalne, trochę się osłabiły, ale zawsze można było wpaść, pogadać i pośmiać się przy kawie. No i Jarek. Najbardziej niestereotypowy funkcjonariusz służb, jakiego możecie sobie wyobrazić. Niewysoki, szczuplutki, subtelny intelektualista z gigantyczną wiedzą i obsesyjnym więc przywiązaniem do zachowywania wszelkich możliwych procedur i reguł. No i geniusz pracy operacyjnej. Jego nazwisko pojawiło się po raz pierwszy publicznie w ohydnej, zakłamanej książce Rzeczkowskiego „Obcym alfabetem”. System nigdy nie wybaczył Jarkowi, iż był on funkcjonariuszem prowadzącym Marka Falentę na wiele lat przed aferą taśmową. Byłem przesłuchiwany w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym Pegasusa. Znam materiały, znam prywatne opinie niektórych prokuratorów z Zespołu Śledczego nr 3 zniesmaczonych naciskami. Wiem, iż oboje zatrzymani nie popełnili żadnego przestępstwa, a są jedynie ofiarami najbrudniejszej politycznej kampanii w historii. Oraz kłamliwego donosu. Kaśka, Jarek – trzymajcie się. Czekamy na Was. CBA nie pęka.
To wpis Artura Chodzińskiego, byłego już agenta służb.
A o co chodzi? Wczoraj ok. 18, na polecenie prokuratury Bodnara zatrzymano m.in. byłą naczelniczkę Wydziału Operacyjnego z delegatury warszawskiej CBA. Z informacji, które posiadam, chcą postawić jej zarzuty dotyczące stosowania Pegasusa. Jak powszechnie wiadomo, Bodnar boi się zmiany na stanowisku Ministra Sprawiedliwości i na siłę szuka sukcesu „na polu rozliczeń”. Dla niego nieważne jest, iż rozwala pan pracę polskich służb. Zatrzymuje kobietę, doskonałą funkcjonariuszkę tylko po to, by spędziła noc w areszcie.
To nikczemność i łajdactwo.