Do Sądu Najwyższego wpłynęła kasacja obrońcy 52-latka prawomocnie skazanego na 15 lat więzienia za zabójstwo, które miało miejsce w Białymstoku ponad 30 lat temu.
W ustaleniu sprawcy po tylu latach pomogły badania genetyczne i profilowanie psychologiczne.
Do zbrodni doszło w maju 1992 roku przy ulicy Żelaznej w Białymstoku. Śledztwo, które było wówczas prowadzone, po blisko roku ostatecznie zostało umorzone, bo – dysponując zebranymi wówczas dowodami – nie udało się ustalić sprawcy.
Wiosną 2022 roku – z inicjatywy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku – sprawa trafiła do policjantów z tzw. Archiwum X komendy wojewódzkiej policji w Białymstoku, czyli zajmujących się zbrodniami sprzed lat, które nie zostały wyjaśnione, a ich sprawcy nie stanęli przed sądem. Tym razem wykorzystywano najnowsze metody badawcze, co doprowadziło do wytypowania osoby podejrzewanej o dokonanie zabójstwa.
Dzięki badaniom genetycznym oraz m.in. profilowaniu psychologicznemu ustalono potencjalnego sprawcę. To mieszkaniec Białegostoku, w tej chwili 52-letni, który odbywał już karę 12 lat więzienia za zabójstwo jego ówczesnej partnerki, dokonane dwa miesiące po zbrodni z maja 1992 roku.
Mężczyzna zatrzymany został pod koniec sierpnia 2022 roku. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo z zamiarem bezpośrednim. Według jej ustaleń, w czasie kłótni i szarpaniny zadał on ofierze cios nożem w brzuch. Wszystko działo się w grupie osób, które spotykały się i razem piły alkohol.
Sąd pierwszej instancji ocenił, iż wina nie budzi wątpliwości, ale sprawca działał z zamiarem ewentualnym, a nie bezpośrednim zabójstwa. Do najważniejszych dowodów – oprócz opinii biegłego z zakresu genetyki i medycyny sądowej – zaliczył zeznania kilku osób oraz część wyjaśnień samego oskarżonego, złożonych już w powtórnym śledztwie. Chodzi o przyznanie się do zadania jednego ciosu nożem (oskarżony mówił o nagłym ataku na niego i konieczności obrony).
Sąd skazał go na 15 lat więzienia na podstawie obecnego Kodeksu Karnego, a nie przepisów obowiązujących wtedy, gdy doszło do tej zbrodni – jak kwalifikowała ją prokuratura. Wziął pod uwagę, iż w ówczesnym kodeksie wciąż była zapisana i obowiązywała – choć nie była już wykonywana – kara śmierci, a w obecnym najwyższą możliwą karą za zabójstwo jest dożywocie. Wziął też pod uwagę, iż doszło już do zatarcia skazania 52-latka za zabójstwo ówczesnej partnerki, co oznacza, iż był on w tym procesie traktowany jako osoba niekarana.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku prokuratura chciała w tej sprawie 25 lat więzienia, ale ostatecznie nie składała apelacji. Obrona wyrok zaskarżyła, chciała albo uznania, iż oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej i uniewinnienia, albo orzeczenia kary łagodniejszej.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok utrzymał w mocy. Ocenił, iż sprawstwo i wina nie budzą najmniejszych wątpliwości, a wersja o przypadkowym ciosie nożem to jedynie linia obrony. Sąd wykluczył też możliwość przyjęcia, iż był to przypadek obrony koniecznej, zwracał przy tym uwagę, iż po zadaniu ciosu sprawca nie udzielił ofierze pomocy.
Jak wynika z informacji uzyskanej przez PAP w Sądzie Najwyższym, kasację od prawomocnego wyroku złożył obrońca skazanego. Termin rozpoznania tej sprawy nie został jeszcze wyznaczony. (PAP)